🖤 Rozdział 2 🖤

2.2K 166 6
                                    

Obudziłem się koło 11, nie musiałem się spieszyć. Powolnie zapinałem dwudziesty guzik szaty, które i tak postanowiły podwoić swoją ilość. Skończyłem się ubierać, dopiłem czarną kawę i wyszedłem z lochów. Zabrałem długi płaszcz i wyszedłem przed zamek. Czekał tam na mnie powóz. Dzięki Salazarze- był czarny 🖤. Wsiadłem, a pojazd od razu ruszył. Nagle powróciła myśl, gdzie będzie gabinet tej idiotki. Gdy dojechałem do Hogsmeade, miałem masę czasu. Postanowiłem od razu załatwić sprawę Dumbledore'a. Niechętnie ruszyłem do Miodowego Królestwa. Miejsce to było wiecznie oblegane przez dzieciaki. Od razu zobaczyłem tam Granger, całą gromadę Weasley'ów i ... Potter...- aż wzdrygnąłem się na samą myśl o nim.
-Dzień dobry, panie profesorze- zaczęli prawie chórem
-Witam. -jak zawsze milutki. Kupiłem te cholerne czekoladki i ruszyłem w stronę wyjścia.
-Severusie, która jest taką szczęściarą? - to był Artur Weasley, śmiał się. Niedługo ten uśmiech zejdzie mu z twarzy... Wolałem nie odpowiadać na tak dziecinne zaczepki, więc wyszedłem, trzaskając drzwiami.
________________*_______________
Gdy pociąg dojeżdżał do stacji, ubrałam długi czarny płaszcz i owinęłam się szerokim czarnym szalem. Zatrzymał się, a ja machnięciem różdżki zmusiłam kufry do posłusznego sunięcia kilka centymetrów nad ziemią. Gdy nie znalazłam na horyzoncie żadnych różowych powozów, komitetów powitalnych z konfetti czy "niespodzianek", stanęłam na środku peronu, żeby ten...profesor... Snape mógł mnie zauważyć. Bill nadal siedział mi na ramieniu, wbijając pazury w moją szyję.
Nagle coś czarnego, jakby przerośnięty nietoperz (?), wyrosło przede mną.
-Severus Snape.- wyciągnął rękę w moim kierunku, a na jego twarzy malował się złośliwy uśmieszek.
-Emily Adams.- również wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Kurczę, ten Dumbledore miał trochę racji. Był wysokim, szczupłym mężczyzną o lekko tłustych, czarnych włosach długości do ramion, ziemistej cerze i haczykowatym nosie. Miał na sobie długą czarną szatę, czarny płaszcz i skórzane rękawice.
________________*_______________
Pognałem w stronę dworca zdając sobie sprawę, że jestem spóźniony 10 minut.
Na środku peronu stała szczupła dziewczyna o długich blond włosach. Z daleka widziałem jej bladą cerę, lekko zadarty nos i wydatne usta. Ubrana była w czarny długi płaszcz i szeroki, również czarny, szal. Na ramieniu siedział jej kot, który ewidentnie bez wyczucia wbijał jej pazury w szyję. Obok niej leżała sterta kufrów. Ten gabinet będzie musiał być wielki...
-Severus Snape. -przywitałem się niespodziewanie podchodząc do niej. Ewidentnie się przestraszyła, spodobało mi się to.
Wyciągnąłem do niej dłoń, witającym gestem.
-Emily Adams- odrzekła oschle, podając mi rękę, raczej nie do uścisku. Ucałowałem więc jej dłoń, a ona machnęła różdżką, zgrabnie prowadząc kufry za sobą.
Idąc z nią przez całe Hogsmeade wychwytywałem spojrzenia uczniów i pomruki; Czy to żona nietoperza? Jakakolwiek dałaby się do tego zmusić?
Że też nie mogłem zadać im nauki całego podręcznika na pamięć? Może wtedy nie przesiadywaliby tu, tylko zajęci byliby nauką.
Doszliśmy do powozu, uprzejmym gestem zaprosiłem ją do środka. Kiedy zauważyłem, ze jej kufry zajmują całą drugą ławkę, zmuszony byłem usiąść obok niej. Oczywiście, jak najdalej. Na moje odsuwanie się od niej, zareagowała złośliwym śmiechem.
-Nie lubię jak ktoś dużo gada. -powiedziałam po dłuższej chwili
-Ja też.
Do końca drogi nie odzywała się ani jednym słowem, co przypadło mi do gustu. Dojechaliśmy do zamku i tym razem ja wyciągnąłem różdżkę i zabrałem kufry. Znowu zaśmiała się złośliwie.
-Idziemy prosto do gabinetu Dumbledore'a -obwieściłem jej jasno i wyraźnie.
-Nie jestem twoją uczennicą - odpyskowała. Chyba nie jest taka zagubiona i uległa jak myślałem. Nie minęło jeszcze pół godziny odkąd się poznaliśmy, a ona już chce wejść na wojenną ścieżkę. Zaśmiałem się pod nosem, co ją wkurzyło.
-Miodowe Królestwo -powiedziałem do drzwi, kiedy stanęliśmy pod portretem przykrywającym wejście do gabinetu dyrektora. Stali tam Dumbledore i.. o nie... McGonagall. Bosko, już nie żyję.

🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz