🖤 Rozdział 13 🖤

1.3K 110 2
                                    

Początkowo myślałem, że będzie się gubiła w zawiłych korytarzykach Hogwartu, ale poradziła sobie aż za dobrze.
Skąd ona znała tajne przejścia i pokoje?
Wróciliśmy do lochów o 2 w nocy. Nie aż tak źle. Otworzyłem drzwi i przeszedłem przez nie, nie puszczając jej przodem. Odłożyłem raport z patrolu na biurko i ruszyliśmy do salonu.
Emily poszła przodem. Nagle usłyszałem jej krzyk:
-POTTER! CO TY TUTAJ ROBISZ?! -na te słowa, pobiegłem do salonu i ujrzałem Pottera. Siedział na kanapie, a gdy tylko mnie zauważył, podbiegł do mnie i rzucił mi się na szyję.
-Panie Profesorze, jak ja się cieszę, że pana widzę. -objął mnie mocno, a ja, wstrząśnięty, skąd on do jasnej cholery, wziął się w moim
Z A M K N I Ę T Y M mieszkaniu.
-Odejmuję Gryffindorowi 100 punktów. -odrzekłem oschle, starając się powstrzymać złość.
-Severusie...-Emily zaczęła nieśmiało, kiedy Potter starał się znów mnie objąć.
-Potter! Puszczaj!
-Severusie! To amortencja! -stanęła przede mną i próbowała odciągnąć Pottera.
-Ale...Przecież ja mu jej nie podałem. -powiedziałem przerażony, widząc jej wzrok.
-Ja to wiem, ale ktoś chyba zapomniał, że kradnąc anortencję z twojego składziku, ty ją sporządziłeś. Ktoś, kto wyraźnie zabiega o jego względy, nie miał wystarczającej wiedzy, albo po prostu... -zrobiła pauzę dla lepszego efektu- zwyczajnie cię nienawidzi. -dokończyła "troskliwym" tonem.
-Pójdę po antidotum. -skwitowałem.
Wróciłem po kilku minutach i wspólnie (Em musiała go trzymać, bo w pewnej fazie miał ochotę mnie pocałować) podaliśmy mu antidotum. Zaczęło działać prawie natychmiast, a Potter był wyjątkowo oszołomiony, kiedy zauważył, gdzie się znajduje.
-No, ładnie. Potter, minus 100 punktów. -powiedziałem perfidnie.
-Nie, Harry. -wtrąciła się Emily -Czy wiesz, co tu robisz?
-Niespecjalnie, ale chciałbym widzieć, za co mam odjęte punkty, bo...
-Ktoś podał ci amortencję. Zrobioną przez Severusa. -objaśniła, a on zbladł na twarzy, jakby zaraz miał zejść.
-Ja... ja na prawdę przepraszam... ja... przecież nie zrobiłbym sobie tego sam! -widząc mój wyraz twarzy, wyraźnie się zdenerwował.
-W porządku, Potter. W takim razie, czy ktoś był dla ciebie podejrzanie miły, tudzież wyjątkowo nie? -spytałem, po chwili rozmyślania.
-Jest kilka osób... -powiedział niepewnie.
-Kto taki? -spytała pani profesor.
-Pansy i Draco. -odparł.
-Dobrze, Potter. Panna Adams odprowadzi cię do dormitorium, nie odejmę Gryffindorowi więcej niż 10 punktów, a jutro wyjaśnię sobie coś z Panną Parkinson i Panem Malfoyem. Idź już, Potter. -skończyłem wywód, a gdy tylko znaleźli się za drzwiami, wyjąłem butelkę z ulubionym trunkiem i bez bawienia się w szklanki, upiłem potężny łyk.
Poczekam na nią, może po drodze znowu coś odwalił.
__________________*_____________
-Harry... -powiedz mi, co pamiętasz jako ostatnie? -spytałam go, kiedy przemieszczaliśmy się wolno w kierunku dormitorium Gryfonów.
-Ja pamiętam, że byłem w pokoju wspólnym, uczyliśmy się z Hermioną i Ronem. Pózniej Hermiona oświadczyła że pójdzie się położyć, Ron wpadł na taki sam pomysł, a ja postanowiłem jeszcze chwilę posiedzieć.
-Jak Syriusz? -spytałam z zaskoczenia.
-Co? Skąd pani o nim wie? -nie krył przerażenia.
-Harry, ja wiem, że to cię zaskoczy, ale mamy ze sobą dobry kontakt. Ostatnio często siedziałam w londyńskich parkach z Łapą. -puściłam do niego oko -Czyli pisałeś do Syriusza, tak? -spytałam
-Tak. Potem ubrałem Niewidkę i poszedłem do Sowiarni, po Hedwigę. Moją sowę. I to ostatnie, co pamiętam... -dobranoc! -powiedziałam i odwróciłam się w kierunku, z którego przyszłam.
-Pani profesor! -zawołał.
-Tak?
-Niech pani nic nie mówi Profesorowi Snape. Proszę.
-A to dlaczego? -spytałam zdziwiona.
-Nienawidzi mnie. -mówiąc to odszedł i zniknął za portretem.
________________________________
Nie, żeby coś, ale o tym, czy amortencja działa na zauroczenie do osoby która ją podała, czy która ją sporządziła, nie znalazłam nic.
Więc jak coś, nie bijcie.

🌹🥀Miłość jest jak róża- piękna, ale czasem bolesna ~ Severus Snape 🌹🥀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz