Wszystko mówiło Tegwen by odeszła od sceny mężczyzny siłującego się by zmieścić się do walizki, oprócz jednego małego głosiku w tyłu jej głowy, który mówił jej aby zaspokoiła ciekawość.
-Na miłość... - Jacob wcisnął się raz jeszcze po czym zniknął w walizce, która zamknęła się po tym jak zostawił Tegwen samą w sypialni. Odwróciła się zastanawiając się czy hałas przeszkodził Tinie i Queenie na tyle by przyjść i to sprawdzić, ale dom wydawał się cichy. Kobieta podeszła ostrożnie by przyjrzeć się walizce i klęknęła obok. Patrzyła na zatrzaski, zobaczyła jeden z zamków, który był ustawiony na "Dla Mugoli" po czym ją otworzyła. Przed nią była zwykła walizka, ale gdy ją zamknęła i przestawiła zamek, gdy otworzyła ją ponownie było tam coś zupełnie innego.
Zaglądając do walizki drugi raz, Tegwen zobaczyła stopnie wiodące w dół i Jacoba na ziemi próbującego wstać po tym jak spadł. Sięgnęła rękoma by ją zamknąć, ale nie mogła się do tego zmusić.
-Nienawidzę się. - westchnęła. - Naprawdę siebie nienawidzę.
Schodząc na dół znalazła się w zupełnie innym otoczeniu niż sypialnia u sióstr Goldstein. Otoczona była szafkami i półkami zapełnionymi słojami, siatkami i roślinami w doniczkach. Było tam sto różnych rzeczy wiszących na ścianach, takich jak obrazki i mapy, sprawiało to, że pomieszczenie wyglądało na zagracone, ale jednocześnie zorganizowane.
Jacob siedział na skrzynce w oddali kiedy pojawił się Newt i od razu zauważył stojącą w kącie Tegwen. Jacob podążył za jego spojrzeniem i zobaczył ją po czym zaczerwienił się gdy Newt na niego spojrzał.
-Oh, a tak w ogóle, ona była w pokoju kiedy tutaj schodziłem. - dodał niewinnie Jacob.
-Co tu robisz? - Newt zapytał Tegwen.
Planowała nakrzyczeć na niego, ale nie mogła się zebrać w sobie by to zrobić. Głownie z dwóch powodów - Jacob był obecny i przez fakt, że wszystkie rzeczy, które były wokół stały się przytłaczające w krótkim czasie. Stała niezręcznie w miejscu pocierając ramię gdyż jego ton głosu wcale nie był zapraszający, ale też, nie spodziewała się aby był. Nie wymieniali się uprzejmościami odkąd się ponownie zobaczyli, głównie z jej strony.
Poczuła panikę i chęć ucieczki. Odwróciła się by odejść, ale Newt zatrzymał ją.
-Zostań. - powiedział do niej tak jakby była dzieckiem lub Psidwakiem. Otworzyła usta by wyjść z jakąś gorącą odpowiedzią, ale zdecydowała, że tego nie zrobi w ostatniej chwili. Mężczyzna zwrócił swoją uwagę z powrotem na Jacoba, który przyglądał się scenie między tą dwójką zanim Newt nie odwrócił głowy by przyjrzeć się ugryzieniu na jego szyi.
-Aha, to zdecydowanie Szczuroszczet, - powiedział Newt odchodząc od Jacoba i wyjaśniając, że mugole są bardziej podatni na jego ugryzienia. Przygotował okład na ranę podczas gdy Tegwen patrzyła w ciszy wciąż stojąc w tym samym miejscu.
-Teraz się nie ruszaj. - powiedział Jacobowi.
-Tak, a jeśli będziesz grzecznym chłopczykiem dostaniesz nagrodę. - odpowiedziała Tegwen wysokim tonem. - Może nawet zabierze cię na spacer.
Newt odwrócił się do niej i posłał jej spojrzenie, jego szczęka była nieco zaciśnięta, a potem Tegwen spojrzała na swoje stopy. Dał Jacobowi kilka tabletek tłumacząc, że okład powstrzyma pocenie, a tabletki zmniejszą drgawki, których mężczyzna doświadczał.
Nie mogła się powstrzymać od patrzenia gdy Newt postanowił zdjąć płaszcz i rozwiązać krawat żeby było mu wygodniej, wyglądał jakby przygotowywał się do jakiejś pracy. Posiekał trochę mięsa do wiadra używając tasaka po czym podał wiadro Jacobowi.
CZYTASZ
Acrimony {Newt Scamander} - Tłumaczenie PL
FanfictionUWAGA: Zawiera spoilery dotyczące filmu "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" Fanfiction jest tylko polskim tłumaczeniem, wszystkie prawa należą do @kmbell92 This fanfiction is only a translation. All rights belong to @kmbell92 Tegwen Gittins d...