Gromowi Znajomi na całe życie

2.3K 258 32
                                    


Grupie udało się przejść przez tunel metra i minąć Aurorów pomagając Tegwen, która walczyła sama ze sobą żeby nie zasnąć. Jednakże wydawała się trochę bardziej zaalarmowana gdy znaleźli Queenie i Jacoba.
-Żyjecie! - powiedziała wesoło zostawiając Tinę i Newta by przytulić Jacoba i Queenie. Przez to jak się to zachowywała możnaby pomyśleć, że nie widziała tej dwójki przez lata, ale oni byli równie szczęśliwi widząc ją. - Nie uwierzylibyście w to, co się właśnie stało! To było szalone, to jest takie ekscytujące.
-Wszystko dobrze, kochanie? - spytała Queenie z lekko zmartiownym wyrazem twarzy.
-Twiggy potrzebuje drzemki. - powiedział Newt i wszyscy wydawali się zrozumieć i pozwolili jej po prostu mówić bez sensu. Queenie przytuliła siostrę podczas gdy Jacob podszedł do Newta trzymając jego walizkę.
-Stwierdziłem, że ktoś powinien mieć na to oko. - powiedział mu Jacob gdy Newt wziął walizkę szczęśliwy.
-Dziękuję. - powiedział Newt pokornym, ale i pełnym wdzięczności tonem trzymając walizkę blisko siebie.
Madam Picquery odeszła do nich z surowym wyrazem twarzy przez co wszyscy poczuli się nieswojo, oprócz Tegwen, która nie wiedziała co się dzieje przez brak snu. Jednakże Newt wziął ja za siebie w geście obrony i wziął walizkę na bok przygotowując się na rozkazy kobiety lub cokolwiek innego miała do powiedzenia.

-Jesteśmy panu winni przeprosiny, panie Scamander. - zaczęła Madam Picquery, która wyglądała jakby bolało ją to, że musi przeprosić i przyznać, że się myliła, ale Newt nie zamierzał jej tak łatwo odpuścić.

Odchrząknął przerywając tym kobiecie i poruszył oczami oraz skinął głową w kierunku Tegwen i reszty grupy, która wiele przeszła. Madam Picquery nie złapała aluzji, że całej grupie należały się przeprosiny za poczynania MACUSY w ich kierunku. 

-Ale społeczeństwo magiczne zostało ujawnione. - patrzyła prosto na Tegwen, która również na nią spojrzała.

-Przepraszam, - powiedziała Tegwen patrząc na Jacoba. - ale czy ona właśnie narzeka?

Jacob zakrył swój uśmiech dłonią po czym oboje odwrócili się z powrotem w kierunku kobiety.

-Nie możemy zmodyfikować pamięci całego miasta!

-No nie z takim stosunkiem! - zawołała Tegwen zanim Queenie i Tina zdołały zakryć jej usta dłońmi, aby powstrzymać ją od wpakowania się w jeszcze większe kłopoty.

Po momencie ciszy, Newt wydawał się myśleć nad czymś po czym spojrzał na panią prezydent.

-Właściwie, myślę, że możemy. - powiedział pewnym tonem.

-I o to chodzi! - Tegwen zaczęła klaskać.

Robiąc krok w przód Newt stanął pod wielką dziurą, która została stworzona przez wybuch Obskurusa i położył walizkę na dół. Gdy ją tylko otworzył Frank, grzmotoptak, wyleciał z niej rozkładając skrzydła i unosił się nad nimi. Wszyscy wydawali się być zachwyceni Frankiem, bo przyglądali się jak Newt podchodzi do zwierzęcia.

-Wyobrażasz sobie karmnik dla niego? - Tegwen spytała Jacoba. Mężczyzna parsknął głośno śmiechem po czym poklepał czubek głowy kobiety.

-Zamierzałem poczekać aż dotrzemy do Arizony. - powiedział Newt patrząc na Gromoptaka z tęsknotą w oczach. - Ale teraz wydaje się, że jesteś naszą jedyną nadzieją, Frank.

Newt przytulił zwierzę tak, jak rodzic odsyłając dzieci do szkoły.

-Będę za tobą tęsknić. - powiedział Frankowi po czym przytulili się. Wszyscy patrzyli w ciszy jak Newt sięga do kieszeni i wyciąga fiolkę po czym rzuca ją w górę aby Frank mógł ją złapać w dziób.

Frank zaskrzeczał głośno, co przeszyło wszystkich na wskroś po czym wyleciał przez dziurę i poszybował po niebie.

Tegwen odchyliła głowę aby móc przyglądać się wspaniałemu zwierzęciu.

Acrimony {Newt Scamander} - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz