Newt dał Jacobowi nakarmić Lunaballe, a on wydawał się dobrze czuć w towarzystwie niewielkich, pełnych nadziei stworzeń próbujących zdobyć jedzenie. Chodził dokoła próbując zając się każdym wywołanym głodem płaczem mając jednocześnie oko na Tegwen, która wciąż siedziała w miejscu. Obserwowała wszystko wokół siebie z lekko odchyloną głową. Pomyślał żeby coś do niej powiedzieć, ale stwierdził, że potrzebowała chwili dla siebie. Widząc jak rozgląda się dookoła z zastanowieniem gdy zobaczyła niegroźne zwierzęta obok, przypomniało Newtowi o pewną specyficzną sytuację, która towarzyszyła mu przez wiele lat.
Przypomniał sobie czas, kiedy był na czwartym roku i wracał ze swojej wędrówki do Zakazanego Lasu. Trzymał głowę nisko wracając na tereny szkolne, wiedząc, że musi być świadomy tego co go otacza, przez zwierzęta albo przez ryzyko zostania złapanym przez któregoś z nauczycieli. Dotarł do obrzeży lasu gdy usłyszał nucenie. I to nucenie było znajome. Słyszał to na korytarzach, w klasie, a w niektóre ranki i popołudnia w Wielkiej Sali.
Tegwen Gittins zdecydowanie lubiła podśpiewywać pod nosem piosenki, których nigdy przedtem nie słyszał. Zastanawiał się czy sama je wymyślała, ale nigdy o to nie zapytał. Dzielili ze sobą wiele lekcji przez lata, ale Tegwen zawsze była nieśmiałą indywidualistką. Chowała się za książkami, nie mówiąc nic dopóki nauczyciele nie zadali jej pytania. Ale zawsze się uśmiechała, witała milo ludzi jeśli się z nią witali i ogólnie była miłą dziewczyną.
Leta Lestrange była zupełnym przeciwieństwem Tegwen, bardzo wygadana i robiła to co trzeba było, by dostać to czego chciała. To właśnie przyciągnęło do dziewczyny Newta już na pierwszym roku, ponieważ Ślizgonka nie bała się łamania zasad. Była wolnym duchem, ale Newt miał się nauczyć, że nie zawsze była to dobra rzecz.
Idąc za cichym śpiewem Newt odnalazł Tegwen siedzącą w pobliżu lasu z książką do Zielarstwa w ręce i zerkającą w stronę lasu. Wypisywała wiele rzeczy, mieli tego popołudnia razem Zielarstwo. Nuciła sobie, wolną i miłą melodię, która przypominała Newtowi kołysankę. Usiadł odchylając głowę do tyłu i opierając o drzewo, słuchał piosenki dopóki nie usłyszał jak się kończy.
Zdezorientowany dlaczego piosenka się skończyła Newt odwrócił się i zobaczył, że Tegwen już nie siedziała w miejscu tylko podążała w kierunku szklarni. Jasny znak, że sam musiał iść na lekcje. Podniósł się i ruszył do szklarni, docierając tam jako drugi, po Tegwen, uczeń.
Wszedł do środka i zobaczył Tegwen siedzącą w swoim zwyczajnym miejscu niemal na końcu, jej książka wciąż otwarta i zakrywająca jej twarz. Jednakże, mógł zobaczyć jej włosy wystające zza książki, co sprawiło, że uśmiechnął się. We włosach dziewczyny utknęły gałązki i kilka małych liści, przez co zadawał sobie pytanie co wcześniej robiła.
Zaśmiał się pod nosem, podobała mu się ta gałązka stercząca prosto ponad książką. Jego śmiech spowodował, że dziewczyna spojrzała ponad książką, jej brązowe oczy rozszerzyły się, była całkiem nieświadoma faktu, że ktoś jeszcze był w szklarni. Uśmiechnęła się do niego delikatnie odsłaniając jasny błysk w jej spojrzeniu po czym powróciła do swojej książki.
Tegwen zamrugała kilka razy potrząsając głową by wyrwać się z odurzenia, które ją dopadło. Spojrzała w górę i zobaczyła Newta zmierzając szybko w jakimś kierunku, a Jacoba nie było już dłużej w zasięgu wzroku. Wstała i dotknęła czoła ręką po czym ruszyła w kierunku, w którym zniknął Newt. Przeszła przez cienką zasłonę i zobaczyła dwóch mężczyzn stojących przez Obskurusem.
Czarna masa poruszała się jak dym mieszający się wewnątrz chmury, zawieszonej w powietrzu.
-Co to do cholery jest? - spytał zaciekawiony Jacob, a Tegwen zachowywała dystans.
CZYTASZ
Acrimony {Newt Scamander} - Tłumaczenie PL
FanfictionUWAGA: Zawiera spoilery dotyczące filmu "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" Fanfiction jest tylko polskim tłumaczeniem, wszystkie prawa należą do @kmbell92 This fanfiction is only a translation. All rights belong to @kmbell92 Tegwen Gittins d...