Jak stracić dziewczynę w kilka sekund

2.8K 250 56
                                    

 Kierując się słowami Suki Goblina, jak to Tegwen czule nazywała go w swojej głowie, grupa znalazła się w środku Macy's Department w poszukiwaniu demimoza Newta.

-Więc jak znaleźć coś, co jest niewidzialne? - spytała Tegwen.

-Jak? - spytał Jacob odwracając się do niej, oczekując puenty.

-Uh, to nie był żart, pytałam poważnie. - powiedziała mu, przez co Jacob zrobił się czerwony na twarzy.

-Oh.

-Ale założę się, że mógłbyś wymyślić o tym żart. - zachęciła Tegwen. - Nie jestem taka zabawna, ludzie śmieją się ze mnie, ale nigdy dlatego, że opowiedziałam żart. Wow, nie wierzę, że to powiedziałam na głos. Teraz będę już cicho.

Zasłoniła twarz dłonią i stała cicho podczas gdy Newt rozglądał się dookoła.

-Jesteś zabawna, Twiggy, powinnaś siebie bardziej doceniać. - powiedział Newt nie patrząc w jej stronę.

-Co? - zerknęła na niego.

-Pamiętam ten moment, gdy sprawiłaś, że profesor Dumbledore zachłysnął się cytrynowym dropsem. - powiedział jej Newt. - Więc wierzę w to, że jesteś zabawna.

-Pamiętasz to?

-Oczywiście, że tak. - powiedział. - Dlaczego miałbym nie pamiętać czegoś takiego? Nie codziennie twój nauczyciel transfiguracji dusi się na środku sali.

Tegwen spojrzała na Queenie i Jacoba, którzy uśmiechali się jej kierunku z zachęcającymi uśmiechami na twarzach. Starała się jak tylko mogła by powstrzymać rumieniec gdy przypomniała sobie ten upokarzający moment, który sprawił, że profesor i jej koledzy chichotali jak oszalali na lekcji. Uczyli się zmienić dzbanek do herbaty w żółwia i wydawało jej się, że dobrze sobie radzi aż do momentu, gdy jej żółw otworzył swoje usta i wydał wysoki gwizd i trochę pary.

Była pewna, że w tym momencie stawała się coraz bardziej czerwona na twarzy niż podczas lekcji, gdy to się stało.

-To nie zupełnie było...Nieważne. - wymamrotała Tegwen, gdy Newt spostrzegł swojego małego przyjaciela.

-Opiera się na prawdopodobieństwie, więc może przewidzieć najbardziej prawdopodobną niedaleką przyszłość. - wyjaśnił.

-A to skurczybyk. - powiedziała pod nosem Tegwen. - Zabiłabym dla tej umiejętności. To pewnie uchroniłoby mnie od tak częstego przewracania się.

-Więc, co on teraz robi? - spytała zaciekawiona Tina.

-Opiekuje się. - powiedział po prostu Newt.

-Na godziny czy jednorazowo? - zapytała Tegwen.


 Demimoz opróżnił półkę ze słodyczami, podczas gdy Newt podszedł do niego od tyłu powoli i cicho. Mężczyzna ostrożnie położył walizkę na ziemi po czym wszyscy usłyszeli ruch na krokwi nad nimi. Spojrzawszy w górę, Tegwen zdziwiła się widząc tam Żmijoptaka, ale zacznie różnił się od tych, które znajdowały się w gnieździe w walizce Newta. Ten przed nimi był olbrzymi.

-Tym się opiekował? - zawołała Tina.

Newt był cichy i stał w miejscu podczas gdy demimoz oferował smakołyki. Dźwięk burczenia w brzuchu Tegwen rozległ się po całym sklepie, co sprawiło, że demimoz odwrócił się i zaoferował słodycze.

-Nie, dziękuję. - powiedziała bezgłośnie do stworzenia.

-Żmijoptaki są zmiennokształtne. - powiedział Newt.

Acrimony {Newt Scamander} - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz