Tegwen chciałaby powiedzieć, że dobrze jej się tej nocy spało, ale tak nie było. Wydawało się jakby spała zaledwie kilka minut gdy została brutalnie obudzona przez otwarcie drzwi celi. Po wróceniu ze swoich długich podróży kobieta spodziewała się jedynie wysłać list do ojców i cieszyć się lunchem po czym miała wrócić do domu spać, ale świat zdawał się mieć dla niej inne plany. Brakowało jej sił przez brak snu i do tego została brutalnie postawiona na nogi przez kobietę w białym płaszczu. Newt i Tina również zostali wyprowadzeni z celi i zmuszeni by iść i zostawić za sobą Jacoba.
Newt odwrócił się aby spojrzeć w kierunku Jacoba.
-Miło było cię poznać, Jacob i mam nadzieję, że otworzysz swoją piekarnię.
Jacob złapał kraty ze zmartwionym spojrzeniem, Tegwen przełknęła gulę formującą się w jej gardle. Zobaczyła jak mężczyzna macha delikatnie po czym skinęła głową i próbowała posłać mu pocieszający uśmiech. Miał stamtąd wyjść i wieść dobre życie, nie pamiętając nic z tych zwariowanych sytuacji, w które został wmieszany. Ona również miała nadzieję, że otworzy swoją piekarnię, ponieważ piekł najlepsze ciastka jakie kiedykolwiek smakowała. Musiał podzielić się nimi ze światem, była pewna, że ludzie byliby o wiele szczęśliwsi, gdyby mogli upychać buzie pysznymi ciastkami.
Grubsi, ale szczęśliwsi.
Zabrano ją do zimnego pokoju i kazano usiąść, przyciemnione światło mąciło jej w oczach gdy siadała niechętnie na krześle.
Spojrzała gniewnie w kierunku kobiety po czym została pozostawiona sama w pokoju, wciąż skutą. Była sama przez pewien czas, burczało jej głośno w brzuchu, co roznosiło się po pokoju, a głowa bolała się okropnie przez niedobór płynów. Była tak przejęta podlaniem Freudricka, że sama niczego się nie napiła.
Po jakimś czasie drzwi otworzyły się i Pan Graves wszedł do pokoju, spojrzał na nią i usiadł na przeciw.
-Gdzie reszta? - zapytała natychmiast.
-Znałaś pana Scamandera przed jego przybyciem do Nowego Jorku, panno Gittins? - Pan Graves spytał opierając się o stół i krzyżując ręce. Nagle poczuła, że więzy upadają oddając jej władzę w rękach. Potarła nadgarstki, ale nie odpowiedziała na pytanie.
Widząc plik na stole była pewna, że Pan Graves miał już wszystko odpowiedzi na swoje pytania tuż przed sobą.
-Spytam raz jeszcze. - powiedział Pan Graves. - Czy...
-Tak. - odpowiedziała monotonnym głosem. - Chodziliśmy razem do szkoły przez kilka lat, do czasu...
Nie dokończyła, spuściła wzrok na stół.
-Do czasu aż Pan Scamander prawie cię nie zabił, mam rację?
Tegwen zacisnęła szczękę, gdy jej górna warga wykrzywiła się w pogardliwym uśmiechu, ale nie spojrzała na niego.
-Sądzę, że to dziwne, iż współpracujesz z Panem Scamanderem po tym wszystkim co się stało.
-To nie było do końca planowane. - burknęła.
-Racja, bo dopiero wróciłaś z wizyty w kraju gigantów, wczoraj, prawda?
-Tak.
-Cóż za zbieg okoliczności, że wróciłaś ze swoich podróży tego samego dnia, gdy przyjechał Pan Scamander.
-Powinnam była wysłać mu sowę i sprawdzić czy nasze plany się nie zbiegają? - naburmuszyła się.
Wciąż przeglądał jej akta ignorując jej postawę.
CZYTASZ
Acrimony {Newt Scamander} - Tłumaczenie PL
FanfictionUWAGA: Zawiera spoilery dotyczące filmu "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" Fanfiction jest tylko polskim tłumaczeniem, wszystkie prawa należą do @kmbell92 This fanfiction is only a translation. All rights belong to @kmbell92 Tegwen Gittins d...