-Więc wzięłam jego różdżkę i pobiegłam was znaleźć. - powiedziała Tegwen patrząc na Newta gdy jej wspaniała historia się skończyła. Oczy Newta były szeroko otwarte gdy skończyła mówić mu o padających lodówkach, mugolskim chłopcy imieniem Pauie i Freudricku "delikatnie" bijącym Aurora.
-Teraz widzę dlaczego był zdenerwowany. - powiedział jej Newt. - To zły dzień gdy zostajesz pobity przez roślinę.
-Delikatnie pobity. - poprawiła go.
-Ah, racja, delikatnie pobity. - uśmiechnął się. - Nie wolno zapomnieć o delikatności.
-Dokładnie. - Tegwen skinęła głową. - Teraz, ja ci powiedziełam o moich przygodach w Chaoslandzie, więc ty musisz mi powiedzieć dlaczego nazywasz mnie Twiggy.
Newt nagle wyglądał jakby czuł się niekomfortowo gdy odwróciła się by być na wprost niego. Poruszył się niespokojnie odwracając się od niej. Nie był pewien jak to wyjaśnić tak, żeby nie brzmiało jakby stalkował ją podczas czasu w Hogwarcie. Był pewien, że to nie jest sposób żeby zrobić wrażenie na kobiecie.
Odchrząknął.
-Spędzałaś dużo czasu w pobliży Zakazanego Lasu kiedy byliśmy w szkole...byłaś kiedyś w środku? - spytał.
Tegwen wydawała się zaskoczona pytaniem, nie widząc związku z historią, ale postanowiła odpowiedzieć.
-Nie. - powiedziała z zażenowaną miną. - Chyba mogłabym użyczyć sobie trochę odwagi Gryffindoru, ponieważ nigdy nie mogłam się zmusić by wejść do środka. Zawsze byłam zbyt przestraszona i w ostatniej chwili się wycofywałam. Nigdy nie łamałam zasad, myślę, że to jedyny powód dlaczego zostałam prefektem.
-Nie sądzę, że to jedyny powód. - powiedział jej Newt. - Dlaczego tak interesowało cię pójście do Zakazanego Lasu?
-Naprawdę stawiasz mnie w kropce, prawda? Co to ma wspólnego z tym, że nazywasz mnie Twiggy?
-Po prostu odpowiedz. - zachichotał.
Westchnęła.
-Słyszałam, że są czarne róże, które rosną w Zakazanym Lesie, że nie potrzebują światła żeby rosnąć. Myślałam, że to dość fascynujące, a że nigdy nie omawialiśmy ich na Zielarstwie, chciałam je zobaczyć. Oczywiście, nigdy nawet nie weszłam do Zakazanego Lasu wystarczająco głęboko żeby je zobaczyć.
-Dlatego, że rosną w samym środku. - poinformował Newt. - W najciemniejszej części lasu.
-Oh. - powiedziała. - Cóż, jednego dnia próbowałam wejść trochę głębie. Ale skończyło się na tym, że się potknęłam i wpadłam w ogromne krzaki. Utknęłam tam na trochę. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu, więc nikt tego nie widział. To byłoby żenujące, bardziej niż to, że teraz to wszystko mówię. - sapnęła. - Dlaczego nazywasz mnie Twiggy?!
-Chyba w dniu kiedy wpadłaś w krzaki, miałaś lekcję Zielarstwa, prawda? W czwartym roku. - powiedział Newt zerkając na nią przelotnie.
Oczy Tegwen się rozszerzyły.
-Jak ty...mieliśmy razem tą lekcję, tak, pamiętam, ale jak...
-Wyszło na to, że przyniosłaś część tych krzaków na lekcję. - poinformował ją Newt. - Wszedłem na lekcję i...cóż...miałaś te wszystkie gałązki i listki we włosach...
-Na Merlina. - Tegwen jęknęła żałośnie ukrywając twarz w swoim szaliku.
-I ta jedna gałązka po prostu sterczała na czubku twojej głowy, jak jakaś plemienna ozdoba lub coś takiego i miałaś ją tam przez całą lekcję.
CZYTASZ
Acrimony {Newt Scamander} - Tłumaczenie PL
FanfictionUWAGA: Zawiera spoilery dotyczące filmu "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" Fanfiction jest tylko polskim tłumaczeniem, wszystkie prawa należą do @kmbell92 This fanfiction is only a translation. All rights belong to @kmbell92 Tegwen Gittins d...