Zobaczymy się potem, Mugolur...

2.4K 243 45
                                    

 Tegwen zawsze wiedziała, że nie zostanie w Nowym Jorku przez resztę swojego życia, tam było zbyt wielu ludzi jak na jej gust. Jednakże kobieta nie planowała wyjeżdżać w okolicznościach, które się pojawiły. Nie wiedziała, że przywiozła ze sobą z Kraju Olbrzymów roślinę mięsożerną i z pewnością nie spodziewała się, że wpadnie na Newta Scamandera po wielu latach, podczas których próbowała się ukrywać ze swoim bólem, który nosiła w sobie tak długo.

Ale to była pora żeby wrócić do domu, nawet jeśli nie do końca wiedziała czego się spodziewać po powrocie. Jedyne co wiedziała to to, że jej ojcowie powitają ją w jej rodzinnym domu z otwartymi ramionami. Będą się śmiać, płakać i zbesztają ją gdy wyjaśni wszystko, co wydarzyło się gdy nie było jej w domu. Ale Tegwen będzie niezmiernie szczęśliwa widząc ich i będąc w ich towarzystwie.

Byłaby jeszcze bardziej szczęśliwa gdyby jej życie powróciło do względnej normalności gdy znajdzie nową różdżkę by zastąpić tę starą. To były same dobre rzeczy, na które Tegwen czekała z niecierpliwością. 

Jednakże Tegwen nie była pewna jak to będzie podczas rejsu łodzią, który miała dzielić z Newtem. W rzeczy samej, kobieta była raczej podenerwowana całą podróżą do domu, głownie dlatego, że miała być sama z Newtem. 

Przez okres kilku dni kiedy ponownie spotkała dawnego kolegę z klasy miała Tinę, Queenie i oczywiście wspaniałego Jacoba za wsparcie. Bez nich jedyne czego chciała Tegwen, to skryć się w skorupce, z której się wyłoniła przez ostatnie kilka dni. Była też w stanie powiedzieć Newtowi wszystko co chciała, wszystko co gromadziła w sobie przez lata, powiedziała to wszystko.

Newt przeprosił ją, czego chciała i nawet więcej, ale to nie znaczyło, że pomiędzy nimi było wszystko w porządku. Przez wiele lat nie rozmawiali, nie wiedzieli właściwie nic o sobie poza czasami w Hogwarcie, ale z pewnością niektóre rzeczy zmieniły się od czasu gdy byli nastolatkami.

Ktoś zapukał do drzwi Tegwen gdy ona pakowała ostatnie rzeczy. Wysłała już sowę do swoich ojców, że wróci do domu i że wyjaśni wszystko po powrocie. Stwierdziła, że to Newt, bo uznał, że ma "nieskończone" sprawy, którymi musi się zająć i wyszedł rano. Nie mogłaby go powstrzymać nawet gdyby chciała, ale naprawdę nie chciała wiedzieć co mężczyzna zamierzał. Miała tylko nadzieję, że nie pakuje się w kłopoty, ponieważ naprawdę nie chciała być wplątana w kolejną taką sytuację.

Po prostu dziękowała Bogu, że nie mierzyła się z żadnymi oskarżeniami ze strony MACUSY i że nie skazali Freuda za złamanie kilku żeber Aurora. Tegwen stwierdziła, że nie robił nic głupiego, bo zostawił Picketta w jej mieszkaniu, a mały nieśmiałek bardzo polubił Freuda i spędzał dużo czasu z innym przypominającym roślinę zwierzęciem.

To był znany fakt, że Newt nie zostawiłby Picketta nawet jeśli sprzeczali się. Newt wziąć próbował zabrać Picketta do innych nieśmiałków, ale Pickett odmawiał i owinął się wokół Freuda niechętny aby rozdzielić się z przyjacielem. 

Byli najlepszymi przyjaciółmi albo jak lubiła ich nazywać Tegwen " wyłącznie platoroślinni" co z pewnością wywoływało prychnięcie Newta.

-Wejdź. - zawołała Tegwen, a Queenie i Tina weszły do mieszkania.

-Co tu robicie? - spytała Tegwen uśmiechając się szeroko. - Myślałam, że już się pożegnałyśmy wczoraj.

-Naprawdę myślałaś, że się tak łatwo wymkniesz? - spytała ją Queenie przyciągając ją do uścisku. - Jakbyś nas w ogóle nie znała, Tegwen.

-Stwierdziłam, że będę towarzyszyć tobie i Newtowi w drodze do portu żeby się upewnić, że nie wpakujecie się w jakieś kłopoty. - powiedziała jej Tina mrugając do niej.

Acrimony {Newt Scamander} - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz