8. Czy to była dobra decyzja?

3.6K 174 96
                                    

- Tak.

______

To słowo zadecydowało o mojej dalszej przyszłości i życiu. Wystarczyło tylko to jedno słowo. Teraz... Teraz siedzę i podpisuję papiery, umowy oraz załatwiam różne formalności. Poznałam również moją menadżerkę. Miła młoda kobitka, po studiach. Starsza ode mnie o 2 lata. Pozwoliła mi mówić jej po imieniu, bo sama przyznała dziwnie się czuła jak mówię do niej "proszę pani".

- Więc Emi jeszcze zostały sprawy dotyczące debiutu i twojego imienia scenicznego. Masz jakieś pomysły?

- Co do debiutu... To mam już piosenkę. - przyznałam.

- Oh, naprawdę?! To świetnie, jak byś mogła to przynieś mi tekst jutro do biura. Razem z ekipą przejrzy i zobaczymy czy się nadaję. - była zaskoczona tym faktem. No ale cóż mam swój notes, w którym mam sporo piosenek.

- A co imienia scenicznego... To może i banalne ale E-miś. - zaproponowałam.

- Hymm... Ciekawe, łatwe do zapamiętania, słodkie. Może być, dobrze więc wypełnij jeszcze ten formularz i możesz iść. Jutro przyjdź na 10.00 z tą piosenką, poznasz również ekipę. Makijażystki, projektantki, dietetyczkę i nauczyciela tańca.

- Dobrze. - posłałam jej uśmiech i wzięłam się za ostatnią papierkową robotę. Poszło mi to zręcznie. W sumie całe spotkanie gładko poszło, panowała miła atmosfera. Mam szczęście że dostałam na menadżerkę Yusoo, a nie jakiegoś starego dziadka. Po wypełnieniu wszystkiego oddałam papiery i ładnie się pożegnałam. Przed wytwórnią czekało na mnie już auto. Co do mojego dormu, to będę miała dobudowaną swoją część w dormie BTS. Wsiadłam do czarnego auta i jechałam już do siebie. Remont miał potrwać max 3 dni. W tym czasie nadal spałam u Taesia w pokoju. Swoją część będę mieć na poddaszu. A że dorm chłopaków ma dużą powierzchnię będzie to duże pomieszczenie. Mój debiut miał się odbyć za dwa miesiące. Jest to krótki czas, ale wytwórnia nie zamierza czekać. Będę mieć teraz dużo pracy, no ale cóż trzeba się przyzwyczaić. Kiedy weszłam do dormu przywitały mnie piękne zapachu dobiegające z kuchni.

- Czyżby nasz Jin odzyskał humor? - spytałam. Jin się chyba troszkę przestraszył bo aż podskoczył.

- Oh... To tylko ty. - Au! No tak, to tylko ja. - Jak było?

- No spoko, spoko. Jutro na 10.00 muszę się wstawić do biura. - oznajmiłam. - Czoooo tam pichcisz?

- Ramen. Spróbuj. - powiedział podając mi łyżkę.

- Aaaa... Gorące! - poczekałam trochę aż ostygnie i spróbowałam. - Mmmm... Dobre jak zawsze. - powiedziałam po czym pocałowałam Jin w policzek.

- Ciesze się że ci smakuje. - posłał mi ciepły uśmiech. Z Jina jest naprawdę dobry przyjaciel.

- To może ja nie przeszkadzam... - usłyszałam nagle czyiś głos. W wejściu stał... Kookie!

- Nie wygłupiaj się młody, siadaj ja idę po chłopaków. Wy możecie już jeść. - powiedział. - Smacznego! - dodał po czym poszedł po resztę na górę.

- Smacznego. - powiedziałam z grzeczności i zaczęłam jeść. Jedzenie było takie dobre! Niestety... Kookie cały czas się na mnie gapił. W końcu nie wytrzymałam i zwróciłam mu uwagę.

- Czy mógłbyś się na mnie łaskawie nie gapić? - spytałam.

- Nie. - odpowiedział krótko.

- A mogę wiedzieć czemu?

- A od kiedy to się do mnie odzywasz? - posłałam mu spojrzenie chęci mordu. Był jakiś inny, taki dziwny.

- Coś ci przeszkadza?! - podniosłam trochę głos.

- Tak. Ty. - fack! Czemu to tak boli? Czułam jak do oczu napływają mi łzy.

- Więc przepraszam mości księcia, ale musi pan się do mej osoby przyzwyczaić! Albowiem będę tu mieszkać. - po poliku spłynęła mi jedna łza.

- Nikt cie tu nie zapraszał. - czemu on jest taki pozbawiony uczuć?

- Debil! - krzyknęłam. Nie wytrzymałam już. Lecz w odpowiedzi dostałam coś czego nigdy się nie spodziewałam usłyszeć od niego.

- Dziwka! - rozpłakałam się. Jak on tak może?! Nie zostawię tego tak! Wybacz mi Jin. Wzięłam swoją porcje ramen i całą zawartość wylałam na chłopaka po czym wyszłam w pomieszczenia.

Z hukiem wyszłam z kuchni. Chłopcy stali zdezorientowani w salonie, prawdopodobnie  wdzieli ten "teatrzyk".  Tylko Tae i stał mając chęć mordu w oczach.

- Taeś. - zawołałam. Ten szybko na mnie spojrzał. - Nie warto. - dodałam po chwili.

- Emi ale... - nadal płakałam. Teraz w jego oczach widać było współczucie.

- Nie. Zostawcie go. To się tyczy, na takich ludzi nie warto marnować czasu. - smutno się uśmiechnęłąm.

- Morda suko! Na ciebie nie warto marnować czasu! Jak przynajmniej osiągnąłem coś w życiu, nie tak jak ty siedziałem w Polsce na tyłku i czekałem jak dostanę wszystko pod nos. - bolało mnie to. Bolało tak bardzo. Ale nie jestem osobą która to zostawi tego bez swojego ostatniego słowa.

Twardym krokiem znów kierowałam się do kuchni. Nagle poczułam kogoś silną rękę na swoim ramieniu.

- Sama powiedziałaś że nie warto. - to był Jimin.

- Owszem. Ale nie zostawię tego. Więc mnie puść. - Jimin wykonał polecenie jak skruszony piesek.

Tak jak i miałam w zamiarze wpadłam do kuchni i przywaliłam Kookiemu z liścia w twarz. Z salonu było słychać ciche "uuuuuu" chłopaków.

- Posłuchaj no mnie ty. - stanęłam przed nim. - To nie ty codziennie po szkole musiałeś jeszcze iść do pracy, w której robiłeś co 22.00. A jak wróciłeś musiałeś zająć się chorą matką i odrobić lekcje zająć się domem, pozmywać, wyprać, ugotować na następny dzień dla matki żeby miała co zjeść bo była w takim stanie że nie mogła nic robić. Zrobić zakupy kiedy było to możliwe, bo czasem nawet na czynsz na mieszkanie ci nie starczyło! Plus do tego brałeś prace dodatkowe w weekendy żeby zarobić w końcu na bilet do Korei żeby was tu odwiedzić! Najlepsze jest w tym to że, tęskniłam bardziej za tobą niż za własnym kuzynem. - odwróciłam się w stronę Tae. - Wybacz ale niestety taka prawda. - ten kiwną głową na znak że rozumie. Za to go kocham. Znów odwróciłam się w stronę Jeona.

- Kiedy w końcu przyjechałam, nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa kiedy mogłam was przytulić, zobaczyć. A później? Głupia gra w butelkę. Najpierw mówisz że tego nie zrobisz a później chcesz się ze mną całować. Czemu? Bo pan Jeon Jungkook nie chce zranić swojej męskiej dumy. To jest po prostu żałosne! Następnie jesteś w pokoju kiedy ja stoję w ręczniku i się na nie bezczelnie patrzysz! I teraz kiedy chciałam załagodzić atmosferę mówię ci smacznego, ty zaczynasz ten cyrk. - w końcu wyrzuciłam to z siebie. Prawie wszystko... - I uwierzyć że kocham takiego głupka. - dodałam po cichu wychodząc z kuchni. Chłopcy chyba to usłyszeli zrobili miny typu "WTF?!", oprócz Tae bo on o tym wiedział.

- A teraz wybaczcie idę się pakować. - powiedziałam.

- Gdzie idziesz? - spytał Suga.

- Do hotelu. Wrócę kiedy skończy się remont. I raczej nie będziecie mnie tu zaczęsto widzieć jeżeli wytwórnia przyjmie moją prośbę o prywatność.

- To znaczy? - dodał Jimin.

- Zobaczycie.

Tak jak powiedziałam tak i zrobiłam. Spakowałam się i wyszłam.

___________________________________________________

Tak... Tak... Ja też was kocham xD

Wybaczcie no ale musiałam. Wiem że to do Kookisia nie podobne no ale zmienię mu na czas nieokreślony troszku charakter.

Przepraszam również że wczoraj nie wstawiłam rozdziału, lecz mój laptop nie chciał ze mną współpracować.

Do następnego!

Saranghae.| JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz