Po godzinie już jestem znudzona, a po dwóch podpita. Te wszystkie nudne cyferki i starzy faceci z młodymi żonami. Siedzę sama przy stoliku i uśmiecham się sztucznie do wszystkich zgromadzonych. Właśnie dlatego nie lubię tutaj przychodzić.
Po godzinie Luke uznał, że czas na ploteczki z biura, a po półtorej narzekał z asystentką swojego szefa na ich szefa. To było za dużo.
- Co z tego, że przyszłaś wcześniej jak i tak wyglada jakbyś przyszła tylko na drinka - zjadłam kolacje, po prostu alkoholu wypiłam więcej.
- Przepraszam, że mnie to nudzi - siada na krześle obok mnie i obraca do mnie głowę.
- Zdecydowanie wole gdy tu nie przychodzisz, przynajmniej nie wyglądam wtedy jak kretyn - prycham.
- Dopiero narzekałeś, że nie przychodzę.
- Zrobiłaś to specjalnie, żebym więcej cię nie męczył - miałam odwrotny plan, ale coś po drodze przyprawiło mnie o odruch wymiotny.
- Kocham cię - mówię i ściskam jego kolano - ale to nie jesteś ty - jego zmarszczka pomiędzy brwiami się powiększa.
- A kim ty jesteś, co? - jego oskarżenie nie boli. W przeciągu ostatniego roku często pytał mnie o to kim jestem, a ja przez cały rok ani razu nie odpowiedziałam, że jego żoną. Moje intencje dzisiaj nie były czyste, co potwierdziła długość mojej próby bycia lepszą żoną.
- Jestem tu dla ciebie - tym razem to on prycha.
- Jesteś tu, bo znudziła cię twoja praca i potrzebowałaś nowej rozrywki - to boli gdy tak mówi - Jedź do do domu, przyjadę kiedy to się skończy - powstrzymuje się przed łzami. Po prostu kiwam głową - Przy okazji odpowiem na pare pytań, co stało się mojej idealnej żonie tym razem - czy ja też mogę mieć do niego pretensje o dzisiejszy wieczór? I o każdy piątek od dwóch lat?
Wracam do domu i zdejmuje sukienkę, którą ubrałam dla mojego męża. Siadam w bieliźnie na łóżku ponownie tego dnia przeglądając się w lustrze. Czy to możliwe, że on mnie już nie kocha? Czy możliwe jest, że straciłam nas gdzie pomiędzy pogonią za karierą, a rodzinnymi obiadami u niego w domu?
Ubieram się w jego koszulkę, jeszcze z czasów gdy nie nosił koszul czy polo i idę do kuchni nalać sobie kieliszek wina. Piątki zawsze sprowadzają do zbyt dużej ilości alkoholu.
Wraca dwie godziny później. Od razu rzuca krawat na pierwszą wolną powierzchnie i to samo robi z marynarką. Nie odzywa się do mnie słowem, co jedyne ścisza mi telewizor i dopija mój kieliszek wina do końca.
- Chodźmy spać - mówi obojętnie. Kręcę głową.
- Chyba tu dzisiaj zostanę.
- Ta kanapa jest ładna, ale niewygodna, sama tak mówiłaś - nalewa sobie kolejny kieliszek wina. Zazwyczaj na imprezach firmowych wypija tylko lampkę szampana.
- Jest okej - opieram brodę o kolana. Gdy on rozpina kolejne guziki koszuli. Nawet nie wiem już jaki kanał oglądałam.
- To ja też zostanę - kręcę głową.
- Jesteś zmęczony, to był długi tydzień, przyjdę potem.
- Gdy ja będę kurwa wychodził - to prawda.
- Jutro sobota - mówię najbardziej oczywistą rzeczna świecie.
- Idę grać w golfa - tak wyglądają nasze rozmowy, krótkie nic nie znaczące zdania - A ty pewnie idziesz nadrabiać to, co dzisiaj straciłaś? - kiwam głową.
- W niedziele idziemy do twoich rodziców - może oni będą pamiętać o moich urodzinach, które ty przegapiłeś.
- Ta, pamiętam - opieram policzek o kolano, żeby na niego spojrzeć - Idę spać - wstaje i całuje mnie w czoło. Gdy inni kochają ten pocałunek ja go nienawidzę, bo przypomina mi, że nie smakuje moich ust - Dobranoc - nic nie odpowiadam. To i tak więcej niż w ostatni piątek i pare poprzednich.
Nie wiem, która jest godzina, ale czuje jak ktoś unosi mnie z kanapy.
- Nie będziesz tutaj, kurwa spała - nie odpowiadam - jesteś moją żoną - ale co to tak właściwie znaczy?
- Która godzina?
- Trzecia, Nikki - kładzie mnie do naszego łóżka, a potem obraca się do mnie plecami.
- Po co to zrobiłeś? - co to ma za znaczenie gdzie leżymy do siebie plecami?
- Zasnąłem tydzień temu na tej kanapie, wiem jaka jest niewygodna - nasze piątki zawsze się tak kończą.
- Dzięki - nic nie odpowiada, a po chwili słyszę go pochrapującego. Ten dzień pokazuje dlaczego tak łatwo zapominam o tym, że go kocham.
CZYTASZ
endless beginnings •Hemmings
FanfictionNiekończące się początki. Ich początek był prosty, po prostu się w sobie zakochali, a zakochani chcą spędzić ze sobą całe życie. Im miało się to udać w momencie gdy powiedzieli 'tak' przed ołtarzem. Jednak życie to nie bajka i 'tak' to nie happy end...