- Co ty sobie myślisz? - wpada chwile po mnie do mieszkania - Nikki! - jestem w jego pracowni. Stoję z pędzlem nad obrazem siebie. Niszczę nas, tak jak on to zrobił. Chociaż może w tej chwili niszczę go.
- Po co malujesz? - krzyczę - Po co to robisz, kurwa? Udajesz wtedy, udajesz gdy jesteś ze mną? Nie zabiorę ci mieszkania! Możesz się ze mną rozwieść! - wściekłość powstrzymuje łzy - Jak długo to trwało?
- Kilka miesięcy - nie stara się mnie dotknąć.
- Ona wie wszystko! Prawdopodobnie wie więcej niż ja!
- Byłem na ciebie wściekły, rozmawialiśmy już o tym - pędzel w mojej ręce zbliża się do jego obrazu - Nie rób tego.
- Powiedziałeś jej, że mnie nie kochasz! Że cię przytłaczam! Niby kurwa jak? - powstrzymuje mnie.
- Nie niszcz nowych nas - wyrywam mu się, co powoduje, że farba leci na obraz.
To powoduje, że zaczynam ryczeć. Gdy on próbuje mnie przytulić wyrywam mu się. Nie byłabym w stanie zniszczyć tego obrazu.
- Nie dotykaj mnie!
- To było miesiące temu! - krzyczy.
- Ona rzuciłaby dla ciebie męża. Zmieniłaby całe życie, żeby cię zadowolić. Chcesz tego,prawda?
- Myślałem, że już przez to przebrnęliśmy! - nigdy nie przebrniemy.
- Musisz mi powiedzieć wszystko!
- Nie ma co. Wiesz jak wyglądała nasza relacja. Powiedzialem to raz w złości, wiesz, że tak nie jest.
- Nic już nie wiem, Luke - siadam na krześle, a on kuca obok mnie - Uderzyłeś go dla niej!
- Należało mu się - jej też by się należało - Ty jesteś moją kobietą - żadne słowa nie powstrzymują płaczu - Rozmawiałem z nią, ale z tym skończyłem. Musisz mi uwierzyć.
- Ona cię zna - kręci głową - lepiej niż ja w ostatnim czasie.
- Ona zna ciebie, bo to o tobie mówiłem w kółko. Może faktycznie nie same dobre rzeczy, ale mówiłem o tobie - dotyka dłonią mojego kolana.
- Więc nie zna mnie - spycham z kolana jego rękę, ale on kładzie ją z powrotem.
- Masz racje. Tylko ja cię tak naprawdę znam - teraz w to wątpię - Jesteś mądra i niezwykle bystra. Wszystko układasz sobie w tej główce i wiesz najlepiej, co sprawia, że jesteś cholernie irytująca czasem - opuszczam głowę, żeby na niego spojrzeć - Masz też milion pomysłów na minutę. Zawsze zecydowanie i pełna energii - drażni kciukiem moje kolano - Jesteś też niezwykle piękna - wstaje i staje między moimi nogami. Obiema dłońmi łapie mnie za kark - Masz cholernie gorące ciało i kocham twój tyłek. Nie lubię kościotrupów, a ty nie jesteś ani za chuda, ani nie jesteś gruba, Nikki - każdy czasem tego potrzebuje - Masz piękny uśmiech - jego kciuk drażni mój szybko bijący puls na szyi - Kochasz mnie jak szalona mimo, że na to nie zasługuje. Walczysz o nas. - płacze mocniej - Nikt nie może się z tobą równać. Nie jakaś głupia kobieta, która zdradza męża, nie jakaś modelka czy ktokolwiek inny.
- Luke, to tylko słowa - znowu pochyla się i opiera swoje czoło o moje.
- A ten obraz? Dzięki tej skazie jest jeszcze piękniejszy. My też mamy pełno skaz i nadłamań, ale dalej się kochamy - jesteśmy dorośli. Miłość to dodatek, nie życie.
- Gdy tu jesteśmy widzę ciebie, ale gdy tylko idziemy tam..
- Nie musisz tam ze mną chodzić - odpycham go od siebie.
- To nie wystarczy! To część ciebie! Nie możemy prowadzić dwóch osobnych żyć! Bo skończy się to kolejną pieprzoną Elena! - krzyczę głośno i chce go uderzyć, ale on mnie powstrzymuje - To cześć ciebie! Nie chce jej stracić!
- Co mam do cholery zrobić, Nikki? - w tej chwili nienawidzę tego jak brzmi jego imię w moich ustach - Rzucić prace?
- Tak! - nie powinnam tego mówić - Rzuć tę pierdoloną robotę! - krzyczę głośniej.
- Nie mogę tego zrobić!
- A ja nie mogę być z kimś kto nie potrafi ze mną dzielić części swojego życia! - zarazków zadzwoni po policję i uzna to za przemoc domową.
- Małżeństwa tak robią! - zawsze jego praca.
- Które? Te w twojej firmie? Gdzie słowo wierność nie istnieje? - nie potrafię przestać mu tego zarzucać.
- Nie zdradziłbym cię!
- To tylko słowa! - przysuwa mnie do siebie.
- Więc dlaczego kłócimy się o słowa Eleny? To tylko słowa, Nikki - nie zdążą zareagować gdy policzkuje go wolną ręka. Automatycznie mnie od siebie odsuwa.
- Nie zrobiłaś tego - jego oczy płoną z rozczarowania - Nie uderzyłaś mnie - robię to znowu. Nie wiem dlaczego, ale potrzebuje go zranić. Może ból fizyczny to nie jest odpowiedź, ale w tej chwili nie byłam w stanie zdobyć się na coś innego.
- Zrobiłam i nie żałuje - więc dlaczego czuje łzy zbierające się w oczach? - Zasłużyłeś - mówię oschło - A teraz się wynoś - jest wściekły, rozczarowany.
- Co, proszę?
- Powiedziałam, żebyś wyszedł! Nie chce cię teraz widzieć! - nie ma znaczenia ile dobrych słów powiedział przed chwilą. Miesiącami dzielił się naszym życiem z kimś kto chciał go nakłonić do rozwodu i przechwycić dla siebie.
- Kurwa, jesteś szalona - obracam się do niego plecami i słyszę trzaskające drzwi.
Znowu ryczę jak szalona.
CZYTASZ
endless beginnings •Hemmings
FanfictionNiekończące się początki. Ich początek był prosty, po prostu się w sobie zakochali, a zakochani chcą spędzić ze sobą całe życie. Im miało się to udać w momencie gdy powiedzieli 'tak' przed ołtarzem. Jednak życie to nie bajka i 'tak' to nie happy end...