Nie miałam od niego wieści od trzech dni. Były takie momenty gdzie czułam jakby zrobił to specjalnie. Zabrał mnie tam siłą i wiedział, że ona tam jest i mi to powie. Dlatego przez trzy dni nie odezwał się do mnie słowem.
Kate dzwoniła, żeby powiedzieć, że zatrzymał się w pustym mieszkaniu Mika. Powinien o mnie walczyć i przekonywać do nas. Gdy miałam lepsze chwile wiedziałam, że też przesadziłam. Nigdy nie powinnam go uderzyć. Żałowałam tego, ale zarazem nie żałowałam. To była dobra chwila, żeby to zrobić, a zarazem on jest moim mężem.
Czy gdybyśmy byli małżeństwem łatwiej było by odejść? Zapomnieć o tym co nas łączyło i ruszyć do przodu? Czy chodzi o czas czy o status? Potrzebuje jakiś odpowiedzi.
Zranił mnie. Elena miała racje. Zdradził mnie w sposób, który boli tak samo jak fizyczność. Ludzie tego nie rozumieją, ale wiązać się z kimś więzłem małżeństwa oddają swoje ciało i dusze. Zdrada jest bezapelacyjna w tym co zrobił i to mnie przerażało.
Nie znaliśmy siebie. Gdy przez ostatnie tygodnie byliśmy razem, bawiliśmy się w dom w bajkę, w coś co ma happy end w momencie gdy mówisz 'kocham cię'. Za każdym razem dopada nas rzeczywistość, a gdy to się dzieje, znajdujemy się w dwóch różnych mieszkaniach.
Jesteśmy na końcu.
Na końcu nas i naszego małżeństwa.
- Szefowo - Damon wchodzi do mojego gabinetu.
- Co jest? - uśmiecha się i zamyka za sobą drzwi.
- Dzisiaj Linda ma urodziny i idziemy do klubu to świętować. Wybierzesz się z nami? - zazwyczaj tego nie robię - Chyba tego potrzebujesz - czasem czuje, że oni wiedzą, że moje życie nie jest tak idealne jak mogłoby się wydawać.
- Tak, pewnie - Damon się uśmiecha - Od razu po pracy?
- Tak - a potem wychodzi, a ja wiem, że dzisiaj się upije i zrobię z siebie idiotkę przed pracownikami. Dlatego właśnie dzwonię do Kate.
- Kate - mówię gdy odbiera - Zrobisz coś dla mnie?
- Wiesz, że wszystko - słyszę głos Mika w tle.
- Idę świętować z ludźmi z pracy urodziny, odbierzesz mnie potem? - Kate śmieje się do słuchawki.
- Tak, córeczko odbiorę cię - nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć - Wyślij esemesa, a będę.
- Dzięki, Kate - uśmiecham się do siebie.
- Baw się dobrze i uważaj na siebie - za osiem miesięcy będzie miała dziecko z facetem, z którym nawet nie są jeszcze zaręczeni. Ja? Niedługo nie będę miała męża, a już na pewno nie będę miała dzieci. To moja wina, prawda?
Cztery godziny później zamykamy biuro, żeby pójść do klubu. Wspominałam, że jestem tutaj najstarsza i naprawdę czuje się przy nich dojrzalsza, ale dzisiaj to mi nie przeszkodzi w zabawie.
- Więc szefowa stawia drinki? - a co mi tam. Wydam nasze pieniądze na drinki dla moich pracowników, a może to będą jego pieniądze? Och, one są wspólne! W odróżnieniu od naszego życia.
- Trzy kolejki - a potem kolejne dziesięć dla samej siebie.
Trzy godziny później cały czas jesteśmy w barze, a ja dalej nie jestem pijana. Siedzę i śmieje się z moimi pracownikami, powoli zapominając jak złe jest moje życie. Nie macie prawa komentować mojego użalania się nad sobą, póki wasze małżeństwo nie będzie szło ku rozwodowi. Nikt nie ma prawa mnie oceniać.
- A może zaprosimy twojego mężusia? - Luke zawsze podobał się wszystkim moim koleżanką.
- Luke pracuje - wypijam kolejnego drinka. Dzisiaj nie jest mi mało.
- Jasne - Damon siedzi po mojej lewej stronie. Jego ramie jest przerzucone przez oparcie boksu. Nie dotyka mnie, ale jest blisko. Właściwie to w tej chwili jeszcze bliżej, bo jego usta są przy moim uchu.
- Problemy w raju? - przechodzą mnie ciarki, to wina tego pieprzonego alkoholu.
- Troszkę - Damon sunie nosem po mojej szyi, a ja przysuwam się do niego. Może jednak nie jestem tak trzeźwa jak myślałam.
- Jesteś piękna - to Luke zawsze był tym, który z naszej dwójki budził zainteresowanie płci przeciwnej - Zawsze mi się podobałaś - nie myśle logicznie i teraz praktycznie siedzę wtulona w mojego pracownika - Zawsze mówiłaś nie, co do naszych wyjść, aż w końcu tu jesteś - jego dłoń sięga do mojego nagiego kolana i rysuje na nim kółka, a potem jego zęby skubią moje ucho. Umyka mi mały jęk, który on zauważa, bo obraca moja twarz do jego. Jestem zdesperowana, bo...
Rzucam się na jego usta.
Dziesięć minut później wypijam dwa drinki, a Damon mówi.
- Chodźmy do mnie - powinnam zadzwonić do Kate. Zamiast tego przyjmuje jego dłoń, a on pomaga mi wstać.
- Tak - gdy tylko wychodzimy jego usta znowu dopadają moje.
Luke
Mike powiedział mi gdzie jest.
Przyjechałem tak szybko jak się dowiedziałem i gdy tylko mam wychodzić z samochodu...Widzę ją.
Nie jest sama.
Ktoś całuje moją żonę.
Patrzę na nich i zamiast zareagować nie robię nic, po za gapieniem się.
-Zobacz mój samochód -Błagam w myślach -Pomyśl o mnie - Proszę.
Jednak ona tego nie robi. On przerzuca rękę przez jej barki i idą przed siebie, a ja tylko patrzę.
Zdradzi mnie.
Już to zrobiła.
CZYTASZ
endless beginnings •Hemmings
FanfictionNiekończące się początki. Ich początek był prosty, po prostu się w sobie zakochali, a zakochani chcą spędzić ze sobą całe życie. Im miało się to udać w momencie gdy powiedzieli 'tak' przed ołtarzem. Jednak życie to nie bajka i 'tak' to nie happy end...