•31• Mój pocałunek

1.4K 139 2
                                    

Wracam zmęczona po pracy. Mieliśmy dzisiaj prawdziwą burze mózgów, co do nowej kampanii. Od razu wiem, że jest w domu, bo na kanapie leży jego krawat, a pod nogami mam jego torbę. Znajduje go w jego pracownicy.

- Hej - mówię cicho, ale on od razu obraca głowę w moją stronę. Jego oczy promienieją, ale nie wiem czy na widok mnie czy z powodu jego pasji.

- Chodź tutaj - podchodzę do niego, a on obraca nas przodem do sztalugi i po chwili zmienia płótno - Zmęczona? - szepcze do mojego ucha.

- Trochę - wtulam się w jego plecy - wcześnie wróciłeś.

- Jest prawie ósma wieczorem, Nikki - może to ja straciłam poczucie czasu - Chciałem, żebyś coś wspólnie namalowali, ale to może zaczekać - mocniej się w niego wtulam.

- Zrobiłbyś mi coś do jedzenia, a ja wezmę prysznic, proszę?

- Jakieś bardziej sprecyzowane żądania, kochanie? - uśmiecham się do niego.

- Właściwie to zjadłabym sałatkę, jeśli kupiłeś to o co cię prosiłam to.. - Luke się krzywi - Zapomniałeś o zakupach? - o to proszę państwa mój mąż, którego wszyscy znacie. Brudne skarpety, koszulki polo i dziurawa pamięć.

- Weź kąpiel, a ja pobiegnę do sklepu - chociaż tyle dobrego.

- Malowałeś - mówię.

- Nikki, mogę to skończyć kiedykolwiek - miał zrobić zakupy jeden jedyny raz i oczywiście zapomniał - Wyślesz mi esemesem listę? - szukam po pokoju jego telefonu. Oczywiście, że leży przy oknie. Pokazuje mu niewyświetlonego esemesa, w którym przypominałam mu jeszcze o zakupach.

- Proszę tu masz wszystko - całuje mnie w czubek głowy.

- Dwadzieścia minut?

- I ani minuty dłużej! - cmokam go w policzek i idę do łazienki. Może kąpiel dobrze mi zrobi.

Luke zawsze był zapominalski, więc przez ostatnie kilka miesięcy nawet go o nic nie prosiłam, a gdy dzisiaj już to zrobiłam... Nie zamierzam o tym myśleć, w końcu poszedł do tego sklepu, tak? Liczy się efekt końcowy.

Dwadzieścia minut później wychodzę z łazienki i idę go poszukać. Może już wrócił,a może nie. O dziwo znajduje go w kuchni gdy wkłada jakieś pokrojone rzeczy do miski.

- Przepraszam, że zapomniałem - już mnie to nie obchodzi. Za długo kłóciliśmy się o gówno, żeby znowu to zrobić.

- Każdemu się zdarza, nie? - siadam przy stole, a chwile później mam przed sobą miskę z moją ulubioną sałatką - Jestem głodna jak wilk!

- Zjesz w pracowni, a ja dokończę malowanie? - to może wam się wydawać głupie, ale to dużo znaczy dla ludzi, którzy niedawno spędzali cały czas osobno. Wstaje wraz z moją miską i idę do jego azylu.

- Ty nie jesteś zmęczony?

- Wszystko o czym mogłem dzisiaj myśleć w pracy to malowanie. Malowanie to malowanie tamto. Niedokończona linia, źle zabezpieczone płótno. Byłem trochę jak nakręcony, więc.. - szkoda, że ja go tak nie kręciłam przez ostatni rok. Muszę przestać o tym myśleć.

- Zaraz zacznę być zazdrosna o twoje sztalugi - Luke wybucha śmiechem, a potem podchodzi do mnie.

- Nie przywitaliśmy się właściwie - nie macie pojęcia jak to kochałam.

Rok naszego związku

- Kate! Tyle razy ci powtarzałam... - ona już mnie nie słucha, bo obserwuje przyjaciół Luka na drugim końcu pokoju.

Jesteśmy na kampusowej imprezie. Chłopaki przyszli do starych znajomych. Minęliśmy się tylko na chwile jakiś czas temu.

- Ale on jest cholernie... - nie jest jej dane dokończyć, bo nagle pojawiają się obok nas.

Uwaga Kate od razu skupia się na Miku. Luke tylko patrzy na mnie i nic nie mówi.

- Ktoś tu nie przyszedł się przywitać - uśmiecham się nieśmiało. Dalej nie wierze, że ten facet jest mój. Wybrał mnie z pośród tłumu dziewczyn. Chociaż to może złe określenie, tego dnia było pusto na przystanku. On jest dorosłym facetem ze światem u swoich stop. Ja jestem niespełna dwudziestoletnią dziewczynką.

- Hej - mówię nieśmiało. Onieśmiela mnie. Jest wszystkim czego pragnę, ale nawet po roku dalej czuje motylki w brzuchu.

- Tylko hej? - mówi robiąc krok w moją stronę. - Nikki, od dwóch godzin czekam aż mnie pocałujesz - bierze moje ręce i zaplata dookoła swojej szyi - ale nie sądzę, że jestem w stanie dłużej wytrzymać - przyciąga mnie bliżej do siebie.

- To dlaczego ty tego nie zrobiłeś? - uśmiecha się w ten sposób, który sprawia, ze każda dziewczyna się rozpływa.

- Kochanie, jesteśmy w tym razem, lubię gdy czasem wykazujesz trochę inicjatywy - staje na palcach, żeby dosięgnąć jego ust.

- Kocham cię, Luke - szepcze w jego usta, a on zaciska dłonie na moich biodrach.

- To cholernie dobrze, bo ja kocham cię tak mocno, że nie sądzę, że przeżyłbym bez ciebie - ociera się swoimi ustami o moje - ani twoich pocałunków - nie całuje mnie, czeka aż ja to zrobię.

On sprawia, ze czuje się idealna, piękna i przede wszystkim niepokonana.

- Co to znaczy właściwie? - pytam go.

- To znaczy, ze chce czuć twoje usta na swoich, kochanie - nie zmienił się tak bardzo. Gdy jest taki wiem, że mnie kocha, a może nawet jest we zakochany?

- Musisz poprosić - droczę się z nim.

- Nie zamierzam prosić o coś co należy do mnie - i tak mnie nie całuje - ale... - nie daje mu dokończyć, bo rzucam się na usta faceta, którego znam w każdym calu. Znam faceta, który stoi dzisiaj przede mną. Nie tego, który wychodzi do pracy czy w niej jest i to nas może kiedyś zgubić.

- I takie pocałunki widzę codziennie, Nikki - chichocze przy jego policzku gdy szepcze do mojego ucha.

Właśnie poczułam się jak studentka drugiego roku i tylko on sprawia, że to możliwe.

endless beginnings •HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz