- Tak długo na to czekałem - szepcze do mojego ucha, gdy pomaga mi zdjąć kurtkę. Obracam się do niego i zarzucam mu ręce na szyje, żeby dopaść jego usta. On jest zadowolony z takiego obrotu spraw ja nie protestuje. Jego dłoń ląduje na moim tyłku i mocno go ściska, a potem podwija moją sukienkę. Moje ręce sięgają do jego koszuli, ale na chwile patrzę w jego oczy. Jego usta szukają moich ust. Moje usta szukają jego gdy on ściska prawie goły pośladek.
- Jesteś piękna, Nikki - nie, nie, nie.
Wyrywam mu się. Moje imię. Moje pieprzone imię zniszczyło to wszystko. Czy to koronalne, że usłyszałam głos mojego męża?
- Stop - mówię niezbyt stanowczo, bo on znowu dopada moje usta. Odpycham się od jego klatki piersiowej - Nie mogę - odrywam jego dłoń od mojej pupy i poprawiam sukienkę - Przepraszam - Damon odsuwa się na bezpieczną odległość.
- Przynajmniej próbowałem - i wzrusza ramionami - Jesteś cholernie gorąca - nie zwracam uwagi na jego słowa. Zabieram kurtkę i wychodzę.
Gdy tylko drzwi się za mną zamykają wybieram numer.
- Możesz po mnie przyjechać, proszę? - nie chce płakać do słuchawki - Wyślę ci adres - wzdycha do słuchawki.
- Jestem na dole, Nikki - a potem się rozłącza.
Zbiegam po schodach zapominając o windzie.
Widzę go.
Stoi przed samochodem.
Od razu wpadam w jego ramiona, a raczej w niego. Nie dotyka mnie gdy zagniatam w pięści czego koszulkę i płacze.
- Pieprzyłaś się z nim? - unoszę wzrok, żeby na niego spojrzeć.
- Co, jak? - czuje jego pieści na mojej kurtce.
- Nikki, nie mam teleportu. Przyjechałem pod klub, a potem... - mocniej płacze, mimo, że tym razem nie mam do tego prawa - Pieprzyłaś go? - muszę spojrzeć mu w oczy i powiedzieć prawdę.
- Nie - nie będę go winić jeśli mi nie uwierzy. W końcu przyciąga mnie bliżej do siebie i pozwala płakać. Żadne z nas nic nie mówi. On trzyma mnie równie mocno jak ja jego.
- Jedźmy do domu - mamy jeszcze dom i ognisko domowe? Musimy, prawda?
Całą drogę do domu milczymy. Jego ręka spoczywa na moim udzie, a ja nakrywam ją swoją. Muszę go czuć.
W ciszy wchodzimy też do mieszkania.
- Idź się umyj, Nikki - nie mogę zaprotestować. Czuje go na mnie, ja też go na siebie czuje. Nawet jeśli to nie zapach, to coś o wiele gorszego.
Wracam do salonu ubrana w świeże rzeczy. On siedzi na naszej nowej kanapie z głową w rękach. Siedzimy obok siebie, nie odzywając się słowem.
- Dlaczego? - pyta cicho. Można by nawet pomyśleć, że nie pyta mnie - Kurwa, dlaczego? - wstaje z kanapy - Widziałem was, widziałem jak wkłada ci pieprzony język do ust, Nikki! Nie byłaś bierna! - nie mam prawa płakać, ale i tak to robię - Zdradziłaś mnie!
- Przepraszam! - to za mało.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę co mi zrobiłaś? - krzyczy głośniej - Jeśli to był odwet za moje rozmowy z Eleną to udało ci się osiągnąć swój cel!
- Nigdy więcej nie wypowiadaj tego imienia! - uderzam dłońmi o kanapę. Czuje aż czerwone odciski. Jednak ból jest dobry.
- Ty widzisz ją mówiącą to gówno! Ja widzę go całującego cię! Widzisz kurwa różnice? - on ma racje. To był jeden z powód dlaczego się temu poddałam - Moja idealna żona - przewraca fotel.
Wtedy i ja wpadam na pomysł. Moja złość na siebie przeradza się w złość na niego, może na nas. Teraz nie ma już tego co było dobre.
Wbiegam do jego pracowni i biorę w dłonie pędzel niszcząc obraz za obrazem.
- To od ciebie się zaczęło! - krzyczę głośno i rzucam obrazem przez pokój - Nie takiego ciebie pokochałam! - ironicznie niszczę to co kochałam. Teraz już nic nie dzieli się na dobre i złe. Wszystko jest jednokolorowe i bez odwrotu - Ty mnie doprowadziłeś w miejsce gdzie nienawidzę siebie!
- W tej chwili nienawidzę ciebie! - krzyczy mi w twarzy i sam rzuca obrazem - Użyłaś seksu jako obrony przed zranieniem! Nigdy tego nie zrobiłem!
- Bo ty jesteś idealny! - krzyczę - Zawsze wszystko wiesz! Nawet wiedziałeś gdy zamierzałam cię zdradzić! - płacze mocniej - Nienawidzę cię!
- To koniec - mówi - Wyprowadzam się. Nie obchodzi mnie to mieszkanie.
- To koniec - przewracam sztalugę.
- Mogłam ciebie zdradzić!
- Tak czy tak mnie straciłaś - mówi i wychodzi z pokoju, a potem słyszę tylko trzaśnięcie drzwi.
Może to jest to czego tak naprawdę chciałam?
CZYTASZ
endless beginnings •Hemmings
FanficNiekończące się początki. Ich początek był prosty, po prostu się w sobie zakochali, a zakochani chcą spędzić ze sobą całe życie. Im miało się to udać w momencie gdy powiedzieli 'tak' przed ołtarzem. Jednak życie to nie bajka i 'tak' to nie happy end...