Rozdział 1 Początek końca .

458 23 2
                                    


  ''Okres dzieciństwa nie trwa od momentu narodzin do chwili osiągnięcia pewnego wieku. Nie jest tak, że dziecko dorasta i odkłada na bok swoje dziecięce sprawy. Dzieciństwo to królestwo, w którym nikt nie umiera.''.
Edna St. Vincent Millay
Od pożaru minęły już dwa miesiące. Dwa miesiące żałoby i melancholii. Cały czas było mi strasznie smutno, ale już nie płakałam po pogrzebie ,nie uroniłam już ani łzy muszę być silna. Silna dla moich braci, gdyż tylko oni mi już zostali oni i mój ojciec, ale nie znałam mojego ojca, był dla mnie obcą persono, którego widziałam parę razy w życiu. Moi bracia starali się na okazywać swój smutku. Koumei zanurzył się jeszcze bardziej w nauce i książkach natomiast Kouen wyrusz do nieznanego mi kraju wraz z chłopakiem o długich czarnych włosach i czerwonych oczach. Przed wyjazdem Kouen przyszedłby się ze mną spotkać i powiedział mi, że gdy wróci ,będzie miał moc ,która będzie w stanie uchronić nie tylko naszą rodzinę, ale też cały kraj ,po czym mnie przytulił i powiedział ,żebym uważała na siebie . Bardzo kocham swoich braci i wiedziałam, że oni kochali również mnie. W czasie żałoby mój ojciec został koronowany na nowego cesarza Kou ,a ja stałam się ósmą księżniczką . Moje przyrodnie siostry i mój przyrodni brat zostali uznani za legalnych potomków . Zawsze smuciło mnie, że nie znam moich sześciu sióstr o imionach ***** Koumiko, Koutone, Koukoro, Kouruko, Koutomomi i Kourin nigdy ich nawet nie widziałam, gdyż matka nie chciała ,bym bawiła dzieci jej największej konkurentki o przychylność ojca.
Dobrze za to znałam moją siostrę Kougyoku, która nie zawsze uważała się za gorszą, gdyż jej matka była nierządnico .Ale ja i tak ją kochałam. Przyrodnim bratem też się dobrze dogadywałam . Służba zawsze plotkowała, że jego matka była wariatko i że nie daleko pada jabłko od jabłoni.Ale to nie prawda ,go też bardzo kochałam . Lubiłam z obojgiem spędzać czas . Zwłaszcza w tym trudnym dla mnie czasie. Z Nimi mogłam żartować i się bawić . Byli ode mnie o dwa lata starsi jak kuzyn Hakuryuu. Właśnie kuzyn mimo tego, że był bardzo ranny przeżył ,ale na całe życie pozostano mu blizny. Odwiedziłam go parę razy był bardzo smutny prawie wcale się nie odzywał.Był taki inny zawsze przedtem był taki wesoły ale rozumiałam że cierpi jak i ja . Dowiedziałam się tego, gdy akurat byłam wysoko na drzewie wiśni przez wymianę zdań i podsłuchałam rozmowę, przez którą mój świat wywrócił się do góry nogami . Drzewo znajdowało się blisko okna więc słyszałam wszystko co działo się w pokoju obok . Usłyszałam głos mojego kuzyna wiec zacząłem nasłuchiwać:
-To kłamstwo ,prawda ?
Że to ty próbowałaś na zamordować nas matko.
To nie może być prawda ! To wszystko zrobił wujek ,prawda ?-Te słowa wypowiedział Hakuryuu. Sądził, że mój ojciec zamordował brata dla władzy ?
-To powiedział ci Hakuyuu ?-Odpowiedziała jego matka Gyokuen Ren.
-Tylko dlatego, że był zdezorientowany ,jestem pewien. Mój brat chciał powiedzieć coś innego ...-nastąpiła głucha cisza
-Czekaj czemu nie zaprzeczasz ? Matko ! Matko !
-Jeżeli ci powiem, że to prawda to, co zrobisz ? Powiesz to Hakuei?
-Y.ja.- chłopak zaczął się jąkać
-Widzisz nic nie zrobisz .Poślubię nowego cesarza skoro już zwolniło się miejsce jego małżonki z moją mało pomocą, ale to nie istotne,a ty i twoja siostra zostaniecie adoptowani przez wuja i powitani jako jego dzieci ,kandydaci do tronu. Nie ma się o co martwić -Po tych słowach nic więcej nie usłyszałam- Siedziałam na drzewie jak sparaliżowana . Za cało to tragedie był odpowiedzialny nie kto inny tylko moja ciotka . Która zawrze była tak uśmiechnięta i miła . Po godzinie zeszłam z drzewa cała zesztywniała i szokowana szłam w stronę moich komnat, gdy poczułam rękę na swoim ramieniu .Była to moja ciotka powiedziała :
-Ciągle podsłuchujesz co mała -Powiedziała to z promiennym uśmiechem, który wydał mi się teraz ohydny i wymuszony.
-Lepiej było dla ciebie spłonąć żywcem ,ale wiec ze jeśli coś powierz czeka cie los gorszy niż śmierć i nie tylko ciebie- Dalej promiennie uśmiechnięta poszła w swoim kierunku. A ja w tej chwili czułam największy gniew i nienawiść jak w życiu czułam . Ta Wiedźma zabrała mi matkę i grozi moim najbliższym. Chciałam ją zabić,rozszarpać,spalić. W tej chwili pragnęłam z całych sił doprowadzić do upadku Gyokuen Ren. I zrobię wszystko by moi bliscy byli bezpieczni, lecz nie spocznę puki ona lub ja  nie zginie  .  

Magi: Co pozostanie.Księga IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz