Rozdział 13 Dal Machyn cześć VII Konfrontacja

123 20 3
                                    

 A oto bonusowy rozdział za ponad pięćset wyświetleń. Kolejny będzie tradycyjne, czyli za dwa dni wieczorem w niedziele.


*******************************************************

Kouala Ren/Elanora

-A kogo my tu mamy, czyżby to byli moi drodzy goście ?

Twarze nas wszystkich zwróciły się w stronę, z której dobiegał głos. Stał tam wysoki mężczyzna o ciemnych włosach. Za nim czaiło się chyba pięć sylwetek mężczyzn, teraz ukrytych w ciemnościach. Zapewne byli to jego pomocnicy. Usłyszałam krzyk, wiec momentalnie, odwróciłam się w tamto stronę. To Nadia krzyknęła, wyglądała, na przerażono. Powiedziała do nas cichutko rozedrganym głosikiem.

-To on, mag, który włada bestiami.-

-Och droga jak ci tam, a tak Nalo już nas opuszczasz ? Nie mogę na to pozwolić, by taka mała dziewczynka chodziła po nocy, przecież mogłoby się coś stać-. Po czym wykonał ruch lasko którą trzymał w dłoni i wypowiedział zaklęcie. Po czy z ziemi wyrosły pędny, które oplotły jej ręce i nogi, próbowała się wyrwać, lecz jej szamotanie nie dawało żadnych efektów. W jej stronę szybko udał się Azam oraz Nadim, jednak nim dotarli do niej, to obydwu też zobowiązały ich pnącza, które jedna były znacznie grubsze niż te, które oplątały, Nadie wiec obydwaj nie mieli szans się z nich wyplątać. Mag pomachał im palcem i powiedział z nagano w głosie.

-Nie ładnie dzieci, nie ładnie wtrącać się w sprawy innych. Będę musiał was ukarać-. Po czym wykonał ruch ręko i wypowiedział zaklęcie, które sprawiło, że z pnączy zaczęły wyrastać kolce i wbijać się w ciała chłopaków. Chłopacy próbowali być dzielni i nie krzyczeć, lecz z ich gardeł wydobyło się parę jęków bólu. Amira aż cała się gotowała ze złości. Nie mogła znieść widoku torturowanego brata. Wiec pierwszą rzuciła parę kul światła, by oślepić przeciwników i ruszyła na maga oraz jego popleczników. W tym samym czasie ruszył na przeciwników również Makarim. Mimo że w walce bezpośredniej nie ma większych szans to i tak własne ją wolałam niż podać się bez walki. Nim jednak ruszyłam, szybko powiedziałam Dinie.

-Uciekaj, sprowadź pomoc -. Na co ona kiwnęła głową i pobiegła boczną uliczką, jeden z mężczyzn pobiegł za nią. Wiedziałam, że nie ma dużych szans na ucieczkę, ale w walce bezpośredniej nie miałaby jej w ogóle. Nie przeszła żadnego przeszkolenia z bronią i nie umiała walczyć wręcz.
Zostało nam więc czterech pomocników oraz mag.
Amira od razu ruszyła na maga, który wyglądał na, zafascynowanego jej mocą, gdyż przyglądał się wcześniej rzuconej kuli światła, którą złapał.

-Interesujące, twoja magia jest bardzo pierwotna i nie okrzesana, ale sądzę, że przy odpowiednim szkoleniu da się z ciebie zrobić maga. Moja droga twoja cena się właśnie potroiła.-Mówił z uśmiechem na ustach.Amira zaczęła go atakować w sposób gwałtowny i przemyślany. Musiał wiec co chwile stawiać coraz mocniejszą osłonę. Co widocznie go bawiło, wręcz się śmiał.

-Mówiłem trzykrotnie, chyba jednak cena wzrosła czterykroć-. W tym samy czasie ja i Makarim walczyliśmy, z pozostało czwórko. Ja walczyłam z jednym na miecze, był świetnie wyszkolony, ale dotrzymywałam mu kroku. Natomiast Makarim nie używał broni, tylko mocy swoich nóg. Powalał ich z łatwością, mimo że, mieli wyszkolenie oraz zbroję. Na sekundę zwróciło to uwagę, mego przeciwnika co wykorzystałam to, powalając go, oraz ogłuszając. Po tym podeszłam i ogłuszyłam kolejnego zwolennika maga, gdy ten był całkowicie zajęty walką z Makarimem. Obydwaj odwrócili się z. Niedowierzaniem w moim kierunku co wykorzystał Makarim i ogłuszył obu niemal jednocześnie. Widząc to mag, tylko westchnął i powiedział do siebie:

-Muszę zainwestować w pracowników, bo tych tutaj pokonała banda dzieciaków.-powiedział kręcić głowo.

-No dobrze dzieci koniec zabawy-. Po czym zrzucił zaklęcie, które dużo mocniejszymi pnączami oplotła mnie, Amire oraz Makarima. Nie mogłam ruszyć nawet małym palcem u nogi, to samo dotyczyła pozostałej dwójki.

-Skoro już to mały pokaz waszych umiejętności za sobą teraz jak grzeczne dzieci wrócicie do środka.- Na twarzach, nas wszystkich malowały się różne emocje. Strach, zrezygnowanie, wściekłość. Mimo wszystkich naszych starań przegraliśmy, mogłam mieć tylko nadzieje, że choć Dine udało się uciec.

Dina

Biegłam jak oszalała. Mimo tego, że byłam szybka, ciągle czułam oddech tego mężczyzny na plecach. Znałam Dal Machyn dość dobrze, ale było ciemno i zimno. Czułam przerażenie, ale biegłam dalej, gdy naglę się, przewróciłam. To koniec, dogonił mnie.

-Ładnie to tak uciekać smarkulą, co?-powiedział zadyszanym głosem, chwytając mnie za ramię. Próbowałam się wyrwać, lecz tylko zacieśnił uchwyt.

-A ładnie to tak, łapać ludzi do niewoli?-powiedział jakiś mężczyzna za nami. Mój prześladowca odwrócił się w tamtym kierunku, lecz został powalony i na nieszczęście pociągnął mnie za sobą. Już szykowałam się na bliskie spotkanie z gruntem, gdy poczułam otaczające mnie ramie, które uchroniły mnie przed upadkiem.
Oblana rumieńce zwróciłam twarz w jego kierunku. Był wysoki, miał zielone oczy i jasno cerę. Ma chyba 18 lat i jest dość dobrze zbudowany.

-D-zienkuje panu -powiedziała, trochę się jąkając.

-Nie ma, sprawy mała -odparł mężczyzna, stawiając mnie na ziemi.

-Słuchaj, jeżeli pójdziesz tą uliczką, napotkasz grupę strażników, przysłanych przez inspektora Genjigo to się tobą zajmą. Trochę się pośpieszyliście z tym samo uwolnieniem-. Odparł, oddalając się w stronę, z której uciekłam.

Kouala Ren /Elanora
To już jest koniec. Mag czarował nas, byśmy sami szli. Czułam się jak bezwolna kukła. Większość najemników już się ocknęła i byłam pewna, że będą oni się na nas mścić. Jednak nie poddam się, będę próbowała uciec z niewoli wraz z innymi. Nagle powietrze przecięło coś małego i wbiło się w szyje maga. Widocznie nie zauważył tego, będąc zbyt zajęty zaklęciem lub po prostu nie zdążył postawić barier. Wyzwoleni z jego zaklęcia, upadliśmy na podłogę, jakby nam podcięto sznurki. Plac przed magazynem został błyskawicznie otoczony przez żołnierzy ze straży miejskiej, a na środek wysunął się mężczyzna, znajoma postać. Czyżby to był Genji ? Co na wszystkie świętości robi tu jeden ze skrytobójców mojego brata?
To właśnie on odezwał się do wszystkich.

-W imieniu cesarza Kou miłość nam panującego. Zatrzymuję cię magu Ticholnie oraz twych popleczników pod zarzutami porwań osoby ze szlachetnego rodu, morderstw oraz handlem narkotykiem, oraz ludźmi.-

Mag próbował użyć mocy, lecz środek paraliżujący zaczął działać, gdy wbił się w jego szyję i nie miał najmniejszych szans na obronę. Straż szybko się nim zajęła. Amira zaczęła leczyć swoją magio, tych którzy, ucierpieli w starciu. Nie było zagrożenia życia ani dla Nadima, ani też dla Azama. Rany były powierzchowne, widać mag nie chciał za bardzo uszkodzić towaru.

-Daj spokój Ami, nic mi nie jest- Widać Nadim tak samo, jak ja zauważył, że używanie tyle magii przez tak niedoświadczonego maga, jak ona mogło ją wykończyć.

-Jasne, byłeś przecież tylko torturowany przez maga, to przecież nic takiego-. Fuknęła zła.

-Ja za to, nie mam nic przeciwko, by tak piękna dziewczyna mnie leczyła -odparł Azam, uśmiechając się do niej. Na co ta spiorunowała go wzrokiem. Widać ciągle była wściekła po walce z magiem. Też bym była, gdybym musiała patrzeć, jak mój brat jest torturowany.

Wszyscy przeżyliśmy, nikt się nie dostał do niewoli i mam nadzieje, że to koniec tak ekstremalnych przeżyć w Dal Machyn.

*******************************************************  

Kolejna cześć za dwa dni w niedziele wieczorem. Mam nadzieje, że się podobało i proszę o komentarz:).

Magi: Co pozostanie.Księga IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz