Rozdział 12Dal Machyn cześć VI Ucieczka cz. II

131 14 4
                                    


Dina


Mój policzek ciągle pulsował bólem, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Po opuszczeniu celi wszyscy mrużyliśmy oczy.
Mimo nocy, przebywania nawet w tym nikłym świetle, jakie dawały nam pochodnie, drażniły nasze oczy. Na mnie i na Makarim nie miało to aż takiego wpływu, gdyż stosunkowo krótko przebywaliśmy w ciemnicy i nasze oczy  szybko się przy stosowały do światła. Jednak na Azama i Nadima, którzy parę dni spędzili w prawie całkowitych ciemnościach, miało tą większy wpływ. Tarli oni swoje oczy prawie bez przerwy. Właśnie dopiero teraz mogłam w pełni zobaczyć jak, wyglądali jak to, lubi mówić Azam towarzysze naszej niedoli. Azam był dość wysokim chłopakiem, na oko miał 15-16 lat. Miał dość krótkie włosy, błękitne oczy, dość wysportowaną sylwetkę. Nadim był niskim 10-letnim chłopcem, o piegowatej twarzy, fioletowych oczach oraz brązowych włosach. Był niepozorny w życiu, bym się nie domyśliła, że jest on w stanie powalić dorosłego mężczyznę. Natomiast Makarim wyglądał jak typowy przedstawiciel swego ludu. Był wysoki, dobrze umięśniony.  Ma czerwone włosy i oczy i chyba ma tyle samo lat co Azam.

-Kolejny raz podziwiam swój geniusz, by wiać w nocy, w dzień to by nas dopiero oślepiło- odparł Azam.

-Tak, gdyż zamarznięcie jest tak dużo lepsze- odparł Nadim. Rzeczywiści nie pomyśleliśmy o tym, że przecież w nocy na pustyni temperatura bardzo mocno się obniża.

-Jak się już zorientujemy, gdzie jesteśmy, możemy od razu podążyć w stronę mojej karawany, na pewno przyjmą nas tam ciepło- powiedziałam cicho.

-I to jest dobry plan. Widzisz mój przyjacielu, jak zwykle szukasz nie potrzebnie dziury w całym.-

Zaczęliśmy iść, drogo oświetlano gdzieniegdzie pochodniami. Po przejściu paru metrów tymi ciemnymi korytarzami natknęliśmy się na dwóch strażników pilnujących drzwi do jakiegoś dużego pomieszczenia, na szczęście spali. Jednak by nie kusić losu, ich także zaciągnęliśmy do ciemnicy. Jeden z nich po drodze się obudził, ale Makarim ogłuszył ich, nim zaczął krzyczeć. Odebraliśmy im również broń, którą więźliśmy ja i Makarim. Chodź, nie wiem, czy jemu jest ona w ogóle potrzebna. W takich chwilach żałuję, że nigdy nie nauczyłam się władać bronią, jeżeli uda nam się z tond uciec poproszę Husama, aby mnie nauczył. Po powróceniu na miejsce skąd zabrałyśmy strażników, usłyszeliśmy zbliżające się kroki. Były to chyba dwie  pary butów wszyscy, schowaliśmy się za ścianę koło drzwi i czekaliśmy z bronią w gotowości na tych, którzy nadejdą.

**********************************************************************************************

Elanora /Kouala Ren


Mała dziewczynka prowadziła nas dość wolno. Po wyjściu z pierwszego pokoju gdzie była ta dziewczynka, szłyśmy długim korytarzem. Po początkowej ekscytacji teraz widocznie zesmutniała Powiedziała, że za tymi dziwami może być sporo strażników, wiec prosił, abyśmy się, lepiej przygotowały. Ja wraz z Amiro wciągnęłyśmy broń i lekko uchyliłyśmy dziw. Zajrzałam przez szparę, jednak pierwsze co zauważyłam to smród jak z gorzelni. W pomieszczeniu było tu czterech strażników. Urządzili sobie imprezę i leżeli pijanych w trupa. Widać trudno o porządnych pracowników w tym nielegalnym interesie. Ja z Amiro wszystkich związałyśmy i zakneblowałyśmy, choć szczerze wątpiłaby, obudziło ich do rana cokolwiek. Miałyśmy ogromne szczęście jak do tej pory aż za duże. Po wyjściu. Gdy to już zrobiłyśmy, udałyśmy się w kolejny korytarz, wszędzie było praktycznie ciemno tylko nikłe pochodnie rozmieszczone gdzie, nigdzie dawały nikły blask. Zauważyłam masywne drzwi i już miałam pociągnąć je, gdy ktoś gwałtownie szarpnął moją rękę. Obejrzałam się w tamtym kierunku, to była ta mała dziewczyna i patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach.

Magi: Co pozostanie.Księga IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz