9.2

4.7K 428 117
                                    

Zachłysnęłam się powietrzem, zatrzymując gwałtownie, oburzona słowami Maxa, który zachowywał się ordynarnie. Może powinnam była już przyzwyczaić się do okropnych komentarzy bruneta, ale za każdym razem, gdy pokazywał, jakim gnojem potrafił być, nie mogłam tego zrozumieć.

– To już jest nudne, Max. – Blondyn ani trochę nie przejął się atakiem Maxa i wydając się znudzony, ruszył w kierunku kanapy, a wtedy posłał mi spojrzenie, którego nie zrozumiałam.

– Nudne jest twoje pomaganie wszystkim, a nadal to robisz – odpowiedział. Wyciągnął z lodówki butelkę pepsi i wypełnił nią czystą szklankę. – Dobraliście się idealnie, ty pomagasz wszystkim, a Słoneczko wszystkim wybacza. Razem zbawicie świat, ale seks to pewnie jedynie na misjonarza, co?

Zerknął na mnie, chcąc zobaczyć moją reakcję. Wyczuwając moje mordercze spojrzenie, wzruszył ramionami, jakby nie miał pojęcia, co było złego w jego słowach. Uśmiechnął się łobuzersko i przyłożył szklankę do ust, nie odrywając ode mnie wzroku, upił łyk i odstawił naczynie na blat mebli.

Zeszłam po ostatnich schodach i podeszłam do niego, dłonie zaciskając w pięści.

– Zamknij się, Max – wysyczałam wściekle, cała drżąc ze zdenerwowania.

Spojrzał w moje oczy z wyzwaniem, jakby chciał, żebym zmusiła go do tego, lecz gdy przesunął wzrok na mój policzek, zacisnął szczękę, a rozbawiony błysk, gdzieś ulotnił się z jego oczu.

– Bo co? – parsknął, po czym spojrzał w stronę salonu. – To najmilsze słowa, jakie mogę o nim powiedzieć. Powinien oberwać w mordę za swoją nieudolność.

– Ale przy tym nie musisz obrażać jej. – Tuż za mną pojawił się Ethan, co wywołało niezadowolenie u Maxa.

– W porządku, Eth. – Zerknęłam na przyjaciela i uśmiechnęłam się delikatnie. – Niektórzy po prostu nie potrafią się zachowywać.

Niechętnie spojrzałam na Maxa, który ponownie trzymając w dłoniach szklankę, ściskał ją tak mocno, że bardzo prawdopodobne było to, iż ją roztrzaska.

– Zostaw nas na chwilę – poprosiłam przyjaciela.

Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia, milcząc przekonałam go, że był to dobry pomysł. Westchnął i kiwnął głową, potargał moje włosy, na co szczerze się uśmiechnęłam, a później zaczął iść w kierunku drzwi. Przyglądałam się, jak zabierał kurtkę z wieszaka, wsuwał na stopy buty, a po zabraniu dokumentów pozostawił nas samych.

– Co ty sobie wyobrażasz?! – spytałam po kilku sekundach, wpatrując się w jego ciemne oczy, zmrużył je, jakby był zaciekawiony moim wybuchem. – Nie jestem dzieckiem i nie potrzebuję, by jakiś koleś straszył każdego, kto się do mnie zbliży!

– Jesteś zła, bo mówię prawdę? – Wydawał się szczerze rozbawiony moją reakcją, a jeszcze chwilę wcześniej mało brakowało, by rozwalił szklankę.

– Jestem zła, ponieważ nawet nie starasz się być w porządku – zaprzeczyłam, zakładając dłonie na piersi. – Przychodzi tutaj i rzucasz jakimiś kąśliwymi uwagami sądząc, że każdy będzie to znosił.

– Kiedy nie przychodziłem, także miałaś pretensje – przypomniał z satysfakcją. – Może w końcu zdecyduj się, czego chcesz.

Nie mogłam zaprzeczyć, że czułam się lepiej, gdy pojawiał się, gdy mogłam go zobaczyć. Lubiłam, gdy przychodził w nocy i droczył się ze mną, jednak nie znosiłam, gdy zachowywał się jak dupek, a tę wersję siebie częściej pokazywał. Milczałam nie wiedząc, co mogłabym mu powiedzieć.

OBIETNICAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz