Przyglądaliśmy się im w milczeniu, patrząc na to, jak dogryzają sobie, przy tym patrząc na siebie z czułością, stwierdziłam, jakimi szczęściarzami byli, że się poznali. Mimo starości, nie brak im było energii, chociaż za każdym razem, gdy pani Margot coś podnosiła swoimi kruchymi dłońmi, wyciągałam już ręce, żeby jej pomóc, ale jedno jej spojrzenie powodowało, że wracałam na miejsce.
– Wnusiu, opowiedz babci i temu starcowi. – Tu rzuciła znaczące spojrzenie mężowi, który znowu mruknął coś pod nosem. – Jak to się stało, że ledwo cztery miesiące po świętach poznajemy twoją przyszłą żonę.
Puściła do niego oczko, biorąc łyk herbaty. Przez plecy przebiegł mi dreszcz, kiedy zrozumiałam, że za chwilę ci ludzie mnie znienawidzą. Oczami wyobraźni widziałam, jak staruszek sięgał po dubeltówkę i kazał mi się wynosić. Również chciałam zaprzeczyć o rzekomym ślubie, ale wtedy odezwał się Max.
– Nora mieszka z Ethanem i to przez niego się poznaliśmy. – Poczułam, jak wzruszył ramionami, próbowałam się doszukać jakieś nuty niechęci, gdy mówił o blondynie, ale jego ton pozostawał radosny, bez cienia złych emocji.
– Mieszka z Ethanem? – spytała zdziwiona kobieta, spoglądając to na mnie, to na niego.
Teraz wyczułam, jak się spiął. Otwierałam usta, by odpowiedzieć, ale znowu mnie ubiegł.
– Już niedługo się wyprowadza, a wtedy zamieszkamy razem.
Wciągnęłam powietrze, kiedy wypowiadał te słowa. Czułam jego palce, gdy masował moją skórę. Uniosłam wzrok ze zdziwieniem, a wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Serce zabiło mi mocniej, widząc w jego oczach, że nie chciał tymi słowami uspokoić dziadków, a mówił prawdę.
– I zrobicie nam wiele prawnuków! – Naszą niewerbalną rozmowę przerwał wesoły okrzyk mężczyzny, który zacierał dłonie i szybko sięgnął po ciastko, wrzucając je sobie do ust, żeby żona nie zdążyła mu go wyrwać.
– Stephen! – syknęła na niego żona, kręcąc głową, ale błąkający się po jej ustach uśmiech udowadniał, że również chciałaby dożyć prawnuków.
Ręka chłopaka zjechał na mój brzuch, a ja poczułam wybuchające iskry. Przykryłam jego dłoń swoją i przygryzłam wargę, gdy dziwne uczucie zalało moje ciało. Zabrakło mi tchu, gdy pomyślałam o tym, że mogłabym nosić pod sercem dziecko Maxa, że moglibyśmy dać życie nowej istocie, która byłaby cudem. To pragnienie było wręcz bolesne.
– Na to przyjdzie czas, dzieci – stwierdziła kobieta, umieszczając dłoń na moim kolanie i posyłając mi ciepły uśmiech. – Macie całe życie przed sobą, nie pakujcie się od razu w pieluchy.
Skinęłam głową, próbując wybudzić się ze swoich myśli. Przygryzłam wargę, kiedy strach ogarniał moje ciało. Czy po takim dzieciństwie, byłabym wstanie stworzyć dobry dom dzieciom? Jak mogłabym zapewnić opiekę małym istotom, kiedy nadal zmagałam się z demonami przeszłości?
Chcąc zagłuszyć czymś myśli, sięgnęłam po ciasteczko i wgryzłam się w nie, nie udało mi się powstrzymać jęku, wyczuwając, jak pyszne były. Spojrzałam na kobietę, która je upiekła i bezgłośnie okazałam podziw, przez co na jej twarzy wypłynęły rumieńce.
– Proszę pani, one są pyszne! – wyznałam, kiedy przełknęłam już to, co miałam w ustach.
– Jaka pani – obruszyła się i spojrzała karcąco na Maxa, jakby był czemuś winien. – Nie powiedziałeś tej kruszynie, że ma do mnie mówić babciu?
– No ten... – Chłopak opuścił wzrok, wyraźnie zawstydzony. Patrzyłam na niego zaskoczona, nie dowierzając, że było możliwe, by ktokolwiek doprowadził go do takiego stanu. Później uniósł wzrok i posłał mi złowieszcze spojrzenie. – No przecież mówiłem ci, Słoneczko!
CZYTASZ
OBIETNICA
Teen FictionNaomi zniknęła. Nie znajdowała się w rejestrze zaginionych, nie była uznana za zmarłą. Po prostu zniknęła. Trzy lata temu wyszła od swojego chłopaka i już nikt więcej jej nie widział. Kiedy Nora pojawia się w Cedar Creek, sprawia wrażenia znajomej...