30.4

2.5K 277 51
                                    

Byłam w łazience i brałam prysznic, gdy Ethan wrócił do domu, więc na początku nawet nie zauważyłam jego przyjścia. Dopiero kiedy opuściłam pomieszczenie, a do moich uszu dotarł cichy głos Michaela Jacksona dochodzący z jego pokoju, zorientowałam się, że blondyn był w domu.

Zgasiłam światło i stanęłam na chwilę przy drzwiach chłopaka. Wzięłam głęboki oddech i uniosłam dłoń, żeby zapukać, ale w ostatnim momencie zrezygnowałam. Pokręciłam głową, wzdychając i przeszłam kilka kroków, by później znaleźć się w swoim pokoju. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i przystanęłam na moment, nie mając pojęcia, co mogłabym zrobić.

Chwyciłam gumkę leżącą na biurku i poszukałam grzebienia, a później usiadłam naprzeciwko lustra i zaczęłam zaplatać warkocza, gdy piwne oczy obserwowały uważnie każdy mój ruch, jednocześnie go powtarzając. Jedna strona twarzy odrobinę się świeciła przez maść, którą nałożyłam na już ledwo widocznego sińca.

Kiedy związałam gumką włosy, nadal nie miałam pojęcia, jak zacząć rozmowę z Ethanem. Wiedział, że prędzej czy później dojdzie do mojej wyprowadzki, jednak nigdy nie było to tak pewne, jak teraz. Musiałam mu o tym powiedzieć, ponieważ nie wyobrażałam sobie, że za trzy tygodnie spakuję się i dopiero wtedy, jak gdyby nigdy nic, powiem mu, że się przeprowadzam do Maxa.

Moje odbicie skrzywiło się na samą myśl o takim zachowaniu. Westchnęłam cicho i podniosłam się, wiedząc już, co mogłam zrobić. Uśmiechnęłam się nieznacznie i zbiegłam na dół, bo przecież jedzenie było dobre na wszystko.

Ponownie tego wieczoru stanęłam przed drzwiami blondyna, tym razem trzymając w dłoni opakowanie lodów orzechowych, jednej z nielicznych rzeczy, które były normalne, a chłopak je jadł. Wzięłam kilka głębszych oddechów i unosząc dłoń zapukałam w drzwi, czekając na pozwolenie. Prychnęłam pod nosem, kiedy uzmysłowiłam sobie, że przecież on nigdy nie pukał do mnie, tylko wchodził jak do siebie, więc nie czekając długo, szarpnęłam za klamkę i popchnęłam drzwi, a moim oczom ukazał się pokój Ethana.

Skrzywiłam się, dostrzegając jak z szafy chłopaka ciuchy same wychodzą przez niedomknięte drzwiczki. Przesunęłam wzrokiem po pomieszczeniu, w którym panował pół mrok, ponieważ zachodzące Słońce nie przebijało się przez zasunięte rolety.

Oparłam się o framugę i spojrzałam pytająco na leżącego blondyna. Muzyka już nie grała, najprawdopodobniej, gdy płyta się skończyła, nie chciało mu się jej zmienić. Odwrócił głowę w moją stronę, a szare oczy wbiły się w moją osobę. Uśmiechnął się zachęcająco i podniósł się do pozycji siedzącej, przesuwając się odrobinę w bok, tym samym robiąc mi miejsce obok siebie.

– Co tam, Małpko? – spytał, przeciągając się i mrugając kilkukrotnie, jakbym przerwała mu w zasypianiu. Przetarł oczy i ułożył dłonie za sobą, opierając się na nich.

– Mam lody. – Uśmiechnęłam się do niego i uniosłam pudełko, by mu pokazać. Nie czekając dłużej, pokonałam dzielącą nas odległość i wpakowałam mu się na łóżko, siadając obok. Podałam mu jedną łyżeczkę i pozwoliłam, żeby otworzył lody.

– Ty nie masz czasem chorego gardła? – spytał podejrzliwie, mrużąc przy tym oczy, jakby próbował mnie przyłapać na czymś niedozwolonym. Chwycił pudełko i odsunął ode mnie.

Otworzyłam szerzej oczy, zaskoczona tym, że pod byle pretekstem zamierzał zabrać mi wieczorny deser. W jego oczach pojawił się łobuzerski błysk, gdy próbował być poważny i stanowczy. Uzmysłowiłam sobie, że uwielbiałam, gdy taki był. Może i gardło jeszcze odrobinę mnie pobolewało i piekło, ale zimne lody mogły przynieść mi odrobinę ulgi.

– Oddaj mi lody – zażądałam, marszcząc brwi i zaciskając usta w cienką linię gotowa walczyć o jedzenie.

– Nie – odparł całkowicie poważnie, odsuwając się ode mnie wraz ze skarbem. Otworzyłam usta gotowa coś powiedzieć, ale całkowicie odebrało mi mowę. Chciałam ruszyć w jego kierunku, ale wyciągnął w moją stronę łyżeczkę i pomachał nią ostrzegawczo. – Nie radzę, Małpko.

OBIETNICAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz