Skończyłam pić herbatę i odstawiłam pusty kubek na stół. Ściszyłam telewizor, ponownie sięgając po książkę mając nadzieję, że teraz będę mogła się na niej skupić i zatkany nos oraz ból głowy, mi tego nie uniemożliwi. Na nic jednak były moje prośby, kiedy po kilku minutach tekst zaczął mi się rozmazywać i ponownie musiałam zrezygnować z lektury. Wzdychając, odłożyłam książkę i opadłam z powrotem na poduszkę, nasłuchując dźwięków z góry i zastanawiając się nad tą całą sytuacją z Ethanem. Wypuściłam powietrze z ust, masując sobie skronie i myśląc nad tym, co przez te kilka miesięcy mi umknęło.
Naprawdę chciałam wierzyć blondynowi i udawało mi się to. Jednak cichy głos w mojej głowie całkowicie zaprzeczał temu wszystkiemu, przez co nie mogłam przestać o tym myśleć. Zwłaszcza, że chłopak poszedł na górę jakieś dwadzieścia minut temu i do tej pory nie dawał znaku życia, a przecież miał tylko wyciągnąć pranie i wstawić kolejne.
Miałam wstać, żeby zrobić sobie kolejną porcję gorącego napoju, kiedy usłyszałam, że Ethan schodził po schodach. Znowu nucił coś pod nosem, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się szeroko udając, że jakiś czas temu żadna rozmowa nie miała miejsca, zwłaszcza taka, po której oboje moglibyśmy czuć się źle.
– Jesteś głodna? – spytał, kierując się do kuchni, jednak zanim tam doszedł, usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Uniosłam głowę, spoglądając za siebie na drzwi, a później znowu na Ethana. Wyglądał na równie zaskoczonego tym, że ktoś do nas przyszedł, jak ja się czułam. Uniosłam brwi pytająco, a on wzruszył ramionami przyznając, że także nie miał pojęcia. Zmienił kierunek i zaczął iść do drzwi, przystając na moment przy kanapie.
– Zapraszałaś kogoś? – zapytał, nachylając się odrobinę nade mną. Ponownie omiótł mnie jego zapach, gdy jego dłoń przez przypadek dotknęła mojego barku.
Spoglądając w jego stalowe tęczówki, pokręciłam przecząco głową. Praktycznie z nikim nie rozmawiałam przez ten tydzień, dlatego nie miałam pojęcia, kto mógłby nas odwiedzić. Zadrżałam, kiedy w umyśle odtworzyła mi się sytuacja z poniedziałku, gdy mój brat przyszedł, a ja siedziałam sama w domu. Przełknęłam z trudem ślinę przez piekące gardło, gdy Ethan przyglądał mi się przez dłuższą chwilę.
Skinął głową i odepchnął się od kanapy, ruszając do wejścia. Jeszcze zerknął na mnie przez ramię i chwycił klamkę. Przymknęłam oczy, a w myślach starałam się usłyszeć tekst jakiejś piosenki, by nie skupiać się na tym, kto znajdował się naprzeciwko Ethana.
Obniżyłam się na kanapie i poprawiłam koc, stając się przez to odrobinę bardziej niewidoczna dla osoby, która tam stała. Zaciskałam dłonie w pięści, kiedy serce nerwowo obijało mi się o żebra. Zakrywając usta materiałem, próbowałam stłumić atak kaszlu.
– Noro! – zawołał Ethan. Niepewnie rozchyliłam powieki i spojrzałam na niego. Wyglądał na odrobinę spiętego, skutecznie zasłaniając mi osobę, która znajdowała się za nim. Patrzył na mnie z niepokojem, a jednocześnie troską. Westchnął zrezygnowany, lekko odchylając głowę do tyłu i słuchając co osoba miała mu do powiedzenia. – Lisa do ciebie przyszła.
Ponownie zamknęłam powieki, starając się oddychać spokojnie. Próbowałam wyrzucić sobie słowa, które powiedział o niej mój brat, a również to co powiedziała ona, kiedy tego dnia widziałam się z nią w jej domu. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, gdy pomyślałam o tym, że to ona mogła mu powiedzieć, gdzie mieszkałam i przez to nie byłam już tutaj bezpieczna.
– Wpuść ją – mruknęłam prawie niesłyszalnie, jeszcze bardziej zakopując się w swoim azylu, stworzonym z koca i poduszek.
Nie dosłyszałam, co chłopak do niej powiedział, ale już chwilę później usłyszałam stukot obcasów o panele, które zatrzymały się po kilku krokach. Nie odwracałam się w stronę rudowłosej czekając, aż to ona pojawi się w zasięgu mojego wzroku.
CZYTASZ
OBIETNICA
TienerfictieNaomi zniknęła. Nie znajdowała się w rejestrze zaginionych, nie była uznana za zmarłą. Po prostu zniknęła. Trzy lata temu wyszła od swojego chłopaka i już nikt więcej jej nie widział. Kiedy Nora pojawia się w Cedar Creek, sprawia wrażenia znajomej...