24.1

2.8K 298 57
                                    

Chciałam go powstrzymać, pobiec za nim i nie pozwolić mu opuść domu, nie zrobić niczego głupiego. Dlaczego nie potrafiłam go błagać, żądać, zrobić cokolwiek, aby został? Otwierałam usta, lecz żaden dźwięk nie wydobywał się spomiędzy nich. Bezczynnie patrzyłam, jak Max kierował się w stronę drzwi, nabuzowany, pełen wściekłości i żądzy mordu. Nie patrzył na mnie, nie zerknął nawet przez ramię, gdy wychodząc przez drzwi, trzasnął nimi mocno. Zbyt mocno, ponieważ odbijając się od futryny, otworzyły się na oścież. O ile było to możliwe, skuliłam się jeszcze bardziej, gdy powietrze przebił ten trzask. Żałowałam, że kanapa nie była moim schronem, że nie mogłam się w niej ukryć.

Jedynym schronem były ramiona człowieka, który właśnie wyszedł. Zaślepiony emocjami, demonami czającymi się w jego umyśle, nie zauważył, że zemsta nie miała znaczenia, że potrzebowałam go tutaj, przy mnie, a nie z krwią brata na rękach. Nie wiedziałam, jak się oddycha. Straciłam tę zdolność, gdy myślałam o tym, co mogło się wydarzyć, jeżeli brunet znalazłby mojego brata. Już raz zniszczyłam mu przyszłość, nie mogłam tego zrobić ponownie.

– Noro? – Ethan ostrożnie pochylił się nade mną i złapał za ramiona. Wzdrygnęłam się, patrząc na niego niewyraźnie. – Pójdę za nim. Zostań tutaj. Nie wychodź z domu, zamknę cię dokładnie. Nikomu nie otwieraj, dobrze?

Mówił do mnie powoli, spokojnie. Nie chcąc straszyć bardziej, niż było to konieczne. Z przejęciem wpatrywał się w moją twarz, czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony. Starałam się chociaż kiwnąć głową, nie byłam pewna czy sparaliżowane ciało zareagowało. Potrafiłam patrzeć w jego stalowe tęczówki, nie dając żadnych innych oznak, że cokolwiek zrozumiałam. Spojrzeniem błagałam go o pomoc i chyba to rozumiał.

Westchnął, pokręcił głową, jakby i jego to przytłoczyło. W ciągu tak krótkiego czasu, już tyle razy widział, jak rozpadałam się na kawałki.

– Zostań tutaj, Małpko – szepnął błagalnie, muskając palcem mój policzek, jakby bał się, że gdziekolwiek mogłabym się ruszyć. Pochylił się nade mną, wzdychając po raz kolejny i musnął ustami moje czoło. – Zrobię wszystko, żeby nie wpakował się w kłopoty.

Przymknęłam oczy, kiedy odsuwał się ode mnie i biegł w stronę drzwi, by dogonić Maxa. Nie odczuwałam czasu, mogło minąć tylko kilka sekund, ale również i godziny od wyjścia bruneta do wyjścia Ethana. Słyszałam, jak zaklnął, gdy szukał kluczy, a później jak obracał jednym z nich w zamku, później nastała głucha cisza, podczas której wpatrywałam się tępo w stolik przed sobą. Nie miałam pojęcia, ile tak siedziałam. Ogłuszona, odcięta od rzeczywistości, przerażona wizjami, które nasuwał umysł, nie mogąc się od nich uwolnić, postanowiłam się wyłączyć. Nie reagować na nic, co otaczało mnie.

Czy wiedział, że przeżyłam? Ja nadal w to nie wierzyłam, mimo że minęły trzy lata. Ale czy on wiedział, że byłam tutaj? A może... Może przyjechał tylko na rocznicę? Odwiedzić grób matki, a później wrócić tam, skąd przyjechał? Wewnętrznie pokręciłam głową, na ostatnie pytanie. On zawsze wiedział. Wiedział wszystko. Nieważne, jak bardzo się kryłam, zawsze potrafił mnie przejrzeć. Jakby nie tylko potrafił kontrolować mój umysł i narzucać mi, jak powinnam żyć, ale też wkradał się do niego, widząc, słysząc i czując to, co ja.

Ktoś przede mną ukląkł, usłyszałam urwany oddech, kiedy materac zapadł się pod naporem dłoni, po obu moich stronach. Otworzyłam oczy, dostrzegając tuż przed sobą parę czekoladowych tęczówek, wpatrujących się we mnie. Dotknął mojej nogi, a ja zadrżałam, co spowodowało, że w jego oczach pojawił się ból. Nie czułam całego swojego, odrętwiałego ciała.

– Boisz się mnie – wyszeptał ze skruchą. Zrozumiałam, że była to prawda.

Bałam się. Bałam się tego, do czego mógł być zdolny. Co mógł zrobić, po wyjściu z domu. Bałam się opuścić wzrok, by nie zobaczyć krwi na jego rękach. Przerażała mnie myśl, że mógłby to zrobić dla mnie. Zniszczyć sobie życie, swoją psychikę. Nie chciałam tego, wolałabym odejść z jego

OBIETNICAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz