22.2

3K 290 51
                                    

– Nie wiem, co mam zrobić, Ethan – jęknęłam, słysząc jego kroki.

– Zjedz coś – odparł, przechodząc obok mnie i trącąc moje ramię. Wywróciłam oczami, kiedy on wzruszył ramionami.

– To poważna sprawa – zaatakowałam, zdenerwowana tym wszystkim i odrobinę zirytowana jego beztroskim tonem.

– Ja jestem poważny. – Odwrócił się i wbił we mnie swoje spojrzenie. Uniosłam brwi, na początku nieprzekonana, dopiero po chwili rozumiejąc, że nie żartował. – Nie jadłaś nic przez cały dzień, a jest już dziewiąta

Przełknęłam ślinę, odwracając wzrok.

– Małpko – westchnął, po wyciągnięciu czegoś z lodówki. – Spójrz na siebie... Mówisz na Lisę, a przeglądałaś się ostatnio w lustrze?

– Czy dla ciebie jedzenie jest każdym rozwiązaniem? – Udałam, że nie dostrzegłam jego znaczącego spojrzenia. Nie schudłam znowu aż tak wiele. Chyba.

– Ewentualnie kawa, ale jak tam wolisz, Małpko. – Posłał mi uśmiech, nakładając na dwa talerze lasagne. – Nie wypuszczę cię z kuchni, dopóki tego nie zjesz.

Kiedy odgrzał zapiekankę, ułożył talerze na stole i wskazał, żebym usiadła. Zrobiłam to bez zbędnego protestu, a on zajął miejsce obok mnie. Sięgnęłam po widelec i wbiłam go w makaron, niepewnie przyglądając się potrawie. Byłam głodna, do tej pory o tym nawet nie myślałam, dopiero wyczuwając zapach lasagne i słysząc burczenie, zrozumiałam to. Z wdzięcznością spojrzałam na Ethana, bo gdyby nie on, nie wiedziałam, czy zjadłabym tego dnia cokolwiek.

– Muszę porozmawiać z Maxem – zdecydowałam.

– Lisa? – Wskazał wyjście.

– Muszę pojechać jutro do sądu.

Mało się nie udławił, gdy usłyszał moje słowa. Zaczął kaszleć, wstał i sięgnął po wodę, czując konieczność napicia się. W spokoju obserwowałam, jak odsuwając butelkę, przetarł usta i rzucił mi niedowierzające spojrzenie.

– Prędzej żonę znajdę, niż on pozwoli ci tam jechać – odparł zdecydowanie, wrócił na swoje miejsce.

– No, więc masz jakieś dwanaście godzin na jej znalezienie, ponieważ ja muszę tam być.

Zaczęłam grzebać w potrawie, co oznaczało, że pewnie nie zjem więcej. Doskonale wiedziałam, że miał racje. Max nigdy nie zgodziłby się, żebym tam się zjawiła. Jednak nie mogłam zostawić Lisy i nawet jeżeli to oznaczało zrobienie czegoś wbrew Maxowi, musiałam być na to gotowa.

– Ktoś musi przy niej być – dodałam, odrzucając widelec, który zderzył się z talerzem. Blondyn westchnął na mój niewerbalny gest zakończenia posiłku. – Potrzebuje mnie.

– A ten jej nowy chłopak? – Sięgnął po mój talerz i widelec, przysunął je do mnie i spojrzał twardo, nieznacznie pochylając się w moją stronę. – Jedz.

– Znają się stosunkowo krótko, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – stwierdziłam, posłusznie wracając do jedzenia. – A poza tym mieszka w innym mieście.

– Wiesz cokolwiek o tym gościu? – Co chwilę zerkał, żeby upewnić się, iż jadłam. – Moglibyśmy się z nim skontaktować. Sama mówiłaś, że ma dobry wpływ na nią.

– Praktycznie nic. – Ze zdziwieniem zrozumiałam, że była to prawda. Oprócz strzępków, nie wiedziałam o tym człowieku niczego. Spojrzałam na Ethana, który wyczuł moje zszokowanie. – Wiem tylko, że mieszka tam, gdzie Lisa złożyła papiery na studia. Jest starszy, poznali się na Facebooku. Ostatnio chyba nie pisali, nie siedziała cały czas na telefonie, jak robiła to, gdy tylko do niej napisał.

OBIETNICAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz