Chciałem by płakała

48 6 1
                                    

* Rozdział zawiera dużo bluźnierstw, miłego czytania :** *

- Chory jestes?- wrzasnęłam i odepchnęłam chłopaka...  raczej spróbowałam. Jego umięśnione ciało ledwie drgnęło, a  twarz nadal niewiele górowała nade mną.

John przed chwilą mnie pocałował. Nie wiem co czuję, zranił mnie. Może przesadzam, przedtem nie byliśmy razem ale ...

- Myślałem że tego chcesz! Tego oczekujesz!- krzyknął lekko oddalając się . Zapewne po to by móc rozłożyć przed sobą ręce.

- Oczekuje?- wkurzyłam się- Zrobiłeś to tylko po to żebym poczuła się lepiej?- nie wierzyłam własnym uszom

-May...- westchnął lekko. Przybrał zupełnie inną minę niż 5sekund temu. Jego twarz wydawała się teraz łagodna, wprawdzie skołowana i bezsilna, ale spokojna.

-Ojejku- przyłożyłam ręce do piersi jak małe dziewczynki, które dostają wymarzony prezent- John Carter mnie pocałował. Ten John Carter, który niedawno lizał się z Beatrece. Może jeszcze zaprosisz mnie na kolację! A ja będę czyściła ci buty- znów przybrałam złowrogą minę

- Źle mnie zrozumiałaś. Czyściła?To nie tak jak myślisz- powiedział i poprawił mi kosmyk włosów. Dopiero teraz zauważyłam że mój kok jest w opłakanym stanie, a policzki pewnie zarumienione bo czuję jak moja głowa się gotuje.

-A jak? Masz trzy sekundy- wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.  Zaka, Lucy i  mama napisali mi SMS'a?

Gdy chciałam nacisnąć w wiadomość przestraszył mnie krzyk należący do Johna

- Widzę właśnie jak ci zależy! Wolisz sprawdzać telefon niż słuchać moich wyjaśnień. Skoro teraz mnie słuchasz- przeczesał dłońmi włosy  tylko po to by potem założyć czapkę z adidasa- to ona mnie pocałowała a nie ja ją. Jakbyś łaskawie zaczekała chwilkę dłużej albo odbierała te zjebane połączenia to dowiedziałabyś się prawdy. Tą imprezę miałem spędzić z tobą a Bea miała mi tylko pomóc! Dla twojej wiadomości ty mi się podobałaś ale jak zwykle nie można ci nigdy dogodzić. Księżniczka z idealnej rodzinki rozpieszczana przez całe kurwa życie

Stałam przestraszona próbując zapanować nad emocjami. Podczas wyjaśnień chciałam się odezwać, podejść do niego ale bałam się. Gdy w końcu miałam coś zrobić było za późno. Po Johnie nie pozostało śladu. Nawet okolica pogrążyła się w głuchej ciszy przebijającej moje łzy.

[JOHN]

W końcu nie wytrzymałem i wygarnąłem tej dziewczynie wszystko co myślę. Nie panuję nad sobą. Wszystko przez element, chorobę, moją kurwa niedoskonałość niszczącą wszystko i wszystkich na których mi zależy. Jedyną osobą, która o niej wie jest moja rodzicielka. Nie wiem czy jest sens nazywać ją matką, tym bardziej mojego ojca "tatą".

Gdy zobaczyłem zaszklone oczy May na jej pięknej twarzy chciałem by płakała, cierpiała. Wszystko jest pojebane. Moja słabość do niej jest silniejsza. Nie mogłem sobie na nią pozwolić wiec odszedłem, właściwie odbiegłem. Gdy znalazłem się dostatecznie daleko by mnie nie widziała zobaczyłem że tam stoi. W tym samym miejscu, przy wielkim drzewie. Ukrywała twarz w dłoniach kręcąc głową.

Nienawidzę siebie za słabość, za skazę, za jej łzy, za to, że przeze mnie cierpi. Niedoskonałość na zawsze pozostanie niedoskonałością.

Bez namysłu wszedłem do najbliższego baru. Tej nocy postanowiłem przepić wszystkie swoje grzechy.

[MAY]

Leżę w łóżku od paru godzin. Telefon mam wyłączony ze względu na przypływ powiadomień. Od czasu gdy mój tata jest w szpitalu,o czym poinformowała mnie SMSem  mama jakiś czas temu dostaję wiadomości typu" wyjdzie z tego, nie martw się!" "współczuję" etc.

W cieniu siostry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz