Rozdział 15

844 90 10
                                    

SeokJin pov.

Układałem ubrania i kładłem je do szafy, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi. Z myślą, że to Kookie podreptałem do drzwi i otworzyłem je. Moim oczom ukazał się wysoki brunet z przyklejonym na usta uśmiechem, z niewiadomo jakiego powodu.

- HoSeok? - szczerze zdziwiłem się. No bo po jaki kij on tu przyjeżdżał? Widzieliśmy się przed moją przeprowadzką.

- A oto i ja, Jinnie! - krzyknął podekscytowany i zamknął mnie w uścisku, omal nie łamiąc przy tym kości.

- Hobi... Dusisz.. - wystękałem, a on natychmiast się odsunął.

- Wybacz.

- Co tu robisz? - zaprosiłem go do środka i zamknąłem za nim drzwi.

- Przyjechałem odwiedzić mojego najlepszego, z naciskiem na jedynego, przyjaciela oraz poznać chłopaka, którego pośladki są wokół penisa mojej psiapsi. - powiedział jak gdyby nigdy nic.

- Znajdź jeden powód, dla którego się z tobą przyjaźnie. - westchnąłem.

- Jestem zajebisty.

- Wmawiaj sobie. Więc?

- Więc, wyjdziemy gdzieś na miasto, a twój kochaś nas oprowadzi. Zna jakieś kluby?

- Stary, on ma siedemnaście lat.

- No i? Proszę cię, co my robiliśmy w jego wieku?

- Ty jeździłeś na imprezy, a ja kryłem cię przed rodzicami, utrzymując że u mnie śpisz. A gdy cię nakryli miałeś zakaz wychodzenia z domu na trzy miesiące. Wliczając w to weekendy i wakacje.

- Widzisz? Świetnie sie bawiliśmy.

- Tak, my. - przewróciłem oczami i dokończyłem składanie ubrań.

- To co? Wyjdziemy chociaż coś zjeść?

- No dobra, wejdziemy po Kooka i możemy iść na miasto. - przebrałam koszulkę.

- Czemu nie zadzwonisz?

- Bo albo śpi i ma wyłączony telefon albo gra i ma słuchawki, przez co nie usłyszy telefonu. - wzruszyłem ramionami wiążąc buty. - Idziesz?

Wyszliśmy z mieszkania kierując się do domu Kooka. HoSeoka znał z chatu ale nie wiedział jaki on jest. Jest w porządku, jednak czasem potrafi powiedzieć o jedno słowo za dużo. No a że bardzo go lubię, wbrew pozorom, to nie chcę by powiedział coś co może zranić JeongGuka. Bądź co bądź to dla niego tu zamieszkałem. Nie, to nie jest zwykłe zauroczenie. Naprawdę go pokochałem i musiałbym być prawdziwym idiotą, aby go zostawić lub gorzej, skrzywdzić go. Nie płakał z mojego powodu i niech tak pozostanie, bo kurczę, to najgorsze co mógłbym mu zrobić. A zależy mi na nim jak na nikim innym do tej pory.

- To gdzie on mieszka? - Hobi przywołał mnie na ziemię.

- Tutaj. - wskazałem na dom. - Zaczekaj a ja po niego pójdę.

Przeszedłem przez drzwi i skierowałem się do jego pokoju. Jednak to co mnie zdziwiło to jęki. Jęki Kooka.

Stałem tak chwilę przysłuchując się, bo to było coś cudownego. Aż zamknąłem oczy, jednak w ostatnim momencie się ogarnąłem, aby się nie podniecić. Gdy jęki ucichły, powoli podszedłem do drzwi wejściowych i trzasnąłem nimi lekko, następnie jak gdyby nigdy nic wszedłem do jego pokoju.

W ten oto sposób napalałem się na swojego chłopaka całując jego szyje i dotykając brzucha. Przysięgam, że wziąłbym go tu i teraz, na tym krześle, biurku czy czymkolwiek, gdyby nie mój kochany przyjaciel, który wparował do pokoju krzycząc czy wszyscy żyją.

Is It True? | ksj · jjk ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz