Rozdział 11

806 84 5
                                    

Nie żebym obudził się z bolącą głową, wcale. To nie tak, że przepłakałem kilka godzin nim zasnąłem. Wcale.

Wstałem z łóżka koło szóstej rano i poszedłem do łazienki. Widząc w lustrze moje spuchnięte, czerwone oczy westchnąłem i przemyłem twarz letnią wodą. Chwilę zastanawiałem się czy iść dalej spać. W końcu doszedłem do wniosku, że i tak nie zasnę, więc poszedłem do kuchni. Po drodze zajrzałem do salonu, gdzie spał Jin. Znów zrzucił koc, więc przykryłem go nim i bardzo delikatnie przycisnąłem wargi do jego skroni. Nie chcąc się znów rozpłakać szybko zacząłem robić w kuchni śniadanie. Z racji, że niezbyt miałem ochotę na cokolwiek, zjadłem tylko trochę płatków z mlekiem. Skąd ja to znam?

Wróciłem do pokoju, gdzie ubrałem się. Następnie zrobiłem sobie makijaż w łazience, by ukryć jakoś te wory pod oczami. Zanim Jin się obudził zrobiłem mu śniadanie w postaci kanapek i soku pomarańczowego. Mam nadzieję, że lubi. Postawiłem to wszystko na tacy na stoliku w salonie. Gdy się obudzi będzie mógł od razu zjeść.

Dlaczego tak się o niego troszczę, skoro ponoć byłem zły? Dlatego, że mimo wszystko nadal go kocham. Każdemu zdarza się popełnić błąd, mniejszy czy większy. W końcu jesteśmy tylko ludźmi, prawda?

Gdy kończyłem sprzątać kuchnię podszedł do mnie Bekon, w pyszczku trzymał smycz. Uklęknąłem i pogłaskałem psa.

- Co mały? Chcesz iść na spacer? - pies zamerdał okonem. Przypiąłem smycz do jego obroży, a następne ubrałem się ciepło i wyszedłem z nim do parku.

Usiadłem na ławce i uwolniłem Bekona ze smyczy, aby mógł sobie chwilę pobiegać.

Zastanawia mnie czy Jin faktycznie mi aż tak nie ufa. Dobra, jesteśmy ze sobą kilka dni, ale praktycznie znamy się od miesięcy. Z nim jedynym mam jeszcze kontakt. No i z YoonGi'm też. Z HoSeok'iem, Jiminem, Tae i NamJoon'em już nie rozmawiam. YoonGi stał się moim przyjacielem, a Jin chłopakiem. Jak to możliwe, by coś takiego stało się prawdziwe? Czy to prawda? Może jednak to jakiś zagmatwany sen, a ja za chwilę się obudzę i znów będzie jak dawniej. JeongGuk - chłopak, który jest sam, nie ma przyjaciół tylko filmy, gry i szkołę.

Chociaż jakby się tak zastanowić, to po co miałbym się budzić? Jest dobrze, tak jak jest teraz. Szczerze mówiąc to nie chciałbym na nic tego zamieniać.

Z rozmyślań wyrwał mnie Bekon, który przybiegł i położył swój łeb na moich kolanach. Pogłaskałem go i przypiąłem mu smycz.

- Wracamy piesku. - wstałem i skierowałem się do domu.

Wszedłem do środka, a gdy zdjąłem buty i kurtkę, udałem się do salonu. Godzina dziewiąta trzydzieści. Jin'a nie ma na kanapie. Wróciłem na korytarz, a do moich uszu dobiegł dźwięk prysznica. Mył się. Poszedłem do pokoju, by za chwilę usłyszeć otwierane drzwi, a moim oczom ukazał się Jin z przewieszonym ręcznikiem wokół bioder i mokrymi włosami. Schylił się i wyjął ze swojej torby ubrania. Zrobiłem krok w jego stronę, a ten wyprostował się i spojrzał na mnie.

- Kookie, przepraszam. Przepraszam za to, że byłem zazdrosny i niepotrzebnie robiłem hałas, praktycznie o nic. - przygryzł wargę, a ja bez namysłu podszedłem do niego i wtuliłem w jego nagą klatkę piersiową.

- Jest w porządku, nie mam ci nic za złe. Ale ostrzegam, więcej tak nie rób bo skończy się źle. - zagroziłem mu. Chłopak objął mnie ramionami i mocniej w siebie wtulił.

***

Staliśmy na peronie, z którego Jin miał wsiąść do swojego pociągu. Stałem obok chłopaka i delikatnie bawiłem się jego długimi, krzywymi i uroczymi palcami. Tydzień to za mało. Chcę więcej.

- Kiedy znów przyjedziesz? - spytałem cicho, patrząc na nasze dłonie.

- Jak tylko będzie okazja, maluszku. - przytaknąłem lekko głową, rumieniąc się na to jak starszy mnie nazwał.

- Proszę, postaraj się jak najszybciej, dobrze? - w tym momencie na peron wjechał pociąg, którym Jin ma wracać, a ja uwiesiłem się na jego szyi.

- Dobrze, obiecuję. - przytulił mnie mocno i staliśmy tak chwilę, póki nie wybiła godzina odjazdu.

Chłopak złapał w dłonie moja twarz i ucałował w czoło.

- Zapamiętaj dwie rzeczy. Pierwsza, masz dbać o siebie. Druga, kocham cię. - pocałował mnie delikatnie i za chwilę odsunął się, by wziąć torbę w rękę.

Przytuliłem go ostatni raz i pożegnałem. Ostatnie co widziałem, zanim się rozpłakałem, to uśmiechnięte usta Jin'a i jego dłonie, które ułożył w kształt serca.

***

- Jakiego, kurwa, twistera? - spojrzałem na Min'a jak na idiotę. Ten tylko wzruszył ramionami i siorbał swoje Bubble Tea. - Czy ty chcesz mi powiedzieć, że gdy do ciebie dzwoniłem, to ty grałeś w jakąś pieprzoną grę?

- Owszem. Byłem u JiSu, który musiał się opiekować młodszymi kuzynkami. No i tak się skończyło, że graliśmy w twistera.

- Jak to wyglądało? Gdy ze mną rozmawiałeś?

- Byłem poskręcany jak precel i ledwo mi się udało dosięgnąć telefonu i odebrać. JiSu natomiast kręcił i gdy wypadło na mnie, mogłem się wyprostować i poczułem taką ulgę, że przypadkiem się rozłączyłem.

- Dzięki, hyung. Jak zwykle można na tobie polegać. - przewróciłem oczami.

- W ogóle, skoro tak wypytujesz, to o czym ty myślałeś, co? - na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech. Na ile można iść do więzienia za pobicie karła?

- O niczym.

- Ktoś tu ma brudne myśli, po tygodniu spędzonym z SeokJin'em. No i jak? Kto jest na górze? - zgromiłem go wzrokiem.

- Nikt. Po prostu miło spędziliśmy tydzień, tuląc się, rzucając jedzeniem i w ogóle.

- No i co? Nic nie było?

- To samo co masz zamiast mózgu. Nic a nic.

-----------------------------

Dlaczego na pisanie bierze mnie zawsze w nocy? Wtf mózgu?
Cóż, jeszcze epilog, prawdopodobnie mały special i na tym koniec tego ff.
W epilogu umieszczę bardzo ważną informację ;')
Cieszy mnie ilość wyświetleń tego ff, bo dzięki temu widzę, że jednak ktoś to czyta i mam motywację.
Dziękuję _Werol_ za wiarę we mnie i to ff ❤
Zapraszam oczywiście do pozostałych ff~ #małareklama.jpg

Is It True? | ksj · jjk ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz