Rozdział 21

685 67 15
                                    

- Jak myślisz, o co im może chodzić? - położyłem głowę na ramieniu Jina, a ten zaczął bawić się moimi włosami.

- Nie wiem, kruszynko. Ale mam przeczucie, że Hobiego dosięgła strzała Amora.

- Myślisz, że spodobał mu się YoonGi hyung?

- Inaczej by tak za nim nie biegał, prawda?

- Pewnie masz rację. - podniosłem się na łokciach żeby na niego spojrzeć. - Możemy się teraz zająć sobą, misiu?

Uśmiechnął się, a ja uznałem to jako pozwolenie, więc bez zbędnych ceregieli wpiłem się w jego usta. Najpierw powoli, potem zachłannie i namiętnie. Czekałem na to kilka dni i nie mam zamiaru odpuścić. Poza tym, pod namiotem jest przyjemniej.

Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań, po czym usiadłem na jego biodrach. Kazałem mu spokojnie leżeć, podczas gdy sam położyłem dłoń na swoim penisie, delikatnie drażniąc go palcami. Niech sobie chłopak trochę popatrzy, nim ruszy do działania.

Zacząłem poruszać lekko biodrami, robiąc sobie dobrze. Kiedy poczułem jak Jin wręcz wbija swoje palce w moje pośladki, bez wahania nabiłem się na jego członka. Z moich ust wyleciał dość głośny jęk, jednak za chwilę zacząłem się podnosić i opadać. Twarz Jina, gdy go ujeżdżam to jedna z najpiękniejszych rzeczy jaką kiedykolwiek widziałem. O ile nie najpiękniejsza z najpiękniejszych.

***

Po tym jak się​ ubrałem wyszedłem z namiotu i przeciągnąłem się.

- Idę po coś do jedzenia

- A ja idę się odlać. - Jin zapiął koszulę i ruszył w stronę krzaków.

- Trochę kultury, Misiu.

- Idę wydalić nadmiar płynów! - krzyknął.

- Zamknij się już.

Podszedłem do paleniska, przy którym siedzieli YoonGi hyung i HoSeok hyung. Normalnie powinni się już kłócić, a zamiast tego siedzą spokojnie i chyba nawet rozmawiają.

- Co tam? - mruknąłem.

- Jin hyung mocniej, pieprz mnie błagam. - zajęczał Hobi, a ja miałem ochotę uderzyć go najbliższym kawałkiem drewna, by następnie utopić się w jeziorze.

- Zamknij się.

- Kto ma się zamknąć?

- O Jin hyung! Pójdziesz po jakieś drewno? Chciałbym usmażyć trochę mięsa. - poprosiłem, nim Jung powiedział cokolwiek.

- Pójdę z nim.

YoonGi wstał i razem z Jinem poszli do lasu. Usiadłem obok Hobiego.

- Powiesz coś jeszcze, a cię zamorduję. - warknąłem, bo widziałem że chciał coś powiedzieć​.

- Zluzuj majty. Muszę ci powiedzieć, że nie jest tak źle. Zrobiłem krok w przód.

- Co masz na myśli?

- Pocałowałem go.

- Kogo? Nie ma tu nikogo poza mną, tobą, Jinem i YoonGim.

- Pomyśl trochę.

- YoonGi hyung?

- Brawo, Einsteinie. - klasnął w dłonie.

- No dobra, pocałowałeś go. Ale co on na to?

- Nic. Spał. - uśmiechnął się.

- Żartujesz sobie ze mnie, tak?

- Nie, a czemu?

- Jak chcesz się dowiedzieć czy on cię lubi? Stary, jak będziesz chciał go przelecieć to też zrobisz to, gdy będzie spał?

- W sumie... O tym nie pomyślałem.

- Gratuluję inteligencji. - westchnąłem. Więc co chcesz zrobić?

- Chyba powiem mu wszystko. Najwyżej mnie znienawidzi lub zwyzywa od debilnych końskich łbów.

- Ale musisz przyznać, że trochę przypominasz konia. - zaśmiałem się.

- Ja przynajmniej podczas seksu nie wyglądam jak ujeżdżany królik.

- Bo nigdy go nie uprawiałeś. Chwila... Skąd wiesz kto kogo...

- Młody, to widać. No i Jin mówi mi więcej niż myślisz.

- Będę musiał z nim pogada. Właśnie, coś długo nie wracają.

- Idziemy do nich? Naprawdę nie rozumiem jak można się zgubić w tym lesie. On jest mały.

- Jak twój przyjaciel. - podniosłem się i ruszyłem w stronę lasu.

- To było wredne! Jest większy od twojego. - HoSeok dogonił mnie i razem weszliśmy do lasu.

- Ale ja miałem na myśli YoonGi'ego. On jest mały.

Szliśmy tak chwilę aż nie znaleźliśmy chłopaków. Albo raczej Mina przypartego do drzewa i Jina przyssanego do jego ust opierającego się o drzewo jedną ręką przy głowie YoonGi'ego. W tamtym momencie coś jakby mi pękło. Coś, czyli mam na myśli moje serduszko.

- JeongGuk, ale ty też... O w dupę.

HoSeok, który właśnie wyszedł zza drzewa spojrzał w tym samym kierunku co ja. Miałem ochotę podejść do nich i jebnąć, dosłownie jebnąć YoonGi hyunga. Wiem już dlaczego był taki uparty na Hobiego i dlaczego poszedł z Jinem do lasu. Ten cwel chciał mi go zabrać!

Jednak zamiast zrobić to co chciałem, rozpłakałem się, gdy tylko obaj na mnie spojrzeli.

- Kochanie, to nie tak... - zaczął Jin, już całkiem odsuwając się od Mina.

Rozbeczałem się bardziej i uciekłem z powrotem nad jezioro. Słyszałem jak za mną wołają i prawdopodobnie biegną, ale miałem to w dupie. Zapłakany dobiegłem do namiotu i wszedłem do środka, zamykając się na tyle szczelnie ile się da. Skuliłem się obejmując nogi rękoma i schowałem głowę w kolanach, by móc spokojnie płakać.

- JeongGuk, słońce, wyjaśnię ci wszystko. - usłyszałem Jina.

- Daj mi spokój! Nie chcę cię słuchać! - wręcz wydarłem się, następnie sięgnąłem po telefon i słuchawki, by nie musieć już nic słyszeć.

----------------------------

Nudny rozdział
Umieram
Chce majówkę

Is It True? | ksj · jjk ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz