Rozdział 14

806 90 23
                                    

- Nie.

- Co?

- Nie. - powtórzyłem. - Nie będziesz robił nic na siłę ze względu na mnie.

Jin spojrzał na mnie nieco zszokowany. No tak. Nalegałem, a teraz sam się wycofuję. Co poradzę, że nie chcę go do niczego zmuszać? Nie jestem dzieckiem, by się nade mną litować.

- Ale... Sam mówiłeś, że...

- Wiem co mówiłem, ale teraz to jest takie na siłę. Ja chcę, jednak ty też musisz chcieć. Wątpię byś zmienił zdanie w jednej chwili.

Kim przygryzł wargę i spuścił wzrok. Teraz byłem w pełni przekonany, że on wcale tego nie chce. Oparłem się plecami o ścianę i rozłożyłem ramiona, a starszy usiadł obok i wtulił w moją klatkę piersiową. Zaczął się bawić skrawkiem koszuli, którą nadal miałem na sobie.

- Wygodnie ci w tym? - mruknął i zaczął rozpinać guziki.

Mnie na ten gest zamurowało. Zrobiło mi się ciepło, ale nie na dole tylko na twarzy. Odpiął wszystkie guziki i nieco zsunął materiał z mojego torsu, po czym delikatnie, wręcz ledwo wyczuwalnie, muskał wargami moją skórę.

- J-Jin... - zająkałem się.

Nie potrafiłem się ruszyć w jakikolwiek sposób. Jednak, gdy zaczął językiem drażnić mojego sutka, odruchowo odepchnąłem go od siebie. Zakryłem ciało białym materiałem, skuliłem się i wtedy dotarło do mnie co tu było nie tak. Spojrzałem niepewnie na Jin'a, a on tylko westchnął.

- Widzisz? Ja się nie boję. Gdybym ci powiedział, że jest na odwrót, nie uwierzyłbyś mi i byś się obraził.

- M-myślałem... Dlatego nie chciałeś?

- Wiem, że nawet jeśli bym się zgodził, to ty zareagowałbyś podobnie jak teraz.

Poczułem niesamowite zażenowanie. Więc wychodzi na to, że nie Jin potrzebuje czasu tylko ja. Ja, mimo tego że nalegałem. Jak bardzo jestem żałosny w skali od 1 do ∞?

- Przepraszam. - wyszeptałem i skuliłem się jeszcze bardziej. Ten tylko przyciągnął mnie do siebie i schował w swoich ramionach. Tylko i aż.

- To nic złego. To normalne, że tego nie robiłeś. Zdziwiło by mnie gdybyś się sam nie zadowalał. - mruknął, a ja wydałem z siebie tak żałosny jęk, jak jeszcze nigdy.

- No to się zdziwisz. - wymamrotałem.

- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie czułeś potrzeby samodogodzenia sobie? - czułem na sobie jego wzrok.

- Co w tym dziwnego? - mruknąłem.

- Po prostu mnie to zaskoczyło, bo każdy nastolatek ma ochotę...

- Ale ja nie! - odsunąłem się od niego i spojrzałem w jego twarz, z niemałym oburzeniem. - Nie jestem jak każdy! Jestem cholernym wybrykiem natury, pasuje?

- Kochanie, spokojnie. Dla mnie jesteś wyjątkowy. - powiedział łagodnie. Dziwi mnie dlaczego on zawsze jest taki spokojny, nawet jeśli strzelam fochy. Czy on się nigdy na mnie nie zdenerwuje?

Wydałem z siebie coś między westchnięciem a warknięciem, po czym przyciągnąłem go do siebie.

- Nienawidzę cię. - mruknąłem w jego tors.

- Ja ciebie też, maluszku. - zaśmiał się cicho, a ja przygryzłem wargę przez to jak mnie nazwał.

***

- Nie masturbowałeś się nigdy?!

Jak zwykle YoonGi, ten idiota, musiał się wydrzeć na całą kawiarnię. Zawsze, gdy nie trzeba albo wręcz nie może to ten potrafi nagle głośno mówić. Poprawka, krzyczeć.

Is It True? | ksj · jjk ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz