Rozdział 13

74 5 0
                                    

Podszedłem do niej i rękami objąłem jej kark. Położyła łeb na moim ramieniu, a łapą przyciągnęła mnie do siebie.
- Dlaczego nie wrócisz do domu? - jej pysk zmienił wyraz na smutny i rozczarowany.
- Nie mogę. Wrócę jak tylko zrobię to o co prosi mnie babcia.
- Babcia?
- Tak, babcia Rose.
- Theo, babcia nie żyje od 13 lat. - rzekła.
Nie żyje od 13 lat? Przecież to nie możliwe. Nic nie wspominała, że nie żyje, ale odejdzie jak tylko pomoże następnej alfie...
- Gdzie jestem?
- Na granicy życia i śmierci.
- Jak mogę stąd wyjść?
- Teraz do ciebie należy decyzja. Zostajesz na ziemi czy odchodzisz. Wybieraj, ale pamiętaj twoja decyzja wpływa na przyszłość i teraźniejszość tego co się stanie lub tego co ma się wydarzyć.
- Zostaję.

Poczułem delikatne głaskanie od karku wzdłuż całego ciała.
Otworzyłem oczy i ujrzałem dziewczynę. Długie, ciemne włosy zasłaniały jej twarz. Smukłe palce gładziły czarną we krwi sierść.
Podniosłem głowę. Spojrzała na mnie głębokimi, brązowymi oczami.
- Spokojnie. - odezwała się ciepłym głosem. - Wszystko będzie dobrze. Zabiorę cię stąd.
Położyłem głowę ponownie na ziemi.
Czułem zapach krwi i strachu.
Ten pierwszy na pewno ode mnie, ale o drugi siebie nie mogę posądzić.
Czego się bała?
Tego co może się wydarzyć.
Usłyszałem kroki zbliżające się ku nam. Zacząłem panikować. Próbowałem się podnieść, jednak tylne nogi odmawiały posłuszeństwa.
Odpychałem ją nosem od siebie popiskując jednocześnie.
Głową pokazywałem jej drzwi i nas, aż w końcu zrozumiała.
Schowała się w kącie na samym końcu budynku.
Położyłem się i zacząłem oddychać płytko.
Weszli do pomieszczenia.
- Josh! Psia mać! Zobacz co tu się stało! - wskazując na mnie leżącego w kałuży własnej krwi, która była wszędzie, rozwalone kojce i martwego psa, na którego wcześniej nie zwróciłem uwagi.
- Pies musiał rozszarpać ciało Bestii w między czasie staranować siatkę, ale jak padł?
- To nie jest ważne zabierzemy stąd to martwe psisko i ogarnijmy tu zanim przyjdzie Cameron.
Najpierw wynieśli psa, następnie zabrali się za uporządkowanie pomieszczenia.
- Hej! Josh! Zobacz kogo my tu mamy!
W tym momencie chwycił dziewczynę za rękę i podniósł do góry.
- Ej a to nie ta córka Deatona?
- Nie ważne czyją jest córką. Jest szpiegiem.
Obydwaj złapali dziewczynę pod pachy i związali jej ręce. Wyrywała się, szarpiąc we wszystkie strony.
Teraz moja kolej.
Pomimo bólu i odmowy współpracy z własnym ciałem, zerwałem się na równe łapy. Byli już przy drzwiach, gdy moje warczenie odbiło się echem po całej konstrukcji. Wyłoniłem się zza ściany która służyła za obudowę boksu.

 Wyłoniłem się zza ściany która służyła za obudowę boksu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Prawdziwy AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz