Rozdział V

653 39 15
                                    

Na dole "biura" znajdowało się zmasakrowane ciało spokojnego kolegi "Dominika". Jego kark był skręcony, a skóra w pewnych miejscach oderwana od reszty. John zwymiotował na ziemie
-Co to jest...?- Skomentował John wycierając swoją twarz z wymiocin
-Nie wiem, ale nie zamierzam iść na prawo. Nie za tą kreaturą!- Odpowiedziała wystraszona Victoria i spojrzała na lewo. Znajdowała się tam winda
-Ja też, ale co jeżeli ta winda jest zniszczona?- Stwierdził John
-Przecież oni z tej windy wyszli, co nie?
-No właśnie nie wiadomo. Dotarliśmy tutaj w momencie kiedy oni stali na środku tego pokoju. Mogli iść od lewej jak i od prawej...- Stwierdził John logicznie i po chwili dodał- Ale dobrze... Jak to mój ojciec mawiał: Bez ryzyka nie ma zabawy- Po tych słowach, John się zaśmiał i próbując zignorować zmasakrowane ciało, skierował się w strone windy.
Victoria westchnęła ciężko i poszła za Johnem. Miała nadzieje, że wszystko będzie dobrze...

~38 Sekund Później~
Victoria i John spokojnie zjechali windą na dół i znaleźli się w ciasnym pokoju. Miał on białe ściany, dwie par drzwi z guzikami, coś w stylu automatu z jakimś radarem i dwoma dźwigniami. Jedna dźwignia była podpisana jako: "włącz głośnik", a druga jako: "zamknij klatke". Na środku pokoju była ogromna szyba z widokiem rzeczywiście na jakąś dużą, czarną klatke. Ta była jednak wyjątkowa, bo bardziej przypominała cele niż klatke, ale jak kto woli... pod szybą, stał drewniany stolik a na nim kartka wyrwana z zeszytu. Victoria ją podniosła i "siłowała" się z nieczytelnym pismem. W końcu udało się jej rozczytać pismo
"Alex, dzisiaj idę badać testerów więc proszę, zajmij się SCP-106 Za mnie."
-Co tam masz?- Zapytał John podziwiając widok z szyby
-Jakąś wiadomość żeby jakiś Alex zajął się SCP-106... Ciekawe, co to...- Victoria odłożyła kartke i wpatrywała się z Johnem w szybe. Chciała trochę odpocząc z przyjacielem, a w tym momencie to była genialna okazja na odpoczynek.
-Też mnie to ciekawi- John zachichotał. Miał te same myśli co Victoria, czyli odpocząc z nią w tym pokoju.
Victoria się uśmiechneła i szybko zmieniła temat- Jak myślisz, co z naszymi przyjaciółmi?
-Nie wiem... Wydaje mi się, że wciąż żyją. Ale kto wie...
Victoria spojrzała na Johna i dotkneła jego ramienia- Nie martw się... Na pewno żyją- Victoria się ponownie uśmiechneła i oczekiwała na odpowiedź Johna
John spojrzał prosto w piękne oczy Victorii. Po krótkiej ciszy, w końcu się odezwał- Ta...

~W tym samym czasie, drugi koniec placówki~
Mike uciekał przed nieznaną istotą calutki czas. Ciągle przebiegał między korytarzami i w końcu zgubił tego potwora.
-O mój boże...- Mike oparł się o ściane zmęczony i rozejrzał się po pokoju. Przed nim znajdowały się szklane drzwi a obok nich tabliczka z obrazkiem środka pokoju.
"SCP-PL-002
Klasa: Keter"
-O co z tym chodzi?- Skomentował Mike zdezorientowany. Nie wiedział co ma myśleć o tej tabliczce. Mike wiedział jednak, że przejście przez to SCP To jedyna droga dalej więc otworzył drzwi, przeszedł przez pokój jak gdyby nigdy nic i po chwili był już po drugiej stronie.
-Pff...- Mike ruszył dalej nie odczuwając żadnych zmian w jego stanie fizycznym jak i psychicznym. Tak jak wcześniej, podróżował on po korytarzach i im dłużej przez nie przechodził, tym bardziej się nudził. W końcu spotkał jednak duży pokój z białymi ścianami, ogromnym, niedziałającym wiatrakiem oraz windą
-Pewnie znów jakaś winda do przyjeba goniącego mnie godzinę...- Skomentował nieprzyjemnie Mike i wszedł do środka windy klikając guzik. W szybkim tempie zjechał on na dół i po bardzo długim czasie, w końcu ukazał mu się nowy krajobraz. Ściany tym razem były koloru brązowego, podłoga była metalowa a sam korytarz przypominał tunel. Z resztą, tunelem był i to ciemnym...

Mike bez żadnego uczucia strachu, ruszył w strone tajemniczej ciemności.

~W tym samym czasie~
W końcu, Dawid obudził się na brudnym i niewygodnym łóżku a obok niego, na drugim łóżku leżał Marcus. Dawid rozejrzał się po pokoju
i zauważył, że ściany są brązowe. Dodatkowo, w pokoju były martwe ciała strażników placówki z nacięciami skalpela i drewniany stolik z narzędziami doktora. Pokój był pusty, więc Dawid korzystając z okazji próbował obudzić Marcusa, niestety, bez skutku. W tym samym momencie, do pokoju weszła wysoka istota ubrana w czarny płaszcz z kapturem. Dodatkowo, osoba miała białą maskę kruka i szybko zauważyła Dawida.
-Ahh, Mój pacjent się obudził... Jak miło.
Dawid szybko się przysunął do ściany. Był bardzo wystraszony- Kim jesteś i czego od nas chcesz?!
-Kim jestem?- Nieznany powiedział cichym głosem podchodząc do drewnianego stolika z narzędziami lekarskimi- Jestem najlepszym doktorem jakiego mogłeś poznać. Zamierzam wam pomóc z waszą głową, ponieważ jest ona w krytycznym stanie.
Dawid czuł na kilometr coś podejrzanego w tym całym doktorze. Od razu rzucił mu nieufny tekst- Nikogo nie będziesz badać, leczyć, lub cokolwiek tam zamierzasz z nami zrobić! W tym momencie, kieruje się w strone drzwi z moim przyjacielem!
Doktor chwile milczał. Cisza ta jednak nie trwała długo, ponieważ złapał on za igłę lekarską z jakąś zieloną substancją i spojrzał na chłopaka- Oj, nie tak prędko. To nie będzie bolało, uwierz mi.

~W tym samym czasie, na końcu tunelu~
Mike dotarł na koniec tunelu i spotkał się z trzema drzwiami. Pierwsze, to drzwi prowadzące do kolejnej windy. Drugie drzwi były zamknięte, a z nich nie wydobywały się żadne dźwięki. Trzecie drzwi prowadziły do pokoju z czymś przypominającym generator, a obok nich była dźwignia z napisem: "włącz generator".
-Hmm... Lepiej włącze to gówno- Powiedział Mike wchodząc do pokoju i powoli podchodząc do dźwigni. W tym samym czasie, usłyszał paniczny głos Dawida dobiegający z zamkniętych drzwi.
-MARCUS!!! NIE! NIECH KTOŚ MI POMOŻE!
-O kurwa!- Krzyknął Mike i bez namysłu pociągnął za dźwignie. Dzięki temu, drzwi do pokoju "doktora" się otworzyły. Chłopak wbiegł do środka i zobaczył, jak Dawid ucieka po pokoju przed nieznanym mu "doktorem". Dawid szybko podbiegł do Mikea
-Ahh... Mamy nowego pacjenta...- Powiedział nieznajomy i zmienił sobie cel na niego.
-Mike! Jak dobrze cię-
-Spierdalaj do windy która jest przed nami! Już!
-Ale, zaraz-
-Nie zadawaj pytań! JUŻ!

Po krótkim namyśle, Dawid pobiegł w strone windy a Mike został z "doktorem" sam na sam.
-No to zobaczymy śmieciu na co cię stać...- Mike stanął w pozycji gotowej do walki i kiedy "doktor" był blisko, zasadził mu on prawego sierpowego w twarz. Nieznajomego to nie ruszyło i oddał tym samym. Mike zrobił dwa obroty i natrafił na ściane. Z jego nosa i głowy leciała krew.
-Miej szacunek to doktora, dobrze? Zamiast robić badania, spróbuje ci teraz pomóc- Nieznajomy wrócił się do stolika i wziął za skalpel. Zanim Mike się ruszył, "doktor" przycisnął go do ściany i lekko się uśmiechnął, czego nie było widać- Nie ruszaj się. To nie będzie bolało- Po tych słowach, skalpel zaczął się powoli przybliżać do głowy Mikea jednak ten nie dał za wygraną. Zaczął on się siłować z doktorem, co mu z lekka wychodziło.

W tym samym czasie, Marcus się obudził i wstał wpatrując się w tą walke. Jego oczy były żółte, a źrenice jak u kota.
Mike dał rade zauważyć stojącego Marcusa- Marcus! Weź za coś, i zajeb w głowe temu psychopacie!
Marcus jednak milczał do momentu, aż złapał za skalpel i podszedł do doktora. Nie podszedł do niego jednak żeby go zaatakować, a żeby mu pomóc.

Już się wydawało że Mike zginie, kiedy ktoś uderzył Marcusa w głowe kluczem francuskim, a następnie uderzył nim w głowe "doktora". Marcus upadł nieprzytomny, jednak "doktor" tylko upuścił skalpel. Ratownikiem był Dawid.
-Dawid! Chyba coś ci mówiłem!
-Nie czas na to, szybko, uciekamy!- Dawid pobiegł do windy a Mike wzdychając, odepchnął "doktora" i pobiegł za Dawidem klikając guzik.

SCP: UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz