Rozdział XII

311 19 0
                                    

Po ostatniej strzelaninie i bliskiego utracenia Victorii, John i Dominik próbowali rozluźnić atmosfere rozmową. Postanowili troche porozmawiać o swoim życiu i obaj kompani dowiedzieli się dosyć dużo rzeczy. Dominik przed dołączeniem do placówki pracował jako barman i mieszkał z rodzicami, lecz gdy trochę podrósł, wyprowadził się od rodziny, wynajął za zarobione pieniądze skromne mieszkanie i próbował tak żyć sam. Życie często rzucało mu kłody pod nogi, jednak on zawsze znajdował rozwiązanie na problem. Nigdy nie znalazł sobie dziewczyny, chociaż jakoś nie przeżywał braku miłości. Lubił koty i miał jednego, jednak zginął z powodu raka. Pare mięsiecy później od momentu śmierci kota dołączył do placówki. John natomiast był wychowywany w bardzo dobrych warunkach a rodzice kochali go jak mogli. Kiedy miał 11 lat miał dwa, duże psy. Obaj mają teraz po 9 lat. John zawsze się interesował biznesem i wciąż się rozwija w tym kierunku oraz uwielbia Meksykańskie jedzenie. W ten sposób, atmosfera się poprawiła. Nie aż tak żeby każdy chodził uśmiechnięty i zapomniał o tym co się niedawno stało, jednak na tyle żeby skupić się na celu. W końcu, trójka trafiła na pokój przesłuchań.
-To tu... Czas zobaczyć co się tam skrywa- Dominik wyciągnął kartę dostępu poziomu 4 i przyłożył ją do panelu. Panel zabrzmiał cichym, nie do opisania dźwiękiem który oznaczał na dostęp do pokoju przesłuchań. Drzwi się otworzyły, a Dominik, John i Victoria weszli do środka. Pokój był słabo oświetlony bo przez tylko jedną, małą, zwisającą z sufitu żarówke. Miał białą podłogę i biały sufit, jednak dla odmiany, ściany były brązowe. Średnio to wyglądało. Na środku stało krzesło elektryczne a na samym końcu, w prawym rogu był szary stolik z narzędziami i szafka z dokumentami. Dominik zmierzał w jej kierunku i zaczął sprawdzać dokładnie dokumenty. Znalazł coś, co przykuło jego uwage w maksymalnym stopniu.
-Mam! Dokument przesłuchania jakiegoś doktora... Heh, nie tylko my próbowaliśmy odkryć prawde.
-Mogę sprawdzić?- Zapytał John, podchodząc bliżej.
-Jasne- Dominik wręczył mu dokument, a John zaczął go powoli czytać.

"Przesłuchanie Dr. Howella z dnia 07.02.17
Dr. [Ukryte]: Ups Howell, myślałeś że uda ci się zakryć ślad po tym co zrobiłeś, prawda? Haha, uwielbiam takich jak ty. Myślą że wszystko idzie po ich myśli i nagle dzieje się coś, przez co ich mina wygląda jak ta, którą miałeś kiedy strażnicy wyprowadzali cię z twojego biura na mój rozkaz. Przykre.
Dr. Howell: Przykro to by ci było...
Dr. [Ukryte]: Bo co? Bo odkryłbyś prawde? Nie bądź zabawny, dobrze wiesz że powód oddania tej placówki do mnie znajduje się TYLKO w moim biurze
Dr. Howell: I ja tam właśnie byłem. Dobrze wiem jaki był powód oddania tej placówki w twoje ręce, szykowałem się tylko do tego aby rozesłać to po całej placówce.
Dr. [Ukryte]: Tak? Więc powiedz, jaka jest prawda.
Dr. Howell: [Ukryte]
Dr. [Ukryte]: Braaawo... A wiesz jak tam się dostać?
Dr. Howell: Na pewno nie kartą. Chyba, że twoją.
Dr. [Ukryte]: Więc jak?
Dr. Howell: Wystarczy iść do tego ukrytego generatora niedaleko Sektora B i wyłączyć opcje zabezpieczeń.
Dr. [Ukryte]: Wow... Czyli naprawde by ci się udało. Jaka szkoda że pozostawiłeś po sobie ten ślad. Teraz będziesz cierpiał ze świadomością, że wszyscy pracujący w tej placówce dalej nie znają prawdy i się nie zbuntują... Hah.
Dr. Howell został poddany karze śmierci w postaci nieustannego rażenia prądem z krzesła elektrycznego. Koniec przesłuchania"
-Biedak...- Powiedział cicho John.
-Racja. Ale jego poświęcenie nie pójdzie na marne. Sektor B Jest niedaleko, więc musimy tam jak najszybciej iść.
-Więc na co czekamy? Ruszajmy!- John ścisnął karabin i był gotowy na dalszą przygode. Widząc to, Dominik uśmiechnął się lekko i wstając, ruszył w strone sektora B. Prawda jest coraz bliżej...

SCP: UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz