Rozdział VI

463 28 6
                                    

W windzie, Mike i Dawid oddychali głęboko, na znak, że strach zawładnął ich ciałem.
-Nigdy więcej...- Powiedział Dawid, lecz po chwili dodał- Co to tak właściwie było?! Przez to coś, Marcus właśnie chciał cię zabić!
-Nie wiem, i nie chce wiedzieć. Ważne, że teraz jesteśmy bezpieczni.
-Ta...- Powiedział cicho Dawid, wciąż niezadowolony ze straty Marcusa
-... Dzięki- Powiedział Mike, patrząc na Dawida. Jako niewychowany, uliczny bandyta rzadko co zdarzało mu się mówić "Dzięki".
Dawid jedyne co zrobił, to uśmiechnął się lekko.

Po jakimś czasie, przyjaciele dojechali na górę. Oczywiście, krajobraz był jak poprzedni. Białe ściany i biała podłoga. Przed przyjaciółmi znajdowały się drzwi z guzikiem
-Chodźmy. Musimy się stąd jakoś wydostać, co nie?- Powiedział Mike, i bez odpowiedzi Dawida, ruszył przez drzwi. Dawid poszedł za nim.

~W tym samym czasie, u Victorii i Johna~
John i Victoria już dawno opuścili pokój z widokiem na klatke, oraz sam pokój z klatką, przez który przechodzili. Jak zwykle, wrócili oni do chodzenia po korytarzach. W końcu, udało im się znaleźć coś nowego. Przyjaciele znaleźli pokój z dwoma drzwiami z guzikami. Jedne drzwi były przed nimi. Drugie były po lewej. John i Victoria postanowili sprawdzić najpierw drzwi po lewej, a im oczom ukazały się ogromne drzwi. Obok nich była tabliczka
"SCP-914
Klasa: Bezpieczne"
-Hmm... Ten panel potrzebuje karty. Może nasza karta jakoś pomoże?- Zapytał John, spoglądając na kieszeń Victorii, gdzie znajdowała się karta dostępu poziomu 2.
Nim Victoria odpowiedziała przyjacielowi, obaj usłyszeli jak ktoś zmienia magazynek w swojej broni. Kiedy się odwrócili, zauważyli naukowca celującego rewolwerem w ich głowy.
-N-nie ruszajcie się!- Powiedział naukowiec. Jego twarz mówiła wyraźnie, że nie chce robić krzywdy ani Johnowi, ani Victorii.
-Spokojnie... Nie mamy złych zamiarów- Powiedział John
-Jasne, Jasne... Personel Klasy D nie ma złych zamiarów w stosunku do naukowców. Pierwszy raz słysze, kryminaliści!
-Kryminaliści...? Nie jesteśmy kryminalistami! Jesteśmy w tej placówce zaledwie pare godzin!- Powiedział John. Jak ten naukowiec mógł pomyśleć, że John jest kryminalistą?
-W takim razie kim jesteście? Może was zrekrutowali?
-Ani to, ani to.
Naukowiec chwile milczał, jednak nie na długo. Ścisnął swój rewolwer, i krzyknął z agresją:
-Kłamca! Nie ma innej możliwości!
-Słuchaj, jestem John a to moja przyjaciółka, Victoria. Jeszcze tej nocy mieliśmy impreze u naszego przyjaciela, kiedy ktoś wyłączył prąd w domu, wrzucił granat dymny przez okno i nas poddusił. Potem obudziliśmy się tutaj.
Naukowiec strzelił w ściane z strachem, i znów przemówił tym samym tonem
-Nigdy nie słyszałem takiej bzdury! Placówka nie robi takich rzeczy!
-Bzdurą jest to, co przed chwilą powiedziałeś! Przestań w nas celować, i zaufaj nam!
Naukowiec chwile się siłował z podjęciem decyzji, jednak po minucie opuścił broń i schował do kieszeni. Kiedy obaj przyjaciele nic nie zrobili, naukowiec przemówił już ciszej
-Jestem Dominik...
-Tak jak wspominałem, John i Victoria.
Dominik zlustrował swoim wzrokiem tabliczke informacyjną przed jakim SCP stoją i westchnął- Maszyna ulepszająca... Chcecie ulepszyć coś?
John chwile nie wiedział co ma odpowiedzieć ponieważ nic nie wiedział o tym SCP. Sama placówka z każdą minutą coraz bardziej go zaskakiwała. Słysząc że za tymi drzwiami jest maszyna ulepszająca pomyślał o ich karcie.
-W sumie to tak, mamy taką karte...- John pokazał karte dostępu poziomu 2. Dominik ją wziął i na nią spojrzał.
-Więc patrzcie- Dominik podszedł do panelu i przyłożył do niego karte. Drzwi zaczeły się głośno i powoli otwierać, a przed oczami trójki ukazało się troche przyciemnione miejsce ze starą maszyną. Po prawej i lewej były metalowe półki z kartkami które tym razem nikogo nie interesowały. Maszyna miała dwa miejsca. Jedno, po lewej służyło do włożenia przedmiotu a po prawej odebranie ulepszonego przedmiotu. Można to było poznać  tabliczką po lewej "Wejście" a po prawej "Wyjście". Na środku był "panel" z różnymi opcjami. Dominik włożył karte po lewej stronie.
-Wiesz co robisz?- Zapytał John.
-Tak. Jestem naukowcem poziomu 3, i pracuje tu już pare lat- Powiedział i podszedł do pokrętła. Ustawił go na poziom "precyzyjny" i włączył maszyne przekręcając klucz. Po chwili można było usłyszeć dźwięk dzwonka.
-Oby zadziałało...- Powiedział Dominik do dwójki.
-Co to znaczy?- Zapytała Victoria marszcząc brwi.
-Może to ulepszanie nie zadziałać i wyjść na naszą niekorzyść. Ale spokojnie, zazwyczaj działa.
Po chwili, maszyna otworzyła obie pary drzwi, a Dominik spojrzał na prawą strone.
-Chwila prawdy...- Dominik podszedł do drzwi po lewej i wziął karte- Noo... Wynik nie najlepszy ale dostęp będzie większy- Powiedział Dominik, wręczając Johnowi karte dostępu poziomu 3- Nie zgub tego.
John wziął karte i się rozejrzał- Chyba pozostało tylko wracać... Tam były jeszcze jedne drzwi.
-Tak. Ruszajmy- Dominik wyprzedził Johna i Victorie a ci ruszyli za nim.

~Podczas drogi~
John, Victoria i Dominik szli przez korytarze więc to był najlepszy moment na poznanie Dominika.
-Czemu nam pomagasz? Patrząc na to co się tu dzieje raczej nie macie co do nas dobrych zamiarów...
-Trafiłeś w dziesiątke. Ale ja jestem inny.
-Co to znaczy?- John spojrzał na niego bardzo ciekawski.
Dominik westchnął ciężko- Nie wiem czy powinienem wam to mówić... Chociaż raczej nie mam wyjścia- Dominik spojrzał na nich obu i zaczął mówić- Kiedyś, kiedy jeszcze ta placówka była normalna przyjaźniłem się z 4 innymi naukowcami. Tak zrobiliśmy małą, 5-Osobową grupke przyjaciół. Wszystko było w porządku dopóki na całą placówke nie ogłoszono, że nad placowką przejmuje władze pewien naukowiec poziomu 5. Dodatkowo naukowiec ustalił, że ludzie będa nie tylko rekrutowani ale też porywani. Mówiono też że metody wyrzucania naukowców i innych pracowników placówki nie będa już wykonywane przy pomocy Preparatów Amnezyjnych, a Karami Śmierci. Często były one ohydne i brutalne. Paru naukowców protestowało ale zwyczajnie gineli. Wcześniej, placówkami dowodziła pewna grupa osób zwaną Administracją O5. Byli tam sami rozsądni, mądrzy i najlepsi w swoim fachu ludzie. NIKT, ale to NIKT nie wiedział dlaczego rada O5 podjeła taką decyzje i słysząc jak głupie prawa tam wprowadził nie zaareagowali. Wielu ludzi po prostu się z tym pogodziło jednak jeden z naszych kumpli postanowił po cichu kraść dokumenty, osłabiać placówke i robić wszystko byleby odkryć prawde. Nie udało mu się to i jak pewnie pomyśleliście, zabili go. Od tamtego momentu postanowiliśmy dokończyć jego plan. Przez długi czas myśleliśmy że nie powinniśmy tego robić ale w końcu to zrobiliśmy. Do dzisiaj nie udało nam się odkryć prawdy i wiele razy patrzyliśmy śmierci w oczy, jednak w jakiś sposób powolutku zdobywaliśmy kolejne rzeczy do odkrycia prawdy. W końcu staneliśmy w miejscu... Aż do dzisiaj. Nie wiem co z moimi kumplami się teraz dzieje ale wiem jedno: Mam tylko 2 dni na to, aby odkryć prawde dzięki incydentowi. Za 2 dni wjedzie tu Armia i nas stąd wyciągnie. Możemy sami uciec ale potrzebujemy lepszej karty i musimy być gotowi na wszystko.
John i Victoria wsłuchiwali się w referat z szokiem, aż w końcu John cicho się odezwał
-Czyli... Teraz byśmy byli w domach?
-Tak. Ale nie mieliście farta i was wzieli za cel.
John westchnął. Po części chciał już bezpiecznie wrócić do domu i zapomnieć na zawsze o tym, co się tu wydarzyło jednak wiedział, że nie ucieknie tak łatwo i miał chęć pomocy Dominikowi. Victoria postanowiła się wcisnąć w rozmowe.
-A można stąd uciec?
Dominik spojrzał na Victorie- Strażnicy będą przenosić Personel Klasy D do innej placówki. Gdyby był jakiś strażnik co by wam pomógł to tak... Da się. Ale nie znam takowego, więc chyba pozostało wam siedzenie tu. Kiedyś, Personel Klasy D był faszerowany po miesiącu Preparatami Amnezyjnymi i ich wypuszczali, ale przez tego świra po miesiącu mordują.
Victoria od razu popadła w panike i się popłakała- Czemu my...? Ja nie chce umierać...
Dominik nie wiedział co ma teraz odpowiedzieć. Postanowił uspokoić dziewczyne- Spokojnie... Pewnie jest jakiś sposób na ucieczke.
Victoria nie przestała płakać. Wizja śmierci jej nie odpowiadała, wolała prędzej już sama się zabić. Dominik tylko spuścił głowe po części żałując swoich słów.

SCP: UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz