Dzisiaj zacznę dość nietypowo, ponieważ zacznę od wstępu. Chciałabym wam bardzo bardzo, ale to bardzo podziękować za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze! <3 To naprawdę niesamowite uczucie widzieć, że te moje wypociny jednak komuś się podobają ;) A z okazji, że nabiłyście już ponad 500 wyświetleń i ponad 100 gwiazdeczek, chcę się Wam odwdzięczyć i wstawiam dzisiaj nowy rozdział! (mimo, że to wcale nie jest piątek...) Dziękuję Wam jeszcze raz! :D
____________________
Kiedy wyszłam z autobusu od razu puściłam się biegiem w stronę lodowiska. Jak ja gdzieś się nie spóźniam można to uznać za wyjątek, a nawet nazywać cudem. Co prawda wejście na lodowisko miałyśmy na 9.00, ale umówione byłyśmy pół godziny wcześniej. Pięć minut spóźnienia to nie aż takie znowu przestępstwo.
-Hej, dziewczyny. Sorki za spóźnienie, ale był okropny korek.- zaczęłam się tłumaczyć. Moja twarz jednak nie wyrażała zmartwienia. Od wczoraj nieustannie towarzyszy mi dobry humor. I ten fakt nie umknął ich uwadze, gdyż przyglądały mi się ze zdziwieniem.
-A tobie co się stało, że już nie usiłujesz zabić wszystkich wzrokiem?- usłyszałam pytanie. Tylko Karolina mogła je zadać, żadna inna nie jest aż tak wścibska jak ona. A ją to bym chętnie zabiła wzrokiem, nawet teraz.
-Nic, po prostu mamy wolne, wypoczęłam...- starałam się ją zbyć. W sumie na nią podziałało i na inne też, ale nie na Oliwię. Dziewczyna już nauczyła się, że te sprawy lepiej omawiać na osobności, a przynajmniej nie w towarzystwie tego łańcuszka wzajemnej adoracji.
-Coś ciekawego się u was działo ostatnio?- zapytałam, chcąc zmienić temat. Nie przewidziałam jednak tego, że to akurat Karolina będzie aż tak bardzo chętna, żeby podzielić się z nami swoją historią.
-Oj, ja mam i to coś naprawdę ciekawego. Mamy w Bydgoszczy sobowtóra!- zaczęła, a ja już mogłam się domyślać, czego jej opowieść będzie dotyczyć.- Byłam wczoraj z Anią w tej naleśnikarni, gdzie zawsze razem chodzimy i nie uwierzycie co zobaczyłam, albo raczej kogo. Wchodząc do środka zauważyłyśmy, że na drugim końcu sali siedział chłopak praktycznie w stu procentach identyczny jak Stefan. Tylko włosy miał trochę inne. Nie wiem z kim był, ale mam nadzieję, że z kolegą. I od razu mówię, że zaklepuję.
Podobny, ale trochę inny? A ile razy ona go widziała, że tak łatwo mogła to ocenić? Zaśmiałam się, gdy to usłyszałam.
-Przecież ty tego chłopaka nawet nie znasz. Może tylko z daleka wydawał ci się podobny.- powiedziałam, kiedy wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie, patrząc z wyrzutem.
-Chciałyśmy usiąść jak najbliżej niego, ale wszystkie stoły były tam już pozajmowane.- kontynuowała ze smutkiem. I chwała Bogu, że tak było, pomyślałam.
Weszłyśmy na lód i od razu podjechała do mnie przyjaciółka.
-Masz mi wszystko opowiedzieć.- powiedziała błyskawicznie z zaciekawieniem w głosie. Z jednej strony nie chciałabym jej tego mówić, ale to tylko dlatego, że ona chętniej wyobrażałaby siebie w tej sytuacji. Jednak z drugiej, to przecież moja przyjaciółka, a on to jej idol, powinna wiedzieć.
Jechałyśmy powoli, a ja opowiadałam jej przebieg całego wczorajszego dnia. Włącznie z nagłym pojawieniem się w naleśnikarni Karoliny. Właśnie informowałam przyjaciółkę, że umówiłam się ze Stefanem na kolejne spotkanie, kiedy za naszymi plecami pojawił się nie kto inny, jak Karolina i po chwili do nas dołączyła.
-Z kim ty się umówiłaś? Zrozumiałam, że ze Stef...- wystrzeliła jak z armaty, marszcząc przy tym brwi. Ale nie dałam jej dokończyć.
-Ze Szczepanem, coś nie tak?- zapytałam z triumfem na ustach. Słysząc to, Karolina oblała się szkarłatnym rumieńcem. Jej obsesja stała się już chorobliwa. Mam nadzieję, że Stefan nigdy nie będzie musiał się z nią spotkać. Chociaż na naszej studniówce pewnie będzie musiał się z nią skonfrontować. Uśmiechnęłam się na tę myśl, bo teraz mam ochotę iść tam w jego towarzystwie. Ale nie dlatego kim jest, ale dlatego jaki jest.
CZYTASZ
Let's fly together || Stefan Kraft
FanfictionSą chwile, w których twoje ego nie pozwala ci myśleć racjonalnie i wybiera własną ścieżkę działania. Działania, jakie przerodzi się w przypadek, który nie miał prawa się wydarzyć. A może jednak pozwoli Ci odnaleźć właściwą drogę, którą powinnaś podą...