-Can I have an autograph and a photo?- usłyszałam z mojej lewej strony przesłodzony głos Karoliny. Stefan krótko skwitował prośbę swojej nie do końca normalnej fanki, mówiąc stanowczo "no" i pomógł mi wstać.
Otrzepałam spodnie ze śniegu i podziękowałam Kraftowi.
-Ooo, Laura, nie wiedziałam, że to ty.- powiedziała z udawaną skruchą. Trudno było się zorientować, czy rzeczywiście nie wiedziała czy to ja, czy ktoś inny.
-Aha, bo gdyby to był ktoś inny, to by cię to upoważniało do przewracania ludzi?!- zapytałam z wyrzutem, lekko podnosząc głos. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, nawet nie przeprosiła. Tylko zrobiła się czerwona na twarzy i już bez resztek jakiejkolwiek godności odwróciła się na pięcie i odeszła od nas szybkim krokiem.
-Wszystko okej?- zapytał Austriak, nadal trzymając mnie za ramię.
-Tak, tak, jasne... To po prostu Karolina.- odpowiedziałam ze stopniowo znikającym zdenerwowaniem w głosie. Przy bliższym spotkaniu z podłożem lekko ucierpiały tylko moje kolana, które do końca dnia na pewno pokryją się dorodnymi siniakami, ale to nie powód żeby rozpaczać.
-Ahh.. Ona. Czemu wy w ogóle macie takie napięte stosunki?- zapytał lekko marszcząc brwi. Przez chwilę wahałam się, czy powinnam mu opowiadać całą historię, jaka zdarzyła się w gimnazjum, ale doszłam do wniosku, że nie jest to coś, co bym musiała przed nim ukrywać.
Streściłam to możliwie jak najbardziej, bo przecież nie mamy nie wiadomo ile czasu na stanie tutaj, a na pewno wiele fanek chciałoby go porwać, choćby na chwilę.
-Trochę nieciekawa sprawa, nie daj się jej.- skomentował krótko Stefan, widząc jak w jego kierunku zmierza grupka fanów.
-Ty im też. Do wieczora- zaśmiałam się i puściłam mu oczko. Na pożegnanie przytuliłam jeszcze Austriaka i ruszyłam na poszukiwania przyjaciółki, która tylko Bóg może wiedzieć gdzie jest.
Błądziłam chyba dziesięć minut, zanim udało mi się ją gdziekolwiek znaleźć. Prosiła mnie, żebyśmy zostały jeszcze chwilę, bo zostało jej jeszcze kilka autografów do zebrania, ale uświadomiłam jej, że jutro także będzie miała okazję na ich zdobycie. Wtedy niechętnie zgodziła się na powrót do domu jej cioci.
Gdy tylko wróciłyśmy, Oliwia pobiegła do swojej walizki i zaczęła przeglądać wszystkie swoje ubrania, które teraz walały się po całej podłodze. Idziemy na zwykłą kawę, a ona szykuje się jakby szła na pokaz mody.
-Ej, ale to moja walizka!- zawołałam kiedy zobaczyłam, jak przyjaciółka przegląda zawartość moich rzeczy i wyciąga moją różową koszulę.
-Laura, no proooooszę! Mogę? Muszę przy nim jakoś ładnie wyglądać.- Oliwia nie dawała za wygraną, na co tylko przewróciłam oczami.
-Eh, sama chciałam ją założyć, no ale dobra, bierz.- zgodziłam się niechętnie, ale skoro to dla niej takie ważne, niech czuje, że wygląda przy nim ładnie. Przez chwilę przez moją głowę przemknęła myśl, że to ja mogłabym chcieć się przy nim dobrze zaprezentować, ale szybko pozbyłam się tego pomysłu. Czemu miałabym tak chcieć?
-Dziękuję!- krzyknęła i zarzuciła mi ręce na szyję, po czym szybko pobiegła do łazienki przebrać się i zrobić makijaż. Spojrzałam na zegarek, z którego wynikało, że mamy jeszcze półtorej godziny, zanim będziemy musiały wyjść. Ale to nie oznaczało, że Oliwia w tym czasie zwolni łazienkę. Musiałam pogodzić się z tym, że pozostaje mi przebranie się w naszym tymczasowym pokoju.
Kiedy dziewczyna wyszła z łazienki, nasz wygląd diametralnie się od siebie różnił. Oliwia w mojej koszuli, obcisłych spodniach, wyprostowanych włosach i dosyć mocnym makijażu prezentowała się naprawdę zjawiskowo. Aż zaczęłam się zastanawiać czy zwykła bluza i jeansy z dziurami są dobrym wyborem. W dodatku nie miałam na sobie ani grama makijażu, a w taki mróz postawiłam jedynie na dobry krem.
-Na pewno dobrze wyglądam?- zapytała Oliwia stojąc przed wejściem do kawiarni i kilka razy strzepnęła niewidzialny kurz z płaszcza.
-A na pewno się nie załamiesz, jak nie poprosi cię dzisiaj o rękę?- sarkastycznie odpowiedziałam pytaniem na pytanie, przedrzeźniając ją. Całą drogę zasypywała mnie najdrobniejszymi obawami i już miałam tego serdecznie dosyć. Ja wiem, że to obiekt jej westchnień, ale to nie jest żadna randka.
Dziewczyna tylko zrezygnowana wzruszyła ramionami i jako pierwsza weszła do środka, co zrobiłam zaraz za nią. Już od progu w moje nozdrza uderzył cudowny zapach kawy i świeżych ciasteczek. Rozejrzałyśmy się po pomieszczeniu i widząc, że przyszłyśmy jako pierwsze, zdecydowałyśmy się zająć niewielki stolik przy oknie.
Na Austriaka nie musiałyśmy długo czekać, przyszedł niecałe pięć minut po nas. W zasadzie to przyszli, o wszystkim oczywiście wiedziałam, ale to miała być dla Oliwii niespodzianka.
_____________________________________
Kolejny raz muszę Was przeprosić za taką ogromną przerwę :( Staram się jak mogę, ale matura niestety coraz bliżej.... Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko jesteście ze mną i czekacie na dalszy ciąg ;) Pamiętajcie też, że wasze gwiazdki i komentarze są niezastąpioną motywacją! Do następnego, oby wkrótce :)
CZYTASZ
Let's fly together || Stefan Kraft
FanfictionSą chwile, w których twoje ego nie pozwala ci myśleć racjonalnie i wybiera własną ścieżkę działania. Działania, jakie przerodzi się w przypadek, który nie miał prawa się wydarzyć. A może jednak pozwoli Ci odnaleźć właściwą drogę, którą powinnaś podą...