Rozdział 22

270 24 3
                                    

Atmosfera wśród kibiców  była niesamowita. Przyszłyśmy zająć nasze miejsca na tyle wcześnie, że udało nam się stanąć przy samych bandach ograniczający zeskok, skąd miałyśmy perfekcyjny widok na skoczków odpinających swoje narty, będących mniej lub bardziej zadowolonych z oddanego przez siebie skoku.  Pobyt na skoczni uświadomił mi, jakim skoki są pięknym i emocjonującym sportem. Niewzruszona postawa w trakcie lotu była dla mnie elementem najbardziej godnym podziwu. Bowiem każdy nieprzewidziany powiew wiatru mógł spowodować wypadek tragiczny w skutkach. Za każdym kolejnym razem, kiedy któryś ze skoczków szybował w powietrzu, moje serce zamierało na moment, a powietrze wezbrane w płucach wypuszczałam dopiero, gdy bezpiecznie lądował na zeskoku. Tak żywych emocji związanych ze sportem jeszcze nigdy nie doświadczyłam. Cieszyłam się z tego nowego doświadczenia.

Prawie nic nie było w stanie zepsuć mi wspaniałego humoru, jaki miałam stojąc wśród tłumu kibiców. Prawie, bo już na początku konkursu ktoś szturchnął mnie i stojącą obok moją przyjaciółkę w ramię. Odwróciłam się niechętnie, a moim oczom ukazała się twarz Karoliny. No tak, wiedziałam  że dziewczyna na pewno się tutaj pojawi, ale musiała znaleźć sobie miejsce właśnie koło nas? Przywitałam się z nią przywołując na usta wymuszony uśmiech, po czym wróciłam do obserwowania zawodów.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie kibicuję Polakom. W tym wypadku solidaryzowałam się z drużyną. Ale jakaś część mnie pragnęła też, aby Stefan zaprezentował się z jak najlepszej strony. 

Nie mogłam się już doczekać wieczora. Austriak obiecał nam, że się z nami spotka w kawiarni. Mówił, że niełatwo było mu przekonać trenera, ale argument o spotkaniu z rodziną, która go tutaj odwiedziła był wystarczający.

Kraft zajął właśnie miejsce na belce startowej, od której po chwili się odepchnął. Skupiłam na nim wzrok, kiedy walczył o jak najdłuższy skok. Po wylądowaniu zatrzymał się akurat przy naszej bandzie, żeby odpiąć narty. Jego wzrok wydawał się błądzić  w tłumie jakby kogoś szukał. Miałam jakąś wewnętrzną nadzieję, że to właśnie mnie szuka. Kiedy już myślałam, że po prostu odejdzie, nasze spojrzenia się skrzyżowały. Pomachałam do niego, żeby zauważył, że go widzę. Skoczek zareagował uśmiechem i również mi odmachał. Od razu zrobiło mi się jakoś cieplej na duchu.

-Widziałyście? Pomachał do mnie!- usłyszałam za plecami krzyk Karoliny, która wraz z rodzicami nadal stała za nami.
-Ehh, naprawdę myślisz, że machał akurat do ciebie?- zapytała znudzonym głosem Oliwia. Chyba każdy ma już dość obsesji Karoliny, która stanowczo przerasta nawet moją przyjaciółkę.

-A co, powiesz mi, że może do ciebie? Albo lepiej, do Laury? Ona przecież na pewno nawet nie wie, kto to był.- odpowiedziała z pogardą Oliwii, a po chwili odwróciła się w moją stronę.- Zajmujesz tylko miejsce i zawadzasz.

Wiedziałam, że jej ostatnie zdanie było wieloznaczne i nawiązywało także do przeszłości, ale nie chciałam się teraz tym przejmować. W ogóle nie chciałam.

Skok Krafta dał Austriakom prowadzenie, ale na górze pozostał jeszcze jeden zawodnik, którego skok miał mieć decydujący wpływ na wynik konkursu. Kamil Stoch zajął miejsce na belce, a już po chwili znajdował się w powietrzu. W nienagannym stylu minął w powietrzu zieloną linię wyznaczającą dorobek punktowy Austriaków i wylądował 3,5 metra dalej. Oznaczało to, że Polacy zostają zwycięzcami konkursu drużynowego na swojej ziemi przed tłumem polskich kibiców, a Austriacy zajmują drugie miejsce. Satysfakcjonowały mnie takie rezultaty obu drużyn.

Chciałam już wracać, byłam zmęczona i zziębnięta, ale Oliwia uparła się, że musi jeszcze dzisiaj zdobyć kilka autografów. Nie chciałam jej zawadzać, więc zdecydowałam się pospacerować między grupkami fanów okupujących swoich ulubionych skoczków. Kątem oka dostrzegłam dopiero zmierzającego w tę stronę Stefana. Zdecydowałam się wykorzystać ten moment i podejść do niego, zanim zrobi to ktoś inny.

-Świetny występ, naprawdę dobre skoki i oczywiście gratuluję podium.- zagadałam i skoczek dopiero wtedy mnie zauważył. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, który mógł tylko oznaczać, że cieszy się z mojej obecności tutaj. Nie zdążyłam niestety doczekać się odpowiedzi, bo poczułam silne uderzenie w plecy, a moje kolana uderzyły o twardą powierzchnię przymarzniętego śniegu.

_____________________________

Pierwsze co muszę zrobić to was przeprosić! Nie myślałam, że aż tak długo mnie tutaj nie będzie, ale postaram się to jakoś nadrobić. Pamiętajcie, że gwiazdki i komentarze najbardziej motywują, więc mam nadzieję, że ja także mogę na was liczyć! Do następnego 😁

Let's fly together || Stefan Kraft Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz