Kiedy dotarłam pod dom przyjaciółki, nie było już śladu po moim dobrym humorze, który towarzyszył mi od wczoraj do momentu opuszczenia lotniska. Zadzwoniłam do drzwi, a po paru sekundach otworzyła mi mama Oliwii. Przywitałam się z kobietą, którą już znam od lat i weszłam do środka. Zostawiłam kurtkę i buty w przedpokoju, a następnie skierowałam się do pokoju dziewczyny. Kiedy tam weszłam, reszta dziewczyn już tam była. Mruknęłam do nich na powitanie i usiadłam w rogu łóżka, podciągając kolana pod brodą. Żadna z nich tego nie skomentowała, ale widziałam jak na mnie patrzą. Po chwili wróciły do swojej paplaniny o niczym. Tylko Oliwia co jakiś czas spoglądała na mnie z miną wyrażającą coś na kształt współczucia. Domyślała się pewnie, że to ma jakiś związek ze skoczkiem, ale nie mogła wiedzieć o co dokładnie chodzi, bo ostatnio na jego temat rozmawiałam z nią w dzień, w który byłyśmy na łyżwach.
-Skoro już jesteśmy w komplecie to możemy obejrzeć jakiś film... Laura co byś chciała?- zwróciła się do mnie przyjaciółka. Szczerze to nie miałam ochoty oglądać teraz jakiegokolwiek filmu, ale to że mogłam go wybrać i tak było dużo lepszą opcją niż patrzeć jak Karolina wybiera jakieś denne romansidło.
-Może „Złap mnie, jeśli potrafisz"?- zasugerowałam. Ten film przynajmniej lubię.
-Daj spokój, to przecież strasznie nudne...- skomentowała Karolina, bo od kogo innego możnaby się spodziewać takiego komentarza? Ta dziewczyna coraz bardziej działa mi na nerwy.
-Nie tak nudne jak ty.- powiedziałam pod nosem. Jednak zrobiłam to chyba ciut za głośno, bo po moich słowach zapadła kompletna cisza.- Jedyne o czym potrafisz rozmawiać to skoki i skoczkowie. Już nie idzie słuchać jak ciągle gadasz o tym, jaki to ten Kraft jest cudowny, a nawet go nie znasz! I gwarantuję ci, że on nawet nie chciałby poznać ciebie. Przez to jak się właśnie zachowujesz.
Może powiedziałam o kilka słów za dużo, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Przecież to wszystko jest prawdą. Twierdzi, że jest w nim szaleńczo zakochana, a widziała go tylko na ekranie telewizora, a tym bardziej nie zamieniła z nim ani jednego słowa. To nie tak, że sam komentarz Karoliny wywołał we mnie taką złość, ale całokształt tego, co ona mówi i myśli. Wstałam z łóżka i zatrzymałam się przy drzwiach z ręką na klamce.
-Przepraszam.- rzuciłam wychodząc. Jednak te słowa były skierowane do Oliwii, a nie do Karoliny. Po drodze minęłam jej mamę, której powiedziałam, że wracam do domu, bo źle się czuję. Poszłam do przedpokoju i zaczęłam zakładać na siebie kurtkę. Po chwili podeszła do mnie przyjaciółka.
-Ej Laura, mów co jest.- złapała mnie za ramię i z troską spojrzała prosto w oczy. Głośno nabrałam powietrza i postanowiłam na szybko wszystko jej opowiedzieć. Zaczynając od przypadkowego spotkania wczoraj w sklepie, a kończąc na rozstaniu na lotnisku.
-Po prostu złapałam z nim dobry kontakt i żal mi było, że musiał wracać.- skomentowałam to wszystko. Niemniej jednak moje zachowanie i rozdrażnienie mogło się w tej sytuacji wydawać mocno przesadzone. Zupełnie nie wiem, czemu to mnie tak trafiło.
-Szczerze to zupełnie nie mam pojęcia, co ja mam ci powiedzieć w tej sytuacji. Szkoda, że mi wcześniej nie powiedziałaś...- powiedziała Oliwia z nutką żalu w głosie.
-Naprawdę cię przepraszam, ale już pójdę.- pożegnałam się z przyjaciółką i opuściłam jej dom. Miałam teraz ochotę na odetchnięcie świeżym powietrzem, więc zrezygnowałam z jazdy autobusem i zdecydowałam się pokonać przynajmniej część trasy pieszo.
Wiem, że z moich ust padło kilka ostrych słów w kierunku Karoliny, ale zupełnie ich nie żałuję. Ona zasłużyła sobie na to, żeby każdy jej gest, nawet najdrobniejszy, wzbudzał we mnie irytację. Może to się wydawać paradoksalne, ale na początku gimnazjum się przyjaźniłyśmy. W tym czasie miałam też przyjaciela Kamila, którego znałam zdecydowanie dłużej niż Karolinę. Dziewczyna zakochała się w nim i była o niego chorobliwie zazdrosna, bo nie potrafiła znaleźć z nim takiego kontaktu, jaki miałam ja. Pewnego razu pod moją nieobecność w szkole, zaczęła mówić Kamilowi różne okropne rzeczy na mój temat, co oczywiście nie było niczym więcej, jak zmyślonymi przez nią historyjkami. Nie wiedziałam o tym, a Kamil bez żadnych wyjaśnień przestał się do mnie odzywać, tak z dnia na dzień. Niemal dopiero po roku dowiedziałam się o świństwie, jakie zrobiła mi Karolina. A przez ten cały czas wciąż udawała moją przyjaciółkę. Dowiedziałam się i to zupełnie przypadkiem, że podobno puszczam się ze starszymi facetami za fajki. Gratuluję pomysłowości dziewczynce z pierwszej klasy gimnazjum. Zdziwiło mnie tylko to, że Kamil w to uwierzył. Ale wtedy nie było już sensu tego roztrząsać, bo przeniósł się w tym czasie do szkoły do innego miasta. Nie chciałam zniżać się do poziomu Karoliny i nigdy nie poruszałam kwestii tamtego zdarzenia, ale na moją sympatię nie mogła liczyć. W liceum poznałam Oliwię i od samego początku rozumiałyśmy się niemal bez słów. Na moje nieszczęście, ze względu na ich podobne zainteresowania, znowu pojawiła się Karolina.
Przyspieszyłam kroku. Nie chciałam już tego więcej rozpamiętywać, miałam już wystarczająco zły humor. Byłam tak zła, że przeszłam jednak całą trasę na piechotę, co zajęło mi ponad godzinę. Weszłam do domu i nie zważając na rodzinę siedzącą w salonie, od razu skierowałam swoje kroki do mojego pokoju. Zanim rzuciłam się na łóżku, włączyłam jeszcze moją ulubioną płytę Linkin Park. Przekręciłam się na plecy i zamknęłam oczy. „Co ja robię ze swoim życiem?"- przemknęło mi przez myśl. Nigdy nie pomyślałabym, że będę znajdować się w sytuacji, w jakiej jestem teraz. Ta cała akcja z zaproszeniem na studniówkę, poznaniem Stefana, a potem jeszcze nawiązanie z nim tak dobrego kontaktu. To mnie zwyczajnie przerasta. A co więcej, wydaje się być nierealistyczne.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Było już późno, więc Stefan powinien już dawno wylądować. Przez chwilę biłam się z myślami, ale ostatecznie postanowiłam do niego napisać.
Jak minął lot? Nie rozbiłeś się? ~Laura
Co chwilę spoglądałam na ekran czy Kraft już odpisał, jednak żadna wiadomość nie przychodziła. Chcąc wykorzystać jakoś ten czas, podeszłam do biurka i zabrałam z niego książkę do biologii. Przez całe dwa tygodnie ferii nie zrobiłam kompletnie nic, a w przyszłym tygodniu mam sprawdzian. Wypadałoby w końcu do tego zajrzeć.
Po ponad pół godzinie poddałam się. Zupełnie nie mogłam się skupić i nie raz musiałam czytać wielokrotnie jedno zdanie, żeby cokolwiek zrozumieć. Myślami ciągle wracałam do skoczka i do tego, jak swobodnie czułam się w jego towarzystwie. Jakieś dziwne uczucie sprawiało, że chciałam żeby tu teraz był. Żebyśmy po prostu mogli porozmawiać, nic więcej. Ale czy można tęsknić za praktycznie obcą osobą, którą zna się niespełna tydzień?
___________________________I przychodzę z copiątkowym obiecanym rozdziałem. Wyszedł on dosyć długi, więc chyba co nieco się w nim dzieje. Jak zawsze zachęcam do gwiazdkowania i komentowania, miło jest dostawać takie powiadomienia, bo wtedy wiem, że jest ktoś komu podoba się to co piszę. Do następnego! ;)

CZYTASZ
Let's fly together || Stefan Kraft
Hayran KurguSą chwile, w których twoje ego nie pozwala ci myśleć racjonalnie i wybiera własną ścieżkę działania. Działania, jakie przerodzi się w przypadek, który nie miał prawa się wydarzyć. A może jednak pozwoli Ci odnaleźć właściwą drogę, którą powinnaś podą...