━━━━━━━━━━
F I V E3 maj, 1976
Regulusie, dlaczego...?Dlaczego to zrobiłeś?Jesteś inny od nich więc dlaczego zachowujesz się jak oni?
Nazwałeś mnie szlamą.Wierzyłam, że zrobiłeś to dlatego,że byłeś z nimi i nie chciałeś mieć problemów więc ci wybaczyłam.Jednak następnego ranka kiedy do ciebie podeszłam i chciałam ci pogratulować wygranej w meczu zareagowałeś tak samo.
Nie odzywaj się do mnie ty brudna szlamo.Dlaczego mnie tak nazwałeś, Regulusie?To mnie zabolało.Byłeś wtedy przecież sam, nie musiałeś udawać, bo nie wierzę, że mówiłeś to szczerze.Ty taki nie jesteś.Usiadłam w ławce, kiedy Potter zrobił to samo posłał mi uśmiech na pozdrowienie a ja go szybko odwzajemniłam.
McGonagall weszła do sali i jednym machnięciem różdżki spuściła rolety które zakryły okna, uczniowie spojrzeli na nią z wyczekiwaniem.
-Dzisiaj będę musiała wam przedstawić nowy regulamin który ustanowiło Ministerstwo Magii, możecie przy tym pisać,rysować lub czytać.-wszyscy wydali z siebie mieszany pomruk oznaczający 'ale fajnie nie trzeba wkuwać transmutacji ale można spać'.
Oparłam podbródek o rękę i wpatrując się w ścianę za pani profesor dałam upust swoim myślom.
Przecież i tak nigdy nie naruszam regulaminu ani nic podobnego więc nie muszę tego słuchać.
Regulus.
Dlaczego taki był?Moje myśli (nie)spodziewanie do niego wrócili a ja już wiedziałam, że się ich nie pozbęde.Regulus zawsze mnie traktował jak się u nich traktuje osoby czystej krwi.Innych przecierpiał w mojej obecności ale wiedziałam,że tak to był dla nich bardzo,ale bardzo nie miły.Teraz mnie traktował może nawet gorzej niż innych.Nic w tym dziwnego tyle,że...to się stało z dnia na dzień kiedy się przyjaźniliśmy i to na prawdę było jak zostać spoliczkowanym.Nie wierzyłam, że tak nagle przyjął szczerze do serca zdanie rodziców na temat krwi.
Nie mogłam w to uwierzyć.
Przypomniałam sobie jakie to było zaskoczenie kiedy w drugi dzień szkoły Regulus podszedł do mnie i zaczął rozmowę.Byłam tak szczęśliwa, że ktoś ze mną rozmawia.
Byłam też bardzo wdzięczna za to,że zaczął tą rozmowę bo gdyby nie ona to pewnie nasza przyjaźń nigdy by się nie zaczęła.A mnie się nie chciało wierzyć w to,że jest zakończona.Szłam korytarzem Hogwartu, przez otwarte okno do zamku wpadało srwbrzyste światło.Podeszłam do niego i spojrzałam na niebo, na granatowym tle przyozdobionym małymi lśniącymi gwiazdami świecił ogromny księżyc.Okrągły kształt był otoczony białą poświatą.
Inni by wzdychali 'ochali' na ten widok jakie to piękne ale we mnie zebrała się nienawiść jakiej mało.Miałam ochotę namierzyć różdżkę na to świństwo i krzyknąć 'avada kedavra' ale był tu problem.Księżyc nie był istotą żywą, mimo to sprawiał tyle cierpienia.
Poczułam jak moje paznokcie zmieniają się a równe białe zęby wydłużają i boleśnie zakrzywiają...Ktoś lekko potrząsnął moim ramieniem a ja otworzyłam oczy,o Boże to było tak realistyczne.
Zamrugałam kilka razy dzięki czemu odzyskałam ostrość widzenia, miejsce McGonagall było puste a w sali panowała nienaturalna cisza.
Kiedy do moich uszu dotarł stłumiony śmiech ocknęłam się w stu procentach.
Wygięłam plecy w łuk i się przeciągnęłam, po dłuższej chwili zwróciłam uwagę na osobę która mnie prawdopodobnie obudziła.
A był to na moje zaskoczenie:
James Potter.
-Dzień dobry Evans.-ponownie się zaśmiał a ja nadal senna zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.
-Uhmm Potter.-powiedziałam w sumie bezcelowo a on się wyszczerzył lekko chichotając przy tym.
-Czemu...eh ten wiesz.-starałam się zdobyć na normalne pytanie ale wyszło jakoś tak.Na szczęście zrozumiał, sala była wyludniona.
-Przysnęłaś już na początku lekcji i głowa ci zleciała na moje ramię więc dałem ci spać.Uroczyście przysięgam, że mam czyste sumie.-dodał na końcu, skinęłam głową i powiedziałam w odpowiedzi:
-Oh przepraszam, musiało ci być bardzo niewygodnie.-zanim zdążył odpowiedzieć wtrąciłam jeszcze szybko-Dziękuje.
-Nie ma za co, zrobiłbyś to samo.-rzucił a ja się musiałam roześmiać.
-Na pewno nie.-śmiejąc się wyszliśmy z sali stała tam pozostała trójka Huncwotów.
-Co wam tak wesoło?-zapytał Remus uśmiechając się swoim niewinnym sposobem jak zwykle.
-Nie ważne.-powiedzieliśmy z ustępującym rozbawieniem, Lupin tylko pokręcił głową.
Mimowolnie zaczęła się rozmowa o wykładzie McGonagall dzięki czemu poznałam kilka ważnych zmian.
Zakazany Las jest lepiej strzeżony a wstęp do niego karany, do tej pory odwiedzane go w miarę bezkarnie.
Zostałam wciągnięta w tą paplaniene aż zeszło na inne tematy, nikt nie zauważył, że mamy towarzystwo.
Ja jako pierwsza napotkałam dobrze mi znane spojrzenie jasnych zielonych oczu i uciełam się w połowie zdania.
Zauważył to tylko Peter który chwilę na to spostrzegł brata najwyższego Huncwota.Pociągnął go za rękaw a on spojrzał prosto przed siebie także zauważając Regulusa.
Ślizgon jednak nie zwrócił na nich uwagę i podszedł do mnie, złapał mnie za nadgarstek używając niepotrzebnie dużo siły przez co mnie zabolał i wydałem z siebie ciche jęknięcie.Odciągnął mnie od nich na dobre trzy metry i powiedział:
-Posłuchaj uważnie co się do ciebie mówi Evans.Nie próbuj się ze mną kontaktować w jakikolwiek sposób ani do mnie nie podchodź bo się to dla ciebie skończy gorzej niż myślisz. Na szczęście osoby czystej krwi są tak wspaniałe,że rzekomą przyjaźń z tobą uznali za dzieło hormonów.Ale mi przebaczyli i teraz jestem tam gdzie powinienem.-potrząsnąłam z niedowierzaniem głową ale nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
Jeśli się nie będziesz trzymać tego co ci powiedziałem twoi nowi koledzy dowiedzą się o twoim sekrecie."-patrzyłam na niego z niedowierzaniem i wilgotnymi oczami.Złapałam go za nadgarstek.
-Regulusie błagam nie mów nikomu, czemu taki jesteś?Przecież ty byś się tak nigdy nie zachował!-powiedziałam wypuszczając pierwsze łzy.Wyrwał rękę i otarł ją o swój sweter.Szokowało mnie to.
-Nie powiem ze względu na dług jeśli dasz mi spokój.-powiedział i odwrócił się z zamiarem odejścia.
-Co się z tobą dzieje?-krzyknęłam a on się odwrócił, typowa ślizgońska twarz wyprana z emocji.
-Daj sobie spokój szlamo.-powiedział i znowu chciał odejść.Zatrzymało go wołanie tej osoby której się najmniej spodziewał.
-Dokąd to bez rady starszego brata?-zauważyłam,że Regulus spiął się na całym ciele, Syriusz podszedł do niego szybkim krokiem i wskazał na niego palcem:
-Jeśli byłbym tobą to przemyśliłbym sobie trzy razy to co robię bo jak na razie to wszystko co robisz jest chujowe wiesz?Gdybym miał tak świetną osobę przy sobie jak Ava która nie zważając na to jakim idiotą jesteś i jak bardzo na nią nie zasługujesz jest gotowa dla ciebie zrobić wszystko w życiu nie odetchnąłbym jej od siebie.Jesteś prawdziwym idiotą i gorzej.Jesteś skończony.-Regulus na wszystkich zaskoczenie odwrócił się i odszedł bez słowa.W międzyczasie zaczęłam łkać.
To był mój pierwszy przyjaciel, w tym pierwszy stracony.1055 słów
CZYTASZ
GOLD THORN™ | regulus black
FanfictionWcześniej "darkness between the stars; regulus black". Ava Evans to mugolaczka wywodząca się z przyzwoitej rodziny; rodzice mają dobrą pracę, mieszka w ładnym, rodzinnym domu oraz ma dwie siostry, z czego jedną bliźniaczkę, Lily. Nie ma się co dziwi...