━━━━━━━━━━
S I X21 czerwiec, 1976
Pięć dni do rozpoczęcia wakacji, a potem szósty rok i 16 urodziny.
Jakoś do mnie nie przemawiała ta liczba, w ogóle.Z każdym rokiem byłam coraz bliższa zostania pełnoletności czarodziejskiej.Nie powiem,że mnie to smucilo lub cieszyło, byłam z tym pogodzona bo wiedziałam,że takich rzeczy się nie uniknie.Wyciągnęłam puściutką walizkę spoczywającą pod moim łóżkiem i zaczęłam do niej układać najmniej przydatne rzeczy jak przeczytane książki z domu, większość ubrań i inne przedmioty dziennego użytku.Wiedziałam co będzie się działo dwa dni przed wyjazdem:burza myśli,uczniowie atakujący bibliotekę w celu oddania zapomnianych książek oraz dziesiątki biegających czwartoklasistów o najróżniejszych zamiarach.
Ja w tym czasie będę mogła odpoczywać i siedzieć na błoniach.
Całe szczęście, lekcje były już wolne więc nie musieliśmy wyciskać siódme poty na eseje i testy.
Z zadowoleniem przewróciłam się na łóżko napawając się chłodem bordowej pościeli.Tą chwilę musiały zrujnować myśli.
Myśli o Regulusie.26 czerwiec, 1976
Dzisiaj ostatni dzień szkoły, bardzo się cieszyłam, że jest koniec roku szkolnego ponieważ miałam serdecznie dosyć męczącego szkolnego rygoru oraz dziesiątek napisanych eseji.
Tak jak przewidziałam (nadal) trwał szał pakowania.
Ubrałam zwykłą błękitną spódnicę, zostawiłam jednak białą koszulę i krawat Gryffindoru.Tak ubrana wyszłam kierując się w stronę wyjścia wieży Godryka.W Pokoju Wspólnym zostałam przywitana widokiem
niezwykle codziennym:
Remus czytający jakąś grubszą książkę przed kominkiem w fotelu,
jakieś dwie dziewczyny plotkowały wyraźnie czymś podniecone, Longbottom rozmawiał z Alice a Syriusz całował się znowu z inną dziewczyną.Kręcąc nad tym głową wyszłam z PW i poszłam w kierunku dziedzińca.Po korytarzu biegało kilka osób a za nimi leciały lewitujące książki, cel - biblioteka.
Bez większego namysłu poszłam na błonie i usiadłam pod przyjemnie zacienionym drzewem, miałam spod niego widok na jezioro przy którym siedziało pełno małych grup uczniów śmiejących się z głupich żartów lub plotek.Wyprostowałam nogi przed siebie i się wygodnie oparłam o pień starego drzewa i kontynuowałam obserwowanie pejzażu okolic Hogwartu.Bijąca wierzba stała w bezruchu a jezioro lśniło w blasku letniego słońca które porządnie grzało.Odpięłam kilka guzików na koszuli czując jak moje plecy robią się lekko wilgotne nawet jeśli siedziałam w cieniu.
Zamieniłam się w kota, nie mogę powiedzieć, że byłam animagiem.Od kiedy skończyłam 7 lat tak po prostu było.Może to jakaś dodatkowa właściwość tego, że jestem tym czym jestem?Tak czy tak, robiłam to rzadko.
Kocim truchtem, wiem jak to brzmi, poszłam w stronę grupy ślizgonów którzy gadali w najlepsze śmiejąc się z puchonki która się uczyła niedaleko nich.Zauważyła mnie Narcyza Black a na jej ciemnych ustach pojawił się uśmiech, stwierdziłam,że to dobra pozycja do podsłuchów więc podeszłam do niej.Kiedy mnie złapała i położyła na swoich kolanach byłam pewna co do podejrzeń, na przeciwko niej siedział Regulus.Podrapała mnie za uchem a ja zamruczałam, zdecydowanie polubiłam Narcyze jako kot.Bardziej jednak przyciągnęła moją uwagę rozmowa pomiędzy Bellatrix,Regulusem i Avery'm.
-Regulusie nie żyj przeszłością.-powiedział Avery i posłał mu lekki uśmiech, Regulus nawet na niego nie spojrzał.Niczym nie przypominał tego Black'a którego znałam.
-Myślałam,że mówiąc rodzicom,że ci na niej nie zależy mówisz prawdę. Nie rozumiem jak można się tak bardzo przejmować jakąś szlama.-mruknęła Bella obgryzając na czarno pomalowanego paznokcia.W Regulusie aż się zagotowało co mnie zaskoczyło, jego policzki przybrały świeżo czerwony odcień.
-Nie mów tak o Evans.-powiedział, panna Black tylko uniosła brew i wzruszyła ramionami kontynuując w obgryzaniu paznokci.
Narcyza drapała mnie wzdłuż pleców a ja się rozwaliłam na jej kolanach pozwalając sobie na chwilę przyjemności.Słuchałam dalej:
-Wiesz,że ją ranisz?-rzucił Avery.
-To dla jej dobra i bezpieczeństwa.-powiedział, nagle jego wzrok padł na mnie a on znieruchomiał.
-Narcyzo, skąd masz tego kota?-zapytał ostrożnie mi się przypatrując, zamknęłam oczy i napawając się pieszczotami jakimi mnie obdarowała blondyna.
-Przyszedł tutaj, bez pański lub zagubiony.-powiedziała przewracając mnie na plecy,Regulus bez słowa wziął mnie jedną ręką a moje pazury mechanicznie się wysunęły.Narcyza też wstała i oburzona go zapytała:
-Co ty robisz?-zielonooki spojrzał na nią zmieszany.Bo jak to wyglądało? Nagle wstał i wyrwał jej zwykłego małego czarnego kota z dziwną, nieprzytomną miną.
-Mam alergie na koty.-mruknął niezbyt przekonująco jednak nikt nie zwrócił na to większej uwagi.
Kiedy się odwrócił z zamiarem odejścia wysunęłam całe pazury które mu się lekko zanurzyły w skórze jednak jej nie przecięły.Obrzucił mnie ostrzegawczym spojrzeniem jednak nie przejęłam się tym.Po kilku minutach byliśmy już w Hogwarcie, a po następnych pięciu w lochach i jego dormitorium.Wtedy położył mnie na ziemi a ja wyprostowałam plecy przyciągając się nadal w kociej formie.Westchnął z niecierpliwością.
-Evans koniec teatru.-musiałam mu przyznać rację, zmieniłam się więc w siebie lądując na równych nogach przed nim.Nie rozmawialiśmy od bardzo dawna.
-Po co tam przyszłaś?Masz szczęście, że nikt sie nie domyślił.-powiedział z wyrzutem, byłam jednak zbyt uradowana faktem,że nie mówił do mnie jak do gorszej ale jak dawniej.
Zamiast odpowiedzi rzuciłam się na niego zamykając go w uścisku.Tak bardzo za nim tęskniłam,był moim pierwszym przyjacielem i chyba najlepszym.Nie uścisnął mnie tak jakby to zrobił Regulus którego znałam.Zamiast tego zacisnąć ręce na moich biodrach i mnie od siebie odsunął patrząc głęboko w moje oczy.
-Ava nasza znajomość nie ma przyszłości.-powiedział wydając z siebie kolejne westchnienie.
Spojrzałam na niego, wyglądał jak zawsze nie wliczając w to sine cienie pod oczami i to,że trochę schudł.
-Dlaczego nie?-zapytałam podłamującym głosem, przez tą krótką chwilę miałam nadzieję,że wszystko wróci do tego stanu jak na początku.W głębi wiedziałam,że tak nie będzie.
-Nie mogę ci o tym powiedzieć."wyrzucił z siebie odwracając wzrok.
-Chyba nie mówisz poważnie!Nie ma mowy,że stąd wyjdę bez wytłumaczenia.-powiedziałam krzyżując ręce na klatce piersiowej, chciałam wyglądać na pewną siebie i zdecydowaną jednak moje ręce się lekko trzęsły a moje ciało przeszywały dreszcze.
-Ava...usiądźmy.-wskazał ręką na gładko zaścielone łóżko a ja usiadłam na nim, Regulus zrobił to samo tylko usiadł w odległości prawie metra.
-Nie mogę ci powiedzieć za dużo...-zaczął i schował twarz w dłoniach, cierpliwie czekałam na to co mi powie-Wiesz kim są moi rodzice.-ponownie zrobił przerwę a ja tylko powiedziałam ciche 'tak'-Chcą żebym poszedł w ich ślady, nie mam wyboru.Tak będzie dla wszystkich najlepiej, mój brat będzie bezpieczny a oni nie dowiedzą się o tobie i nie będą próbowali cię zamordować...nie chcę żeby coś ci się stało.-zakończył i zamilkł.Miał rację to było niezwykle strzeszczone ale było tam wszystko wytłumaczone.Spojrzałam na zielonookiego i dostrzegłam u niego coś co nie widziałam od miesięcy.
Usiadłam obok niego i objęłam go ramieniem przytulając się do niego
-Nie,nie,nie...nie...nie!Proszę odejdź stąd.Zrób to dla mnie.Nie narażaj swoje życie dla kogoś takiego jak ja.-wychrypiał przyciskając dłonie mocniej do twarzy.Zignorowałam po części jego słowa i odciągnęłam je od jego twarzy zlanej łzami.Patrzył uparcie w podłogę, odwróciłam jego twarz do siebie i otarłam ją z słonej cieczy.Kiedy go przytuliłam, tym razem się nie bronił tylko mnie przyciągnął do siebie i przytulił ściskając jakby od tego zależało całe jego życie.
-Regulusie, to ja wybieram dla kogo ryzykuje i dla kogo narażam swoje życie, ty zrobiłbyś to samo.-nie odpowiedział tylko trzymając mnie przewrócił się na bok i zamknął oczy.
-Znasz mnie; nie mogłabyś się ode mnie odpędzić.1172 słów
CZYTASZ
GOLD THORN™ | regulus black
FanfictionWcześniej "darkness between the stars; regulus black". Ava Evans to mugolaczka wywodząca się z przyzwoitej rodziny; rodzice mają dobrą pracę, mieszka w ładnym, rodzinnym domu oraz ma dwie siostry, z czego jedną bliźniaczkę, Lily. Nie ma się co dziwi...