15

2.9K 152 21
                                    

━━━━━━━━━━ F I F T E E N

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━━━━━━━━
F I F T E E N

3 grudzień, 1976

Dzisiaj był ten nieszczęsny dzień, dzisiaj kończę 16 lat.Nie żebym się nie cieszyła ale nie wywarło to na mnie większego wrażenia.Chociaż to były moje pierwsze urodziny obchodzone trzeciego grudnia a nie trzydziestego stycznia, no i pierwsze spędzone w skrzydle szpitalnym.

Kiedy po pełni obudziłam się gdzieś w Zakazanym Lesie stwierdziłam,że na szczęście jestem na skraju i nie daleko jest Wrzeszcząca Chata.Nawet na przeciwko, nie miałam jednak siły podnieść się i iść do niej lub Hogwartu.Mogłam tu umrzeć lub cokolwiek tylko żeby mi nie kazano wstać.Na dodatek nie miałam zielonego pojęcia gdzie zgubiłam moje ubrania...tak, od zawsze życie rzuca mi kłody pod nogi a na nie zamierzam sobie wrócić do szkoły tak jak mnie Bóg stworzył.Dojrzałam Remusa wychodzącego z chaty, to była chyba moja jedyna szansa.
-Remus!-krzyknęłam o cudo nie zachrypniętym głosem, przystanął w miejscu a mnie uderzył istotny fakt.
On nie wiedział,że ja jestem a ja do chwili obecnej nie wiedziałam,że on jest.W końcu jednak mnie dostrzegł i puścił się pędem w moją stronę. Widząc mnie zakrył oczy ręką i podał mi swoją szatę którą wdzięcznie przejęłam i ją ubrałam, cicho bąknęłam 'już' a on odkrył oczy.
-O Merlinie...co z twoim nosem?-krzyknął, niestety nie miałam możliwości zobaczenia go.
-Co z nim jest?-zapytałam trochę przerażona i sobie przypomniałam, że Malfoy go złamał a pani Pomfrey nie zdążyła mnie opatrzyć.
-Jest cały we krwi i jakiś...krzywy i dziwny.Cała twoja twarz jest we krwi.- na jego twarzy malowała się groza.
Po kolejnej, dosyć chaotycznej wymianie zdań ruszyliśmy do szkoły.
-Jesteś wilkołakiem?-zapytał cicho kiedy przeszliśmy koło bijącej wierzby.
-Ty wilkołakiem a ja pół wilkołakiem.-stwierdziłam, a on na mnie dziwnie spojrzał.Remus był bez cienia wątpliwości jedną z najbardziej wyedukowanych osób jakie były w Hogwarcie ale mogłam się założyć, że o pół wilkołaku nie słyszał.
Wytłumaczyłam mu całą sytuację i sposób w jaki się dowiedziałam czym i kim jestem, racja zmieniłam nazwisko na cześć prawdziwych rodziców ale nikt oprócz Syriusza jej nie znał.
-O rany...to dla tego się tak dziwnie zachowywaliście jak przyjechałem.-stwierdził układając fakty a ja po raz kolejny podziwiałam jego inteligencję.
Kiedy pani Pomrey mnie zobaczyła, jednym słowem się z-a-ł-a-m-a-ł-a.

Obecnie siedziałam w ciepłej koszuli nocnej gnieżdżąc się od trzech dni w wygodnym łóżku na końcu sali. Nie miałam ran ani innych obrażeń, tylko nos miałam zaklejony jakimiś plastrami, nie było to zbyt niekomfortowe ponieważ nie ciągnęło skóry i przyjemnie pachniały macierzanką.Zerknęłam nerwowo na zegar, była 12:19, Huncwoci i moje dwie przyjaciółki kończyli dzisiaj o czternastej co oznaczało okropne nudy...Miałam niby książki ale powtarzam:nie lubię za bardzo czytać, o nie.

Obudziły mnie dzikie krzyki i piski podkreślane opętańczym śmiechem a ja miałam wrażenie,że na suficie zaświecił wielki napis '666'.
Owszem żadne stado diabłów ani szatan nie wbiegł do Skrzydła, to byli Huncwoci.A oni nie musieli konkurować z piekłem o to kto zrobi większy hałas.Ta czwórka miała moc całej Afryki,firmamentu niebiańskiego i wszystkich możliwych wymiarów.Amen.
James wskoczył ja moje łóżko a ja warknęłam kiedy kolejna sylwetka przygniotła moje ciało.
-Wszystkiego najlepszego!-krzyknął Peter radośnie i od razu postawił na moim stoliku nocnym ładną papierową torbę, obok wylądowało jeszcze kilka innych paczek.
-Proszę was zejdźcie ze mnie.-wysapałam z trudem łapiąc oddech, James z śmiechem usiadł na brzegu łóżka a Syriusz stanął obok i mnie szturchnął przez co nie leżałam twarzą do poduszki ale do sufitu na którym kilka chwil temu majaczył szatański numer.
-Ciężki jestem?-zapytał także chichotając, wywróciłam oczami.
-Nie masz serca Black.-mruknęłam a on aktorsko zrobił zranioną ale i szczerze urażoną minę.
-Nie mam serca?-prychnął-Okazuje ci go na każdym kroku!Uprzedzam cię o pełni, budzę cię kiedy Lily się nie udaje, pomagam ci na zajęciach i cię po nich budzę a nawet chodzę z tobą na zakupy!
Patrzyliśmy na niego jak na idiotę, Peter zamrugał kilka razy jakby nie wierzył w to co słyszy a Remus się uśmiechnął.
-Oh wow.-powiedział James w szoku-
Chociaż przeleciałeś pół szkoły wiesz o kogo się troszczyć.-parsknęłam śmiechem a razem ze mną Remus co uznali za kujońsko śmieszne.Nie wiem na prawdę.
Pociągnęłam Syriusza i go lekko przytuliłam.
-Dziękuję to miłe.-powiedziałam a on obdarzył mnie promiotwórczym uśmiechem bo nagle wszyscy się tak uśmiechali.
Remus wyciągnął tak znikąd kolejną papierową torbę i mi ją wcisnął do rąk.Zajrzałam do środka i stwierdziłam,że to mój mundurek.
-Przebierz się, porywamy cię na kilka godzin.-oznajmił z szatańskim uśmiechem Potter.Odwrócili się do mnie plecami jak jeden mur, nie wiele myśląc też się odwróciłam do nich plecami i zaczęłam się przebierać.
A szło mi to bardzo mozolnie bo moje ciało zdrętwiało w ciągu trzech dni nic nie robienia.
-Holly shit!-burknął oburzony Remus-Nie podglądajcie!
Ponownie wywróciłam oczami i skończyłam ubieranie drugiej podkolanówki,ich rozmowa trwała.
-Takie widoki są rzadkością.-zacmokał James jednak był odwrócony plecami podobnie jak cała trójka.Dostał po głowie od Syriusza.
-Tak wiem,że jesteś niewyżyty bo to okres dojrzewania ale ja jakoś nie rzucałem się jak ją znalazłem nagą.-mruknął naprawdę zirytowana Remus a ja parsknęłam głośnym śmiechem.Jeśli Remus nie zostanie profesorem w Hogwarcie to koniecznie powinien zostać mugolskim nauczycielem WDŻ-tu.
-Widziałeś ją n-zaczął Syriusz który stracił opanowanie ale nie było mu dane skończyć bo przerwałam:
-Ja tu jestem!-po chwili dodałam,że jestem ubrana a oni się odwrócili.
Peter chichotał najwyraźniej rozbawiony mało inteligentną konwersacją która miała miejsce chwilę temu.Wskazał na prezenty.
-To dla mnie?-zapytałam zaskoczona a oni żywo przytaknęli.
W torbie od Pettigrew'a był jasny błękitny szalik który mi się od razu spodobał i entuzjastycznie mu za niego podziękowałam, w torbie od Remusa była na moje zaskoczenie nie książka ale kula do kąpieli mająca dać efekt morza, była tam też mała karteczka z radą,że najlepiej jej użyć w łazience prefektów oraz hasło.
Ojej, Remus złamał przepisy i dał mi hasło!Od Jamesa dostałam czerwono żółty sweter z małym logo Gryffindoru na lewej stronie, też się bardzo ucieszyłam, prezent od Black'a mnie jednak zdziwił nie mniej.Ślicznt notes w którym było włożone nasze wspólne zdjęcie, jednak ze świata magii.Waliłam na nim Black'a po głowie książka od numerologii z lekko czerwoną twarzą a on się śmiał do łez.
Wszystkich mocno wyściskałam i podziękowałam za wspaniałe i dosyć pożyteczne prezenty.Wyruszyliśmy z Skrzydła a ja czułam,że jak wrócę będę mieć przechlapane, poszliśmy głównym korytarzem a potem skierowaliśmy się na schody.Nie wiem czemu ale miałam podejrzenia, że idziemy do wieży Gryffindoru. Oczywiście moje podejrzenia okazały się błędne, kiedy minęliśmy schody dzięki którym moglibyśmy dojść do naszej wieży zostały mi zakryte oczy.
Po kilku minutach weszliśmy na jakieś piętro, było tu niezwykle cicho a kroki odbijały się echem od zimnych ścian szkoły.W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, po chwili ruszyliśmy a ja usłyszałam szczęk otwieranych drzwi a następnie tępy huk kiedy się za nami zatrzasnęły.Wtedy zdjęto mi z oczu materiał który zasłaniał moje pole widzenia a ja z szokiem stwierdziłam, że znajduje się w wymarzonym miejscu.Nie mogłam jednak określić gdzie to było i co to było.Ziemię pokrywała średniej długości miękka trawa w której aż roiło sie od moich ulubionych kwiatów, fiolków.Ściany były białe a wisiały na niej nasze zdjęcia.Huncowci,Marlene i Lily stanęli na przeciwko mnie a nad ich głowami lewitował papierowy napis 'Wszystkiego najlepszego'.Nie badałam dalej pomieszczenia ponieważ mój wzrok spoczął na nich, na moich przyjaciołach.
Rzuciłam się na nich przytulając ich mocno z łzami szczęścia w oczach.
To będą definitywnie moje najlepsze urodziny jakie dotychczas przeżyłam.

Po godzinie rozmów i śmiechu,byłam nalana chyba litrem piwa kremowego jednak noc zapowiadała się długa.
-Gramy 'nigdy nie...'.-zakomendowała Marlene uznając butle za oklepaną.Dla nie wiedzących to jedna osoba mówi jakieś zdanie, na przykład:Nigdy nie piłem Ognistej.-kto pił, pije z kubeczka łyk napoju.
Lily rozdała kubki a Syriusz do nich nalał jakiegoś ciemnego płynu.
-Dobrze, nigdy nie paliłam papierosa.-powiedziała Marlene, ja, Syriusz i James wzięliśmy łyka a Lily spojrzała na mnie z szokiem.Tak wiem, należałam do sekty grzeczniaków ale papierosy są fajne.
-Nigdy się nie całowałem.-powiedział Peter, napili się Syriusz, Lily,Remus i ja.James się nie całował?
-Ava?Z kim?-moja siostra wybabuszyła oczy a ja stwierdziłam, że mam problem.Nerwowo ruszałam kubkiem na wszystkie strony tak,że ognista whiskey zawarta w nim tworzyła tsunami prawie wylewając się.
-Chyba nie z Syriuszem?-zapytała Marlene w szoku.No tak,ludzie z tej sekty chyba mogą się całować aż po ślubie.Załamałam się nad nimi.
-Nie z Syriuszem ale jego bratem!-powiedział James.Czas się zatrzymał. Chwila.Skąd Potter wiedział,że ja...? Przeniosłam wzrok na Remusa, nie ruszał się.Wzrol miał wlepiony w swoje dłonie oplecione wokół kubka.
-Jak mogłeś.-syknęłam, musiał im powiedzieć bo on jedyny wiedział. Nie było innej opcji.
-J-ja...
-Ufałam ci!-krzyknęłam zła i wstałam wylewając zawartość mojego kubka na trawę.Remus na mnie nie spojrzał a reszta milczała.
Opuściłam Pokój Życzeń i wróciłam do Skrzydła Szpitalnego.

Oklapłam na łóżko kipiąc gniewem i rozczarowaniem.Spodziewałabym się tego po każdym ale nie Remusie.
Cholerny zdrajca.Na pewno się pochwalił w ten sam wieczór kiedy u niego zasnęłam.Wzięłam wdech wydech i spojrzałam na stolik nocny obok prezentów stał kieliszek w którym był eliksir uspokajający, pani Pomfrey przyniosła go zaledwie chwilę temu.Wypiłam go i zaczęłam się zastanawiać co się tak właściwie wydarzyło, graliśmy sobie spokojnie w 'nigdy nie...' no i okazało się, że mój jeden z najlepszych przyjaciół mnie zdradził.Zaśmiałam się tępo.
W tej chwili usłyszałam glęboki męski głos dochodzący prawdopodobnie z kilku metrów za mną.
-Wszystkiego najlepszego.-odwróciłam się gwałtownie i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

1572 słów

GOLD THORN™ | regulus blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz