24

2.5K 143 28
                                    

━━━━━━━━━━

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━━━━━━━━

T W E N T Y F O U R

20 czerwiec, 1977

Remus z szczerym zaciekawieniem obserwował Avę siedzącą na przeciwko w fotelu, pogrążona była w książce od eliksirów rozszerzonych. Między jej brwiami widniała lekka zmarszczka świadcząca o niezrozumieniu lub niezgodzeniu się z treścią którą wchłaniała.Lupin ostatecznie zrezygnował z uczenia się ze swoich notatek z Historii Magii które sporządził z taką trudnością, doszedł do wniosku,że nie da rady się skupić w obecności brunetki.Dwa dni temu na spotkaniu prefektów dowiedział się wraz z resztą,że we wrześniu ma nastąpić szokująca i niecodzienna ceremonia.Nie mógł niestety się z nikim podzielić tą informacją, a naprawdę miał ochotę na ucięcie sobie dyskusji z Avą w której nie zabrakło by pełno dobrych argumentów.Dziewczyna w końcu spostrzegła,że jest obserwowana i rzuciła ukradkowe spojrzenie znad książki.Widząc Remusa uśmiechnęła się i położyła podręcznik na kolanach.Zagadnęła go:
-Jak tam?-chłopak chwilę jeszcze jej się przyglądał, wyglądała jak przystało na normalny dzień z wyjątkiem dziwnego wesołego blasku w oczach którego u niej nigdy nie dostrzegł.Po za tym, na jej ustach niemal bez przerwy świecił delikatny uśmiech.
-Bardzo dobrze, ta pełnia całe szczęście nie odbiła się tak moim zdrowiu.-stwierdził ostrożnie dobierając słowa.Nie wiedział dlaczego ale bał się,że jej świetny humor może zniknąć tak niespodziewanie jak się pojawił.Remus z całego serca pragnął, żeby tamto zdarzenie z urodzin nigdy nie miało miejsca, żeby ich przyjaźni nigdy się nie rozpadła.Pragnął cofnąć się w czasie i zapobiec pójścia huncwotom za Avą we wrześniu.Peverell była jednak do niego miła i koleżeńska tak samo jak do Petra.Ponad tydzień temu zgodziła się im towarzyszyć do Miodowego Królewstwa.Słysząc to proste, ale tak bardzo znienawidzone słowo lekko się skrzywiła.
-Ja obudziłam się w kompletnie nie znanej mi części lasu.Trochę mi zajęło odnalezienie szkoły.-po tych słowach wzruszyła niedbale ramionami a Remus mentalnie uderzył się w czoło.Nie miał poruszać tego tematu.Po chwilowej ciszy brunetka spojrzała na zegar, aż widocznie podskoczyła.Zerwała się jak burza i wybiegła z pokoju wspólnego gryffonów zostawiając Lupina pogrążonego w zadumie.

Regulus czekał przed portretem Grubej Damy która mruczała pod nosem bardzo niemiłe komentarze w stronę ślizgona.
Obok niego przeszło także kilka gryffonów którzy zdziwienie zerkali na niego ukradkiem szepcząc między sobą.Black zdążył usłyszeć kilka zdań:

'To brat Syriusza?'

'Co robi ślizgon przed naszą wieżą?'

'To nie wróży niczego dobrego.'

Zielonooki tylko pokręcił na to głową z trudem przełykając określenie 'brat Syriusza'.Nie z powodu obrzydzenia, wstydu bądź złości.Nigdy nie miał niczego złego przeciwko Syriuszowi...No może i nie lubił tego,że miał w swoim pokoju dużo mugolskich przedmiotów dziennego użytku, nie lubił,że Syriusz kłócić się ciągle z ich matką przez co on zostawała sam i musiał słuchać o morderstwach i planach śmierciożerców...Regulus na prawdę nie chciał o tym słuchać.Nienawidził swojego brata za to,że go zostawił samego. Nienawidził Jamesa Pottera który mu odebrał brata, zajmował jego miejsce. Nienawidził wesołego uśmiechu szarookiego który wydawał się być kompletnie obojętny w stosunku do swojego młodszego bliźniaka który w przeciwieństwie do niego był cichy i zamyślony.On i Syriusz byli wielkimi przeciwieństwami; gryffon ubiegał się o tytuł najprzystojniejszego chłopaka, księcia punk rocka,łamacza zasad, najszaloniejszego huncwota...starszy z braci Black'ow miał nadzwyczajnie wiele tytułów i sam sprawiał wrażenie jakby chciał mieć ich jeszcze więcej.Ślizgon z kolei niczego nie chciał ani jednego z powyżej wymienionyc;chciał tylko dziewczynę która pojawiła się przed portretem i z najszczerszym uśmiechem pomachała do niego.Regulus na krótką chwilę zamknął ją w ciepłym uścisku ramion, potem wyruszyli nad jezioro tak jak pełno innych osób.
Była na to idealna pogoda:tereny Hogwartu oświetlało słońce obdarzające uczniów gorącymi promieniami, sprzymierzyły się z nimi jednak klłębiaste białe chmury tworzące znośną temperaturę.
Ava czując przyjemne mrowienie w żołądku odważyła się i złapała Regulusa za rękę.Na jej ulgę nie puścił jej i nie spiorunował wzrokiem; co tak między innymi nigdy jej uczynił, tylko ścisnął ją w swojej dłoni i splótł ich palce.Dziewczynie nie umknął uwagi jego mały uroczy uśmiech który rozciągnął jego kąciki ku górze.Uczniowie siedzieli na trawie zwracając twarze ku ciepłemu blasku pogrążeni w rozmowie.
Dwójka jednak nie śpiesznie obeszła jezioro i usiadła na zacienionej stronie ciesząc się prywatnością.Usiedli obok siebie i trwając w milczeniu.Ava i Regulus zawsze mieli o czym rozmawiać, dziesiątki tematów na wyciągnięcie ręki.Mimo to uwielbiali spędzać razem czas w milczeniu ciesząc się z wzajemnej obecności.Grupa tak zwanych przyjaciół Black'a obserwowała ich przez chwilę z drugiego brzegu.
-Wyjeżdżasz gdzieś przez wakacje?-zapytał przerywając ciszę.Wzrok błękitnych oczu był jednak zawieszony na powierzchni jeziora na którym pojawiały się czasami bąbelki powietrza.
-Lily jedzie do Jamesa...Petunia do koleżanki nad morze...a na zostanę w domu.-powiedziała i westchnęła cicho, para zielonych i niebieskich oczu się spotkała.-Już tylko nie cały tydzień...jak ja bez ciebie wytrzymam przez dwa miesiące?
Regulus się tajemniczo uśmiechnął i zaczął się bawić rąbkiem jej błękitnej spódnicy,tej samej którą miała na sobie rok temu kiedy się pogodzili.Ofiarowała mu zmieszane spojrzenie, odpowiedział.
-Znalazłem sposób na zaradzenie temu.-zanim mogła odpowiedzieć kontynuował:
-Kilka dni temu pisałem do moich rodziców, zgodzili się na to żebyś przyjechała.-
Ava w milczeniu spoglądała w jego roziskrzone zielone oczy.
W głowie przepływało jej setki myśli, jak mógł wyglądać dom Black'ów?Był ponury? Wielki?Ciemny?Czy byli tam śmierciożercy nie licząc samotnych Black'ów?Ava nie mogła się otrzepać z tych myśli.Jej obawy musiały być widoczne ponieważ chłopak siedzący obok niej przybrał zmartwiony wyraz twarzy.Tym bardziej pospieszyła się z odpowiedzią.
-Ale przecież nie jestem czystej krwi.-na jej twarzy wystąpiło dziwne zmieszanie.
Regulus położył się na plecach i spojrzał na niebo, chmur było coraz więcej.
Niebieskooka spojrzała na niego z góry.
-Ale masz dobre nazwisko.
Po tych słowach skończyły się jej pytania które mogłaby zadać nie obrażając go przy tym.Zamiast kontynuowania rozmowy położyła się obok niego.Regulus zastanawiał się czy pamiętała o głównym bodźcu rozmowy, w końcu to od niego tyle zależało.Złapał jej dłoń i zaczął się bawić jej palcami, z nutką poirytowania stwierdził, że teraz chmury przekrywają praktycznie całe niebo i,że zbiera się na deszcz.Brunetka odwróciła się do niego zyskując jego uwagę, też się obrócił.Kątem oka jednak dostrzegł,że duża część uczniów zbiera się i powoli wraca do szkoły.Ava chyba też to zauważyła jednak nie przejęła się tym widocznie.
-Dobrze.-powiedziała niespodziewanie.
Regulus pospiesznie spojrzał na nią chcąc dokładne zobaczyć jej reakcję.
Napotykając jego oczy uśmiechnęła się trochę nieśmiało, nadal się trochę wahała co do swojej decyzji.Bała się jego rodziny ale myśl o rozstaniu na dwa miesiące wygrała nad jej obawami.Regulus też się uśmiechnął i przyciągnął ją do siebie i westchnął.Obydwoje cieszyli się tą myślą która wypełniła ich głowy do chwili w której huknął piorun a z nieba runęła zasłona deszczu.Ava z piskiem wyskoczyła na równe nogi a następnie się roześmiała, Black wstał i czując jak jego włosy w chwili robią się mokre i przyklejają się do jego czoła też się zaśmiał.Głową przebiegła mu myśl będącą dziełem jego leciutkiego poirytowania, że wygląda jak pedał.Zaczęli biec w kierunku zamku, Ava się raz pośłizgnęła,że przez chwilę bał się,że wyrżnie do błota które się już zdążyło utworzyć na całych błoniach. Na szarym niebie co chwile rozbłyskiwały białe snopy światła a deszcz padał z każdą chwilą coraz bardziej mocząc ich ubrania do ostatniej nitki.Kiedy w końcu dobiegli do szkoły byli cali zdyszani, wyglądali jakby na każdego rzucono zaklęcie aquamenti.
Spojrzeli po sobie krytycznie, ich włosy były przyklejone do ich czoła i szyi a ubrania przylegały do ich ciał jak druga skóra, ponownie zaczęli się śmiać a Regulus z grymasem złości przypomniał sobie,że przecież w kieszeni ma pomniejszoną szatę. Wyciągnął ją i za machnięciem różdżki przywrócił jej odpowiedni rozmiar, zarzucił go na ramiona Peverell i zapiął jeden górny guzik.Z końca korytarza dobiegł do nich dziwny dźwięk, ujrzeli cień przygarbionego człowieka z przydługimi włosami przypominającymi mop.Kiedy ich oczom ukazał się Argus Filch w pełnej chwale ze swoim obłąkanym wyrazem twarzy.
Wymienili szybkie spojrzenie.
-BIEGNIJ!-to było wszystko co zdołał powiedzieć kiedy zaczęli biec w kierunku wieży Gryffonów.Filch tym razem nie zamierzał się poddać i zaczął pościg za nimi wraz z swoim paskudnym kotem.Zmęczeni i przemarźnięci,nie mówiąc już o tym,że byli przemoczeni starali się uniknąć szlabanu.
-Wstrętne smarkacze!Do grobu mnie wpędzą!I jeszcze te mokre ślady na podłodze!-krzyczał Argus za nimi,w pewnej chwili jego głos przeszedł do okropnego skrzeku a Black aż zawarczał z poirytowania.
-A mam nadzieję!-odkrzyknął mu, Ava cisnęła w niego spojrzeniem pełnym piorunów, tak jakby te za oknem nie wystarczyły.Jego uwadze jednak nie umknął jej nikły uśmiech.Ich uszy rozdarł okropny wrzask przepełniony bólem i złością jakby kogoś trafiła klątwa Cruciatus...ale tylko woźny wyrżnął na mokrym śladzie krzycząc najróżniejsze obelgi w ich stronę.Chociaż pościg się zakończył,biegli jeszcze jakiś czas tak dla pewności.Zatrzymali się dopiero przed obrazem Grubej Damy cali zdyszani, dziewczyna oparła się o ścianę a on podparł na łokciach próbując odzyskać oddech.
Ich poczynaniom przyglądała się Dama z portretu mając nieco krytyczny wyraz twarzy, uważała,że podopieczna jej twarzy nie powinna się zadawać z ślizgonem.
Obydwoje już w miarę spokojni zaczęli się trochę śmiać przypominając sobie o całej sytuacji.
Mokrzy,zdyszani biegli przez zamek pogrążony w mroku oświetlony jedynie piorunami, a za nimi dziki woźny-charłak z jakimś dziwnym badylem w ręce.Był to na prawdę widok warty uwagi.
Ich wesoły nastrój przerwał krzyk woźnego, Ava spanikowała i całując go szybko w policzek zniknęła w ciemnym przejściu za obrazem.Regulus uśmiechając się ruszył do lochów bacznie rozglądając się w obawie przed napaścią Filch'a.

Peverell jak się spodziewała, zastała w pokoju wspólnym huncwotów którzy ostatnio bardzo często tutaj przebywali.
Peter i Remus się do niej od razu uśmiechnęli co odwzajemniła, ich uśmiechy jednak wyjątkowo szybko zniknęły a ona mogła jedynie posłać im pytające spojrzenie.Zerkali w stronę Syriusza więc i ona na niego spojrzała.Siedział w fotelu z bardzo dziwnym wyrazem twarzy, nie dało się z niej niczego odczytać, więc spojrzała w jego oczy.Były utkwione w niej,a dokładniej w jej klatce piersiowej.Ava też tam spojrzała,i wtedy ją olśniło.Miała na sobie już podmakającą iglasto zieloną szatę na której z przodu widniał herb Salazara. Poczuła nieprzyjemne mrowienie w żołądku które ją uprzedziły o nadejściu katastrofy.
Bez słowa ruszyła do schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt jednak przerwał jej komentarz Syriusza:
-A więc zamieniłaś nas na ślizgona?
Remus i Peter milczeli.
-Nie zamieniłam.On tu był zawsze.
Ava na prawdę nie miała siły ani ochoty na kłótnie z gryfońskim Black'iem, w końcu nadal ociekała deszczem.On widocznie miał inne zamiary.
-Nazwał cię szlamą.-rzucił.Brunetka odwróciła się i podeszła do kanapy, usiadła na wolnym fotelu i powiedziała sucho.
-Ty też to zrobiłeś.-Syriusz milczał-No dalej, co jeszcze chciałbyś mi wygarnąć?
James westchnął i odchrząknął wyrażając zdenerwowanie.
-Byłaś z Regulusem na randce.
Prychnęła ale jej oczy zwężyły się.
-Tak?Kiedy?
-Dzisiaj,wczoraj,przedwczoraj...na wielkim wyjściu do Hogsmeade jedenastego maja.
Peverell jednak miała swój cel i miała zamiar do niego dotrzeć.
-Masz na sobie jego górę od szaty z quidditcha.-rzuciła mu bezwyrazowe spojrzenie-Masz jego nazwisko na plecach, numer 03.
Zmarszczyła brwi jednak w była całkowicie dumna z faktu,że miała na sobie coś co należało do niego.
-A wtedy w Hogsmeade?
-Skąd pewność,że byłam z Regulusem?
-Kto inny by cie zaprosił?
-Nicholas.
-Nicholas?Jaki do cholery...
-Nicholas Blackwood.
-Aha.
Zapadła chwilowa cisza po której znowu wszystko się zaczęło.
-Ilu ty masz chłopaków?
-Żadnego.
-A Regulus?
-Co ma do tego twój brat?
-On nie jest mim bratem!
-Tak gdzieś to słyszałam.
-Więc nic was nie łączy?
-Tego nie powiedziałam.
-To kim on dla ciebie jest?
-Na razie przyjacielem.
-To ty masz taki zwyczaj?
-Co?
-Całować się z przyjaciółmi?
-Nie wiem o czym mówisz.
-Całowałiście się w Hogsmeade.
-Tak."
James zakrył usta a Remus pokręcił głową, Peter z kolei nie zdobył się na żadną reakcję.
-Śledziłeś mnie.
-Ja-
-Śledziłeś mnie.Znowu.
-Posłuchaj-
Wstała z kanapy i kręcąc głową z rezygnacją rzuciła przez ramię.
-Ty się nie zmienisz.

1937 słów

GOLD THORN™ | regulus blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz