Zapewne dopóki bliźniaki nie dorosną władzę sprawować będzie doradca martwego szacha, który często zwracał uwagę na to, jak głupią decyzją było porywanie mnie. Mimo, że nigdy nie zgadzał się z szachem, ten był jego najlepszym przyjacielem i zawsze brał jego zdanie pod uwagę. Dzięki niemu jeszcze przed północą dotarliśmy do Amasyi, gdzie czekały na nas nasze wojska, które miały. Razem z Bey'em udaliśmy się do pałacyku myśliwskiego. Wojska rozbiły obóz w okolicy. W komnacie stał nieduży kufer. Podniosłam jego wieko, a ukazała mi się moja zbroja. Po chwili przyszły również dwie służące, które zaprowadziły mnie do hamamu. Świeża i umyta podziwiałam swoje chude ciało, poszarzałą skórę i lekko wpadnięte usta. Potrząsnęłam głową, by odgonić od tego myśli. Służki pomogły mi się ubrać. Miałam na sobie długą, zieloną koszulę nocną. Usiadłam na łóżku w sypialni i powoli rozczesywałam jeszcze mokre, długie, lecz cienkie i zniszczone, rude włosy. Po chwili do komnaty wszedł również Markoczolu.
-Nadal jestem w szoku, że to koniec.
-To dopiero początek. Początek nowego życia.
-Konie tego piekła, koniec tyranii w Persji.
-Masz rację. Koniec tego, co złe, a początek dobrego.
-Moje życie chyba nigdy nie będzie do końca spokojne.- Zaśmiałam się. Aż dziwne, że udało mi się tak szybko strzepać z siebie wszystko co mnie spotkało i tak normalnie rozmawiać. Wszystko co było złe spłynęło ze mnie razem z wodą, którą myłam się w hamamie, lecz jednak moja podświadomość ma jakieś rany, bo gdy tylko mój mąż dotknął mnie w ramie, od razu się wzdrygnęłam- Wybacz. Zbyt wiele złych wspomnień.- Położyłam się na łożu i ukryłam twarz w dłoniach.
-Rozumiem. Jeśli chcesz, mogę spać w innej komnacie.- Zaproponował.
-Nie! Zostań ze mną. Chcę w końcu być szczęśliwa.- Po moim policzku spłynęła łza, którą starł.
-I będziesz. To już się skończyło. Nigdy cię nie opuszczę. Będziemy mieć dzieci i zestarzejemy się wspólnie Safije.- Na wspomnienie o dziecku zaczęłam szlochać.- Co się stało?- Zdziwił się. Przytulił mnie i głaskał po włosach, aż stwierdziłam, że jestem w stanie normalnie mówić.
-Byłam w ciąży. To było twoje dziecko. Gdy się urodził...- Głos zaczął mi drżeć.- Kazano go zabić. Odebrano mi dziecko, zanim wzięłam je do rąk.- Załkałam, na co Markoczolu jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Nie smuć się już. Zrzuć to z siebie. To co złe już się skończyło. Pozbądź się tego.- Powiedział, a mnie olśniło. Podeszłam do sukni i wyjęłam z kieszeni dziennik.
-To pamiętnik, w którym zapisałam każdy dzień tam spędzony.- Powiedziałam, po czym drżącymi dłońmi wrzuciłam go do kominka.
POV Bali Bey
Moja mała słodka sułtanka. Safije nigdy nie wyzbędzie się tego, co tam przeżyła, ale może czerpać z tego siłę. Spaliła notatnik, to już coś wielkiego. Położyła się na łóżku i zasnęła. Na początku trochę się rzucała, jak w koszmarze, lecz już śpi spokojnie. Zlustrowałem ją wzrokiem. Schudła i to bardzo. Ma lekko wpadnięte usta i oczy. Skóra jej poszarzała, a włosy straciły blask. Te trzy lata ją zniszczyły. Mimo wszystko, gdy jechaliśmy konno nadal siedziała wyprostowana z dumnie wypiętą piersią. Nie okaże swoich słabości i ja to wiem, lecz tyle co mi teraz powiedziała wystarczy mi w zupełności, by wiedzieć co tam się działo. Miałem syna. Miałem syna, który został zabity.
CZYTASZ
Inna Sułtanka
Historical FictionSułtanka Safija, druga córka i jednocześnie najmłodsze dziecko sułtana Sulejmana Wspaniałego i sułtanki Hurem. Jest inna niż otaczający ją ludzie. Bardziej uczuciowa, co głośno krytykuje Mihrimah. Można wręcz powiedzieć, że starsza z ich dwójki bar...