W tym samym miejscu przesiedziałam do definitywnego końca bitwy. Po pewnym czasie po raz kolejny podbiegła do mnie Dafne z lekarstwem. Wypiłam je jednym haustem, choć było strasznie nieprzyjemne, wiedziałam, że tylko ono mi może pomóc. Zawierało w sobie trochę opium, lecz nie na tyle, by mnie otumanić, ale pobudzić. Blondynka towarzyszyła mi do momentu, w którym nie podbiegłam do mojego brata.
-Mustafa!- Wpadłam w jego ramiona.
-Jak tylko dwa dni temu dostaliśmy list, że armia Persów jedzie na stolicę ojciec kazał mi wyruszyć, by pomóc w dowodzeniu, cytuję ,,jeśli będzie taka potrzeba". Jak widzę przyjechałem spóźniony.
-Zaatakowali nas rano. Ahdil pasza został zamordowany przez zdrajczynię, której współpracownicy wpuścili Persów ukrytym, tylnym wejściem. Asif pasza również okazał się zdrajcą, chociaż przez jakiś czas mnie osłaniał. Bodajże, by zdobyć moje zaufanie. Gdy przybyły wojska z bodajże Manisy zaatakował mnie. Teraz leży gdzieś pod stertą innych trupów.- Mówiłam przytulona do mojego braciszka.- Nawet nie wiem ile osób zginęło. W szeregach janczarów też było sporo zdrajców.- Zauważyłam.
-Już to wszystko się skończyło. Spokojnie. Gdzie sułtanki?- Zapytał, by odwrócić moją uwagę, od morderczych myśli. Udało się.
-W schronie. Chodź.- Pobiegliśmy razem korytarzami, starając się nie zwracać uwagi na krew i ciała. Coś czuję, że osoby, które będą to sprzątać będą pracowały kilka dni.- Przeniesiemy się na kilka dni do mojego pałacu i do ciotki Hatice. Niech tu posprzątają. Nasze matki mogą kiepsko zareagować na tyle trupów.- Powiedziałam.
-Podziwiam cię. Jesteś silniejsza niż się wszystkim wydaje. Od rana dowodziłaś obroną pałacu i zrobiłaś to wyśmienicie. Nadawałabyś się na władcę bardziej, niż którykolwiek z nas. Najbardziej przypominasz ojca.- Powiedział i mnie przytulił. Przeskoczyłam nad kolejnym ciałem i pociągnęłam za dwie pochodnie a trzecią wcisnęłam w ścianę, dzięki czemu otworzyły się drzwi do schronu. Weszliśmy razem do środka.
-Dzięki ci Boże, Safije! Żyjesz!- Dopadły do mnie matka, ciotka i sułtanka Mahidevran.- Myślałyśmy, że przegraliście. Tak nagle się wszystko działo.
-Mustafa? Co tu robisz?!- Zapytała pierwsza żona sułtana.
-Gdy tylko dwa dni temu dostaliśmy list z Manisy o pochodzie armii perskiej, sułtan kazał mi tu wyruszyć, by wspomóc dowództwo. Przybyłem dopiero niedawno. Przez cały dzień dowodziła Safije.
-Co by tłumaczył twój strój.- Prychnęła Mihrimah, lustrując mnie wzrokiem.
-Gdybyś cały dzień walczyła też byś tak wyglądała. Jeszcze Asif pasza okazał się zdrajcą.- Westchnęłam. - A teraz, pozwólcie, że was opuszczę, ale marzę tylko o kąpieli i pójściu spać.- Skierowałam się schodami do wyjścia.- A! W tamtą stronę jest wyjście na tyły pałacu. Mustafa was odprowadzi, a później spotkamy się w moim pałacu, bo jest bliżej niż twój, ciociu.- Po czym razem z Dafne ich opuściłyśmy. - Muszę ci podziękować.- Zaczęłam.- Gdyby nie ty, zapewne nie byłoby mnie tu.
-To nic takiego. Gdy wojska twojego ojca atakowały moje miasto też walczyłam mieczem. Poza tym, gdy razem z paszą opuściliście pałac i wyszliście na dziedziniec walki wewnątrz stopniowo ucichły. Razem z akuszerkami biegałyśmy i pomagałyśmy rannym.- Uśmiechnęła się.- Przygotuję hamam.- Po czym odeszła. Z braku lepszych zajęć zdążyłam pomóc kilku rannym i pospacerować po pałacu. Po chwili wzięłam relaksującą kąpiel i przebrana w świeżą suknię, bez krwi, ruszyłam na tyły pałacu, gdzie czekał na mnie i Dafne powóz. Wsiadłyśmy i udałyśmy się do mojego domu. Byłam tak wycieńczona, że gdy usiadłam w karocy od razu zasnęłam.
CZYTASZ
Inna Sułtanka
Historical FictionSułtanka Safija, druga córka i jednocześnie najmłodsze dziecko sułtana Sulejmana Wspaniałego i sułtanki Hurem. Jest inna niż otaczający ją ludzie. Bardziej uczuciowa, co głośno krytykuje Mihrimah. Można wręcz powiedzieć, że starsza z ich dwójki bar...