*11*

439 26 6
                                    

Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia obiadu. Ari poszła koleżanki z roku po notatki, których nie miała, więc powinna wrócić za godzinę tak jak Dana i Eli, które jeszcze są w pracy.

Wyjęłam z lodówki filet z kurczaka i warzywa, a z szafki ryż. Obrałam warzywa, pokroiłam mięso i wstawiłam ryż. Warzywa ugotowałam, a mięso doprawiłam i opanierowałam oraz usmażyłam.

Kiedy kończyłam do mieszkania wróciły dziewczyny.

-Hej.- przywitały się.

-Hej.-powiedziałam zamyślona.

-Co się stało?-spytała Eli.

-Nie będę ciocią.-powiedziałam, a w moich oczach zebrały się łzy.

-O Boże.-szepnęły Dana i Eli, od razu wszystkie trzy mnie przytuliły.

Zawsze miałam w nich oparcie, tak samo jak one odemnie. Tyle że ja w tym momencie najbardziej go potrzebowałam, nawet jeśli maluszek nie był mój tu i tak boli. Boli to że mój brat cierpi, boli to że cierpi moja bratowa a zarazem przyjaciółka, boli że nie wezmę dziecka na ręce i opowiem mu lub jej bajek. Kochałam je za nim się urodziło.

Z moich ust wydobył się szloch. Szloch bólu i bezradność. Dziewczyny cały czas nie tuliły.

-Zjecie obiad? Zrobiłam nuggetsy.-spytałam kiedy się uspokoiłam.

-Jasne twoje są najlepsze.-pisnęła Ari.

Zaśmiałam się z jej reakcji. Nałożyłam każdej porcje i poszłyśmy jeść.

Po posiłku pozmywałam naczynia. Wzięłam z szafki ciastka i poszłam do salonu się położyć. Włączyłam telewizor i położyłam się wygodnie. Otworzyłam ciastka i zaczęłam je jeść. W połowie filmu i po zmęczonych ciastkach zasnęłam.

Obudziło mnie szturchanie w ramię. Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę przede mną.

-James? Co tu robisz?-spytałam zdziwiona.

-Mówiłem Ci że przyjdę. A teraz chodź. Przejdziemy się gdzieś.-powiedział uśmiechając się.

-Która godzina?-spytałam ziewając.

-16.-odpowiedział, spojrzawszy na zegarek.

-Gdzie jedziemy.

-Powiem Ci później. Zbieraj się. Tylko ubierz się wygodnie.-powiedział.

Wstałam z kanapy i minęłam Jamesa. Przechodząc obok kuchni zobaczyłam szeptające miedzy sobą dziewczyny. Weszłam na chwilę do kuchni.

-Nie obgadujcie mnie tak, bo mnie uszy pieką.-Zaśmiałam się. Dziewczyny spojrzała na mnie.

-Idź się szykuj. Twój książę czeka.-powiedziała głośno Ari. Spojrzałam na nią jak na wariatkie.

-Zamknij się.-powiedziałam zawstydzona, bo James mógł to usłyszeć.

Poszłam do siebie i podeszłam do szafy. Wybrałam czarne rurki, białą koszulkę i czarną ramoneskę. Ubrałam to na siebie. Wzięłam czarne, krótkie conversy. Wzięłam jeszcze torebkę z potrzebnymi rzeczami.

Weszłam do kuchni, gdzie mężczyzna rozmawiał z dziewczynami.

-Możemy iść.-powiedziałam.

-Oczywiście. Część dziewczyny.-pomachał im.

-Hej.-powiedziały chórem.

James chwycił moją dłoń, przez którą przeszedł przyjemny prąd. Pociągnął mnie w stronę drzwi.

Pain(J.M. i V.J.)✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz