Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia obiadu. Ari poszła koleżanki z roku po notatki, których nie miała, więc powinna wrócić za godzinę tak jak Dana i Eli, które jeszcze są w pracy.
Wyjęłam z lodówki filet z kurczaka i warzywa, a z szafki ryż. Obrałam warzywa, pokroiłam mięso i wstawiłam ryż. Warzywa ugotowałam, a mięso doprawiłam i opanierowałam oraz usmażyłam.
Kiedy kończyłam do mieszkania wróciły dziewczyny.
-Hej.- przywitały się.
-Hej.-powiedziałam zamyślona.
-Co się stało?-spytała Eli.
-Nie będę ciocią.-powiedziałam, a w moich oczach zebrały się łzy.
-O Boże.-szepnęły Dana i Eli, od razu wszystkie trzy mnie przytuliły.
Zawsze miałam w nich oparcie, tak samo jak one odemnie. Tyle że ja w tym momencie najbardziej go potrzebowałam, nawet jeśli maluszek nie był mój tu i tak boli. Boli to że mój brat cierpi, boli to że cierpi moja bratowa a zarazem przyjaciółka, boli że nie wezmę dziecka na ręce i opowiem mu lub jej bajek. Kochałam je za nim się urodziło.
Z moich ust wydobył się szloch. Szloch bólu i bezradność. Dziewczyny cały czas nie tuliły.
-Zjecie obiad? Zrobiłam nuggetsy.-spytałam kiedy się uspokoiłam.
-Jasne twoje są najlepsze.-pisnęła Ari.
Zaśmiałam się z jej reakcji. Nałożyłam każdej porcje i poszłyśmy jeść.
Po posiłku pozmywałam naczynia. Wzięłam z szafki ciastka i poszłam do salonu się położyć. Włączyłam telewizor i położyłam się wygodnie. Otworzyłam ciastka i zaczęłam je jeść. W połowie filmu i po zmęczonych ciastkach zasnęłam.
Obudziło mnie szturchanie w ramię. Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę przede mną.
-James? Co tu robisz?-spytałam zdziwiona.
-Mówiłem Ci że przyjdę. A teraz chodź. Przejdziemy się gdzieś.-powiedział uśmiechając się.
-Która godzina?-spytałam ziewając.
-16.-odpowiedział, spojrzawszy na zegarek.
-Gdzie jedziemy.
-Powiem Ci później. Zbieraj się. Tylko ubierz się wygodnie.-powiedział.
Wstałam z kanapy i minęłam Jamesa. Przechodząc obok kuchni zobaczyłam szeptające miedzy sobą dziewczyny. Weszłam na chwilę do kuchni.
-Nie obgadujcie mnie tak, bo mnie uszy pieką.-Zaśmiałam się. Dziewczyny spojrzała na mnie.
-Idź się szykuj. Twój książę czeka.-powiedziała głośno Ari. Spojrzałam na nią jak na wariatkie.
-Zamknij się.-powiedziałam zawstydzona, bo James mógł to usłyszeć.
Poszłam do siebie i podeszłam do szafy. Wybrałam czarne rurki, białą koszulkę i czarną ramoneskę. Ubrałam to na siebie. Wzięłam czarne, krótkie conversy. Wzięłam jeszcze torebkę z potrzebnymi rzeczami.
Weszłam do kuchni, gdzie mężczyzna rozmawiał z dziewczynami.
-Możemy iść.-powiedziałam.
-Oczywiście. Część dziewczyny.-pomachał im.
-Hej.-powiedziały chórem.
James chwycił moją dłoń, przez którą przeszedł przyjemny prąd. Pociągnął mnie w stronę drzwi.
CZYTASZ
Pain(J.M. i V.J.)✒
FanfictionOna: 23letnia kobieta. Brązowooka brunetka, niska i szczupła. W wieku 13 lat straciła rodziców. Ma 3 przyjaciółki, brata i bratową, którzy są dla niej wszystkim. Dziennikarka, która dostała zlecenie, aby przeprowadzić wywiad właśnie z nim. On: 26let...