Jestem w domu moich przyszłych teściów, a konkretniej w jedne z sypialni na gorze i szykuję się na mój drugi, najważniejszy dzień w życiu. Spytacie pewnie "Czemu drugi?"? Otóż pierwszy najważniejszy dzień mojego życia to narodziny mojej maleńkiej córeczki Aleii. Dziewczynka ma już pół roku i rośnie jak na drożdżach. James oszalał na jej punkcie. W końcu to jego maleńka księżniczka.
-I gotowe.-powiedziała fryzjerka, która czesała moje włosy na ten dzień.
Spojrzałam na siebie w lustrze. Moje włosy zostały ułożone w piękny warkocz, w który wplecono gdzie nie gdzie białe, żywe kwiatki. Uśmiechnęłam się na widok mojej fryzury. Zawsze chciałam mieć taką na moim ślubie, aż w końcu to się stało.
-Dziękuję ci Ano.-uśmiechnęłam się do niej w lustrze.-Jest idealna.-odwróciłam się do niej.
-Cieszę się, że Pani się podoba.-odwzajemnilła mój uśmiech.-To ja uciekam. Powodzenia.
Zabrała swoje rzeczy, pożegnała się ze mną i wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą. Spojrzałam na zegarek. Stwierdziłam że mam tylko 5 minut do przyjazdu makijażystki. Wstałam więc z krzesła aby wyprostować kości, gdyż siedziałam na tym krześle ponad godzinę. Podeszłam do białego materiału wiszącego na wieszaku. Dotknęłam delikatnie sukni. Uśmiechnęłam się na myśl że za dwie godziny, będę w niej jechać do kościoła.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Krzyknęłam "Proszę", a one otworzyły się od razu odsłaniając moje trzy przyjaciółki, oraz moją córeczkę, która była na rękach Ariany. Dziewczyny podeszły do mnie, a mała widząc mnie, zaczęła się wesoło śmiać.
-Cześć Perełko.-mówię do niej i odbieram ją z rąk mojej przyjaciółki. Od razu przytuliła się do mnie.
-Stęskniła się za Tobą.-powiedziała Dana.
-Ja za nią też.-powiedziałam, przytulając ją do siebie.
-Dzień dobry.-do pokoju weszła makijażystka.
-Dzień dobry.-odpowiedziałyśmy wszystkie cztery.
Oddałam córkę Arianie.
-Proszę siadać.-powiedziała miło.-Mocny czy delikatny makijaż?-spytała kiedy usiadłam na krześle.
-Delikatny.-uśmiechnęłam się.
Od razu zabrała się za robotę. Po 30 minutach byłam już umalowana i jedyne co mi zostało to ubrać się w suknię. Dana i Eli zostały aby mi pomóc, a Ariana poszła ubrać małą.
Najpierw ubrałam bieliznę, którą wybrałam na ten dzień. Jest wprost idealna na noc poślubną. Uśmiechnęłam się, gdyż wyobraziłam sobie minę Jamesa gdy mnie w niej zobaczy.
Po założeniu bielizny, zaczęłam ubierać suknię. Delikanie, strannie i powoli zaczęła zakrywać moje ciało. Gdy w końcu już je zasłoniła, dziewczyny zaczęły zawiązywać gorset. Mocowały się z nim około 20 minut, ale zdarzyły go dobrze zawiązać i po chwili schodziłyśmy już na dół. Na dole nie było już praktycznie nikogo, prócz mojego brata, który ma mnie odprowadzić do ołtarza.
-Nareszcie gotowe.- powiedział patrząc nerwowo na zegarek.
-Spkojnie mamy jeszcze 30 minut. A Kościół jest 10 minut drogi stąd.-powiedziała Dana.
-No to już wychodzimy.-otworzył nam drzwi i wyszliśmy całą szóstką wyszliśmy na dwór.
Podeszliśmy do białej długiej limuzyn, która ma nas zawieść do kościoła. Dougalas otworzył drzwi samochodu, a ja wsiadłam jako pierwsza, uwazając na suknię. Po chwili już jechaliśmy.
Po 10 minutach, jak mówiła Dana, byliśmy pod kościołem. Dziewczyny wysiadły z samochodu wraz z moją córeczką, aby pójść do kościoła i zająć miejsca moich druhien. W limuzynie zostałam tylko ja o mój brat. Westchnęłam ciężko, gdyż dopiero teraz zaczęłam odczuwać stres, jaki towarzyszy kazdej kobiecie przed ślubem. Poczułam na swojej dłoni drugą, dużą i ciepłą. Spojrzałam na Dougalasa. Uśmiechał się do mnie pocieszająco.
-Będzie dobrze.-ścisnął moją dłoń dodając mi otuchy.
-Boję się że się przewróce.-zaśmieliśmy się oboje.
-Rodzice byli by z nas dumni.-powiedział patrząc na mnie.
-Mama już by płakała ze szczęścia, a tata by ją uspokajał.-zaśmieliśmy się oboje.-Ale masz racej. Byliby z nas dumni.-z mojego oka pociekła łza.
-Ej nie płacz bo cały makijaż zepsujesz.-pisnął, udając dziewczynę. Zachichotałam widząc jego reakcję.
-Nie zepsuje.-uśmiechnęłam się.
-To co? Idziemy?-spytał.
-Tak.
Wzięłam głęboki oddech. Mój brat wysiadł jako pierwszy. Potem wyszłam ja, uważając na suknię. Stanęłam na przeciwko Douglasa, a on przełożył mój welon tak, by zakrywał moją twarz. Następnie podał mi ramię, które chwyciłam i ruszyliśmy w stronę wejścia. Gdy podeszliśmy do drzwi, zatrzymaliśmy się, a Douglas dał znak, kiwając głową jakiemuś mężczyźnie. Po chwili zaczęła grać typowa ślubna melodia. Scisnęłam rękę na jego ramieniu.
-Jestem z Tobą.-szepnął na tyle głośno abym usłyszała.
Powoli ruszyliśmy. Moje serce zabiło gdy zobaczyłam Jamesa przy ołtarzu. Wyglądał zabójczo w smokingu, który był szyty specjalnie na tą okazje.
Gdy jego wzrok skierował się na mnie, jego usta utworzył szeroki i piękny uśmiech. Od razu mój stres odszedł w niepamięć, a zastąpiła go radość.
Hej, hej witajcie. Jak tam wakacje? Mam nadzieje że wszystko dobrze😍😍.
Wybaczcie że nie było tak długo rozdziałów, ale zaczęłam prace i byłam zmęczona, co skutkowało brakiem weny i chęci do pisania. Lecz mam dla was informacje.
Wracam z systematycznością rozdziałów. Jeszcze dziś postaram się zakończyć tą książkę i już jutro wstawię prolog drugiej części. Jak na razie nie zdradze wam nic😁😁, ale ma nadzieję że przypadnie wam do gustu jak ta część.
Lecę pisać kolejny rozdział. Kłaniam się🙇 Pa!!😍😍💞💞
CZYTASZ
Pain(J.M. i V.J.)✒
FanfictionOna: 23letnia kobieta. Brązowooka brunetka, niska i szczupła. W wieku 13 lat straciła rodziców. Ma 3 przyjaciółki, brata i bratową, którzy są dla niej wszystkim. Dziennikarka, która dostała zlecenie, aby przeprowadzić wywiad właśnie z nim. On: 26let...