*54*

264 14 1
                                    

Droga do domu Jamesa zajęła nam pół godziny. Windą pojechaliśmy na górę. Kiedy zatrzymała się na odpowiednim piętrze, drzwi rozsunęły się. Wjechałam wózkiem do środka. Za mną był Chris, który niósł walizkę Jamesa. 

-Zanieść to do pańskiej sypialni?-spytał kierowca.

-Tak. Możesz wrócić do domu.-powiedział James.

-Tak wcześnie?-spytał mężczyzna, spojrzawszy na zegarek.-Jest dopiero 13.

-Nie będziesz mi dziś potrzebny. Odpocznij jeszcze, a jutro rano pojedziemy do firmy.

-Dziękuję.-powiedział i zniknął na schodach, do których zamontowana była specjalna winda, która pomoże przemieścić się Jamesowi na górę. 

-Nareszcie w domu.-powiedział zadowolony mężczyzna. 

-O tak.-westchnęłam z ulgą, że już nie muszę oglądać Jamesa na szpitalnym łóżku.

-Niespodzianka!!!-usłyszeliśmy krzyki. 

Podskoczyłam i położyłam rękę na sercu. Odwróciłam się i zobaczyłam szóstkę naszych przyjaciół. Elli trzymała w rękach balony, Carlos i Ariana mieli po dwa szampany, Dana miała kwiaty, Kendall dużego pluszowego miśka, a Logan tort z napisem "Witaj w domu". Uśmiechnęłam się do nich i odkręciłam w ich stronę Jamesa. Mężczyzna pokręcił, z politowaniem, głową i zaśmiał się. Podeszli do bruneta.

-Dobrze cię widzieć w domu, stary.-powiedział Carlos.

-Jak się czujesz?-spytała Dana.

-Mając takich przyjaciół jak wy wspaniale.-uśmiechnął się w ich kierunku.

-Piękne słowa, ziomek. Gdybym miał wolną rękę to bym sobie łzę otarł.-zaśmiał się Logan.

-Chodźmy do jadalni!-krzyknęła Ariana.

Wszyscy zgodnie poszliśmy do wspomnianego pomieszczenia. 

-Wy to zrobiliście?-spytałam patrząc na stół, na którym było pełno jedzenia.

-Pewnie.-powiedział dumnie Kendall, nadal trzymając pluszaka.-Pomyśleliśmy że masz dość szpitalnego jedzenia, więc przygotowaliśmy wszystkie twoje ulubione potrawy.-zwrócił się do Jamesa.

-Jesteście wspaniali.-powiedział James patrząc na potrawy.-Ale się głodny zrobiłem.-położył dłoń na brzuchu.

-Zostaw tego pluszaka i usiądź.-powiedział zrezygnowany Logan do Kendalla, który zniknął w salonie.-Trzyma go już od kiedy tu jesteśmy.-powiedział znudzony. Podszedł do mnie.-Daj.-uśmiechnął się. Oddałam mu rączki wózka. Mężczyzna podprowadził wózek z Jamesem do stołu, gdzie było już przygotowane dla niego miejsce. Odsunął krzesło obok mojego chłopaka i zaprosił mnie gestem ręki. Podziękowałam cicho i usiadłam.

-Skąd wiedzieliście że dziś wychodzę?

-Tori do mnie zadzwoniła.-powiedziała Ariana.

-Naprawdę?-spojrzał na mnie. Kiwnęłam głową

Rozmawialiśmy i śmialiśmy się bardzo długo. James poprosił mnie, abym została na noc na co się zgodziłam. O 22 goście wyszli. Chłopcy pomogli jeszcze Jamesowi dostać się na górę. Pożegnali się z nim. Odprowadziłam ich i zamknęłam za nimi drzwi. Wróciłam na górę.

-Pomóc ci się wykąpać?-spytałam się go.

-Jeśli byś mogła.-uśmiechnął się. 

Otworzyłam mu drzwi, żeby mógł wjechać. Potem pomogłam mu się rozebrać i wejść do wanny. 

-Wjedziesz?-spytał.

-Lepiej nie, uderzę cię jeszcze. Nie chcę, aby cię bolało.-powiedziałam opierając się o brzeg wanny i patrząc mu w oczy.-Wezmę szybki prysznic i wrócę, ok?

-Yhym.-westchnął.

Poszłam do garderoby po rzeczy dla niego i dla mnie. Wróciłam do łazienki. Wyjęłam ręcznik z szafy i szybko się rozebrałam, nie zwracając uwagi na Jamesa. Umyłam się i czysta wyszłam z kabiny. Wytarłam się i ubrałam w czyste ubrania. Odwrociłam się w stronę mężczyzny. Przyglądał mi się, przygryzał wargę.

-Czysty?-spytałam.

-Em...tak.-powiedział wychodząc z transu.

Podeszłam do niego. Pomogłam mu wyjści co było trudne, ale daliśmy radę. Potem ubrał się i na wózku pojechał do sypialni. Ogarnęłam łazienkę i poszłam do sypialni. James był już w łóżku. Położyłam się obok niego i przytuliłam się do jego torsu. Tak bardzo za tym tęskniłam. Pocałował mnie w czoło. Leżeliśmy tak chwilę, dopóki na niego nie spojrzałam. Pocałował mnie bardzo namiętnie. Przekręcił nas i zawisł nademną. Tej nocy zasnęłam bardzo późno.




Pain(J.M. i V.J.)✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz