-Ta suka się do igra!!-krzyczy wściekły James, po tym jak opowiedziałam mu o "miłej" wizycie Patrycji.
Jesteśmy sami w apartamencie Jamesa. Kiedy tylko przyjechaliśmy do Nowego Yorku, chłopcy podwieźli nas pod apartamentowiec i odjechali, obiecują że wrócą za dwie godzinny z pizzą. Lecz wydaje mi się że James nie będzie w nastroju na przyjęcie gości.
-Jak myślisz, kto z nią jest? Kto jej pomaga?-spojrzałam na mężczyznę. Usiadł na fotelu obok i przetarł twarz dłońmi.
-Nie wiem.-mówi-Ale do głowy przychodzi mi dwóch typków.
-Kogo masz na myśli?-zmarszczyłam brwi.
-Mason, albo twój były, przed którym uratowałem cię kiedyś, jak mu było...-zastanowił się.
-Matt?-pytam zdziwiona. Kiwnął głową.-Skąd ona niby miałaby go znać?
-Nie wiem, ale się wszystkiego dowiem. A na razie...-urywa i sięga po swój telefon. Chwilę w nim czegoś szuka, a potem przystawia do ucha.-Chris? Przyprowadź go.-mówi tylko tyle i rozłączył się.
-O co chodzi? Kogo mam przyprowadzić Chris?-pytam.
-Za chwilę zobaczysz.-mówi lekko zdenerwowany. Wstał z miejsca i podszedł do mnie.
Usiadł obok i przytulił nie do siebie.
-Tak bardzo się o was boję.-mówi szeptem. Po chwili na swoim ramieniu czuję łzy. Jego łzy.
Odsuwam się od niego delikatnie tak, aby spojrzeć mu w oczy. Jego oczy były pełne łez, a policzki mokre od nich. Starałam się je zetrzeć, ale kiedy to robiłam, na ich miejsce pojawiały się inne. Bolało mnie to.
-Błagam nie płacz bo ja też będę.-powiedziałam to w chwili kiedy moje oczy zaczęły produkować łzy. Teraz to on starał się zetrzeć moje. Oparł swoje czoło o moje i położył ręce na moim brzuchu.
-Kocham was.-szepnął.
-My ciebie też.-uśmiechnęłam się.
-Synku przyszedł Chris.-usłyszałam głos Rose.
-Dobrze, zaprowadź ich do gabinetu.-powiedział James. Wytarł swoją twarz z resztek łez, co również uczyniłam ja. Wstał i wyciągnął dłoń w moją stronę.-Chodź.-uśmiechnął się. Chwyciłam i wstałam. Spojrzałam w jego oczy.-Kogoś ci przedstawię.
-Kogo?-spytałam, on uśmiechnął się tylko i zaczął iść w stronę swojego biura.
Kiedy weszliśmy do jego gabinetu, zobaczyłam Chrisa i jakiegoś obcego mężczyznę. Ów mężczyzna był przystojnym blondynem o czekoladowych oczach. Był znacznie wyższy od Jamesa i trochę bardziej umięśniony od niego. Blondyn był ubrany w czarny garnitur i tego samego koloru krawat i białą koszulę.
-Witam Panienko.-powiedział uśmiechnięty Chris.
-Witaj Chris.-odwzajemniłam gest.-A pan to...?-spojrzałam na Jamesa.
-Eric Johanson.-podał mi dłoń, którą przyjęłam.
-Victoria Justice, dla przyjaciół Tori.-przedstawiłam się.
-Moja dziewczyna.-dodał James, kiedy Eric zbyt długo trzymał moją dłoń.-Kochanie to twój ochroniarz.
-Słucham?-spytałam. Puściłam dłoń Jamesa i stanęłam na przeciwko niego.-Nie potrzebuję ochroniarza.-sprzeciwiłam się.
-Owszem potrzebujesz dopóki nie odnajdę Patrycji.-powiedział. Minął mnie. Zamknęłam oczy i policzyłam do 10. Odwróciłam się. Stał za swoim biurkiem.
-Możemy porozmawiać na osobności?-spytałam
-Panowie.-powiedział James, cały czas patrząc na mnie. Mężczyźni wyszli, zostawiając nas samych.
-Jamesa czemu nie powiedziałeś mi od razu.-warknęłam.
-Kochanie nie rób mi wyrzutów. Chcę żebyś ty i nasze dziecko byli bezpieczni.-powiedział dobitnie.
-Trzeba było mnie zapytać. Nie chcę abyś tracił pieniądze.-mruknęłam.
-Nie tracę ich.-pokręcił głową.-Wy jesteście od nich ważniejsi. Wy i wasze bezpieczeństwo.
-Ale...
-Nie ma żadnych "ale" Tori.-podszedł do mnie.-Proszę.-powiedział.
-Dobrze-westchnęłam.-Skoro tak uważasz, niech tak będzie.
-Zuch dziewczyna.-zaśmiał się i pocałował moje czoło.
-I tak jestem na ciebie zła.-założyłam ręce na piersi.
-Drapieżna kotka.-przybliżył się do mojej szyi i kąsnął ją delikatnie. Mruknęłam zadowolona. Przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd.
-Przestań.-odsunęłam się od niego.-Oni są za drzwiami.
Jamesa spojrzał najpierw w moje oczy potem na drzwi. Zaśmiał się. Podszedł do drzwi i je odtworzył.
-Panowie zapraszam z powrotem.-zaprosił ich.-Omówimy szczegóły.
Po godzinie mężczyźni wyszli, a my poszliśmy do salonu. Położyłam się na kanapie, a James pochylił się nademną. Cmoknął mnie w usta potem obniżył się i podwinął moją koszulkę. Pocałował mój płaski brzuch, następnie przytulił się do niego.
-Chłopiec czy dziewczynka?-spytał. Położyłam dłoń na jego głowie i zaczęłam u ją drapać i masować.
-Nie wiem, dla mnie obojętnie. Grunt żeby było zdrowe.-powiedziałam.
-Masz rację. Kiedy idziemy do lekarza?-spytał.
-Może jutro. Muszę się zapisać.
-Dobrze.-westchnął głęboko i zamknął oczy.
-Witamy brzydkiego tatuśka i prześliczną mamuśkę!-krzyknął wesoło Carlos.
Zaśmiałam się i zepchnęłam z siebie Jamesa. Ten jęknął wkurzony. Zachichotałam i podniosłam się. Po salonie zaczął unosić się zapach pizzy.
-Tori!!-usłyszałam pisk wszystkich dziewczyn, a po chwili wszystkie mnie przytulały.
-Tęskniłam.-powiedziałam.
-My też.-powiedziały.
Resztę wieczoru spędziłam w gronie przyjaciół i najważniejszego mężczyzny na świecie.
CZYTASZ
Pain(J.M. i V.J.)✒
FanfictionOna: 23letnia kobieta. Brązowooka brunetka, niska i szczupła. W wieku 13 lat straciła rodziców. Ma 3 przyjaciółki, brata i bratową, którzy są dla niej wszystkim. Dziennikarka, która dostała zlecenie, aby przeprowadzić wywiad właśnie z nim. On: 26let...