*56*

258 14 1
                                    

Wróciłam do mieszkania. Nie płakałam, nie krzyczałam, nie użalałam się nad sobą, po prostu kiedy przekroczyłam próg mieszkania, od razu skierowałam się salonu. Dziewczyny siedziały przed telewizorem i oglądały jakiś film. Wszystkie na raz odwróciły się w moją stronę. Podeszłam do kanapy i usiadłam miedzy nie. Czułam na sobie ich wzrok. 

-Co się stało? Jesteś blada.-spytała Ariana.

-Coś z Jamesem?

Nie zdążyłam nic powiedzieć bo moje oczy zaszły mgłą.

Obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam powoli oczy i rozejrzałam się. Dookoła mnie były białe ściany. Była w szpitalu. Poczułam na mojej dłoni uścisk. Spojrzałam w jej stronę. Moja dłoń była ściśnięta przez inną, większą. Moje oczy powoli zaczęły przesuwać się po ręce, aż trafiły na brązowe włosy i twarz osoby, która była przytulona do moich nóg. Od razu poznałam kto to i przypomniał mi się wczorajszy wieczór.

To James. Co on tu robi? Czego chce? Wyrwałam szybko rękę z jego dłoni. Moje nogi podkuliłam, tak że jego głowa spadła na łóżko. Szybko poderwał ją do góry i zaczął się rozglądać. Jego wzrok skierował się na mnie. Chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go.

-Nie zbliżaj się.-warknęłam.

Spojrzał na mnie z żalem i smutkiem. Usiadł z powrotem na krześle. Po jego policzku pociekła łza. Chyba domyślił się o co chodzi.

-Ona mi coś dosypała.-powiedział.

-Nie wierzę.-mruknęłam.

-Proszę wysłuchaj mnie.

-Co mam słuchać?! Widziałam was! Byłeś nagi, ona z resztą też!-krzyknęłam, po moim policzku pociekły łzy.

-Kochanie, nie denerwuj się, jesteś w ciąży.-powiedział spokojnie, lecz jego głos drżał.

-Nie mów mi co mam robić, trzeba było mnie nie zdradzać!!! I niech nie obchodzi cię dziecko, ono jest moje!!-krzyknęłam

-Ja cię nie zdradziłem, a dziecko jest i będzie nasze!!-krzyknął na mnie.-Ona przyszła do mnie, bo chciała porozmawiać.-powiedział łagodnie. Nie chciałam na niego patrzeć więc odkręciłam się do niego plecami. Westchnął i kontynuował.- Poszliśmy do mojego gabinetu na dole, Rose przyniosła nam sok i wyszła na zakupy, bo czegoś jej brakowało do kolacji. Patrycja chciała jakieś dokumenty dotyczące naszego "małżeństwa". Odwróciłem się więc do teczki gdzie trzymam osobiste dokumenty. Potem odwróciłem się do niej z powrotem. Oczywiście pytałem po co jej one, ale powiedziała że potrzebne są jej przyszłemu mężowi i tyle. Po kilku łykach zrobiło mi się słabo i zemdlałem. Dalej już nic nie pamiętam. Obudziła mnie dopiero Rose i powiedziała że uciekłaś. Po Patrycji nie było śladu. Chwilę po tym zadzwoniła Dana mówiąc mi że jesteś w szpitalu.

Usłyszałam jak wstał, przy kulach obszedł łóżko dookoła i usiadł na krześle po drugiej stronie. Spojrzał mi w oczy. Z jego, jak i moich, leciały łzy. 

-Kocham cię i nigdy bym cię nie zdradził. Błagam uwierz mi.-jego głos się łamał.

-Wyjdź.-powiedziałam cicho. Mój głos był zachrypnięty.-Wyjdź-powiedziałam głośniej.

Popatrzył na mnie i po chwili wstał z krzesła, następnie podszedł do drzwi. Odwrócił się.

-Kocham cię.-i wyszedł.

Moje oczy ponownie wyprodukowały łzy, które moczyły poduszkę. 


Pain(J.M. i V.J.)✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz