Dwa miesiące później.
Kolejny dzień i witanie się z toaletą. Jest tak od tygodnia. Wstaje, biegnę do łazienki, wymiotuję, myję zęby, szykuje się i wychodzę do pracy. To chyba zatrucie. Mam taką nadzieję.
Pracuje razem z Jamesem. Chciałam iść do pracy gdzieś indziej, ale powstrzymał mnie. Nadal boi się że stanie się coś takiego jak kilka miesięcy temu. Jeśli chodzi o jego rehabilitację to idzie mu bardzo dobrze. Wstaje już bez pomocy i przechodzi kawałek, sam. Jestem z niego taka dumna.
Wchodzę do kuchni i od razu mnie mdli. Ariana przygotowała jajecznicę. Chyba zaraz znowu zwymiotuję.
-Tori? Ale jesteś blada. Wymiotowałaś?-pyta z troską.
-Mhm...-mruczę i opieram głowę o framugę.
-Poczekaj.-mówi i mija mnie.
Po chwili jednak wraca z reklamówką. Biorę ją od niej i zaglądam do środka.
-Chyba żartujesz? -pytam wystraszona patrząc na zawartość.
-Nie. Leć zrób.-ponagla mnie.
Idę do łazienki. Zamykam się i kładę reklamówkę na pralce. Otwieram ją i wyjmuję jedno z pięciu pudełek z wizerunkiem dziecka. Otwieram pudełko i wyciągam mały, biały prostokącik oraz ulotkę. Według niej wykonuje go i cztery pozostałe.
Po zrobieniu testów czekam 10 minut. Moje paznokcie, obgryzuje aż do krwi, ze zdenerwowania. A co jeśli jestem w ciąży? Jak zareaguje James? Będzie się cieszył? A co powiedzą Douglas z Emmą?
W końcu biorę do ręki pierwszy test. Ma jedną kreskę. Wzdycham i biorę kolejny. Pozytywny! Drżącą rękę sięgam kolejny, lecz na tym jest jedna dobrze widoczna, a druga mniej. Tak jest też dwoma pozostałymi. Na chwiejnych nogach, z testami w ręku, wychodzę z łazienki. Z powrotem weszłam do kuchni. Od razu przy mnie pojawiła się Ariana. Podałam jej testy. Dziewczyna wzięła je do ręki.
-O Boże! Będę ciocią!-krzyczała na całe mieszkanie, ale gdy zobaczyła moją bladą twarz, przestała.-Kochanie to jeszcze nie jest potwierdzone. Zadzwonię do lekarza i cię umówię, ok?-spytała. Kiwnęłam głową. Dziewczyna podeszła do telefonu i już po chwili z kiś rozmawiała.
******
-Proszę się położyć.-powiedział ginekolog.
Ariana umówiła mnie jeszcze dziś, gdyż zwolniło się miejsce, a ja zadzwoniłam do Jamesa i powiedziałam że źle się czuję i nie przyjdę. Oczywiście chciał do mnie przyjechać, ale zaprotestowałam tłumacząc że to tylko okres. Niechętnie zgodził się,
ale powiedział że widzimy się wieczorem. Ma przyjechać po mnie Chris.
Podeszłam do kozetki. Położyłam się i podwinęłam koszulkę. Pan Roberts, bo tak nazywa się mój ginekolog, polał specjalny żel na brzuch i zaczął jeździć po nim głowicą aparatu.
-Proszę spojrzeć.-mówi i palcem pokazuje na monitor. Odwracam głowę w jego stronę.-Tu mamy maluszka.-uśmiecha się do mnie.
Ze łzami w oczach patrzę na monitor, na którym widać maleńki kształt dziecka. Moje maleństwo.
-Wszystko jest w porządku. Maluszek rozwija się prawidłowo.-powiadamia.-Proszę się wytrzeć.-zabiera głowicę z mojego podbrzusza i podaje mi ręczniczek. Wycieram się i wstaję.-Proszę usiąść, przepiszę pani witaminy.
Siadam na wyznaczonym miejscu. Lekarz wypisuje receptę i podaje mi ją wraz ze zdjęciami i wynikiem.
-Proszę o siebie dbać. Widzimy się za 3 tygodnie.-podał i dłoń. Uściskałam ją i wstałam.
-Do widzenia.-mówię przy wyjściu.
Na korytarzu czeka Ariana. Podchodzi do mnie. Podaje jej zdjęcia USG. Niemal od razu mnie przytula.
-Tak bardzo się cieszę.-mówi mi na ucho.
-Ja też, bardzo.
********
-Powiesz dziś Jamesowi?-pyta dziewczyna.
-Tak.-uśmiecham się.
Spoglądam na nią w lustrze. Za chwilę ma być tu Chris, więc jestem już gotowa. Teraz nie boje się powiedzieć Jamesowi, wiem że się ucieszy.
-Jak coś to zadzwonisz?-pyta.
-Tak.-odwracam się do niej i uśmiecham się.
Słyszę dzwonek do drzwi. Idę otworzyć witam się z kierowcą. Biorę torebkę i krzyczę do dziewczynom słowo pożegnania.
Po 30 minutach jestem na miejscu. Jadę windą na piętro, na którym jest apartament Jamesa.\
-James.-wołam go, kiedy jestem w środku.
Zdziwiona że jeszcze nie wyszedł, idę go poszukać. Sprawdzam gabinet, kuchnie jadalnie i salon, lecz nigdzie go nie ma. Wchodzę po schodach na górę. Podchodzę do drzwi jego sypialni. Otwiera je po cichu i wchodzę do środka. Widok który zastaje zwala mnie z nóg. James leż w łóżku i śpi, nagi. Obok niego leży naga kobieta. Poznaje ją. To jego była żona. Patrzy na mnie i uśmiecha się zwycięsko. Zakrywam usta dłonią i wychodzę na korytarz. Schodzę powoli ze schodów. Na dole zastaje Rose, gosposie Jamesa. Kobieta widząc mnie podchodzi szybko.
-Dziecko co się dzieje?-Pyta przejęta.
Nie jestem w stanie nic powiedzieć, wymijam ją. Po drodze chwytam torebkę i wbiegam do windy.
CZYTASZ
Pain(J.M. i V.J.)✒
FanfictionOna: 23letnia kobieta. Brązowooka brunetka, niska i szczupła. W wieku 13 lat straciła rodziców. Ma 3 przyjaciółki, brata i bratową, którzy są dla niej wszystkim. Dziennikarka, która dostała zlecenie, aby przeprowadzić wywiad właśnie z nim. On: 26let...