Podeszłam do brata. Bez żadnych słów, przytuliłam się do niego. Objęłam go w pasie. Ten od razu przytulił mnie, przyciągając bliżej siebie.
Wiem że ma swoje problemy i sprawy, ale czuję że muszę mu powiedzieć.
-Co się stało maleńka?-Tata zawsze mnie tak nazywał.
-No bo ja...on...-jąkałam się.
-Co ty i on?-powiedział. Odsunął mnie delikatnie od siebie i spojrzał na moją twarz. Bez wyrazu i smutną.-James Ci coś zrobił?
-Nie, nie James.
-Więc kto?
-Mason...-szepnęłam.
Brat patrzył na mnie nie zrozumiale, lecz po chwili twarz mu się zmieniła. Teraz jej wyraz był zły, wkurzony.
-Czy zrobił Ci to o czym myślę?-spytał, a raczej warknął.
-Próbował.-przytuliłam go ponownie.-Wyzwał mnie od dziwek i robię to...no wiesz z Jamesem dla pieniędzy. Dotykał mnie. -wymruczałam w jego koszulę.
-Zabije gnoja.-powiedział wściekły.-Nie wracasz tam.-powiedział.
-Muszę. To moja praca, ale będę szukać nowej.
-Nie. Nie idziesz tam więcej.
-Ale...
-Nie Tori, nie idziesz tam rozumisz?-spytał. Kiwnęłam głową.-Idź do Emmy.-powiedział, głosem nie wnoszącym sprzeciwu.
Podeszłam do drzwi. Odwróciłam się i spojrzałam na brata. Był pochylony i opierał ręce na biurku. Oddychał ciężko.
Kiedy weszłam do kuchni, Emma akurat zalewała kawę. Usiadłam przy wyspie kuchennej.
-Stało się coś?-spytała zmartwiona.
-Ym...Nie, nic się nie stało.-powiedziałam. Nie chcę aby się martwiła. Wystarczy jej zmartwień.
-Ok.-powiedziała przeciągle, nie wierząc w moje słowa.-Co z Jamesem? Jak wam sie układa?
-Wspaniale, powiedział że mnie kocha.
-Naprawdę. Cieszę się.-odpowiedziała i przytuliła mnie.
Rozmawiałyśmy właśnie na temat ślubu Emmy i Douglasa. Oboje chcą małej ceremoni z uroczystym obiadem. Będzie na nim tylko ich najblizsza rodzina i znajomi. Nie chcą robić hucznego wesela gdy są w żłobie. Chcą swormalizować swój związek. Cieszę się z tego. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Emma poprosiła mnie bym otworzyła je, gdyż akurat kroiła warzywa na kolację. Wstałam więc z miejsca i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Zdziwiłam się lekko widząc za nimi Jamesa.
-Hej.-powiedział. Potrzedł do mnie i pochylił się nademną, składając na moich ustach pocałunek.
-Hej-odpowiedziałam.
-James, witaj, cieszę się że przyjechałeś.-za moimi plecami pojawił się Douglas.-Sorki siostro, ale muszę Ci go na chwilę porwać.-nie zdążyłam nic powiedzieć bo ich już nie było.
-Kto to?-spytała bratowa, gdy weszłam do kuchni.
-James. Poszedł z Douglasem gdzieś.-mruknęłam, siadając przy stole.
-Co masz taką minę?-przyglądała mi się z zaciekawieniem.
-Dziwnie się zachowywali.
-Nie przejmuj się. Pewnie mieli coś waszego do przegadania.-uśmiechnęła się do mnie.
-Może.-westchęłam.
Po 15 minutach do kuchni weszli mężczyźni. Uśmiechnięci podeszli, każdy do swojej połówki. James pochylił się i cmoknął mnie w czoło. Odsunął się. Był aż za nadto uśmiechnięty. Gdyby mógł to jego uśmiech był by na około głowy.
-Coś ty taki wesoły?-spytałam. Wzruszył ramionami.
-Jutro piątek. Pojedziemy gdzieś.-poinformował, patrząc mi w oczy.
-Ale jutro nie mogę, chyba że wieczorem.
-Czemu?
-Mam pracę?-spytałam retorycznie.
-Yyy....nie masz?-powiedział podobnym tonem.
-Mam. I muszę iść. Niestety jestem pracownicą, której nie wolno nic.-mruknęłam.
-Już tam nie pracujesz.-powiedział brat, przytulając swoją przyszłą żonę.
-Co?!? Jak to już tam nie pracuję? Żartujesz chyba?-wściekłam się.
-Normalnie. W jutro zaczynasz jako moja sekretarka.-powiedział James.-A że jutro muszę jechać do Berlina, to ty jedziesz ze mną.-dodał.
-Żartujecie chyba!?-krzyknęłam. Pokiwali głową na nie.-Nie pomyśleliście aby spytać mnie o zdanie.-powiedziałam zła.
-Kochanie nie będziesz tam chodzić gdy w każdej chwili może wejść ten chuj. Jedziesz ze mną i koniec.-powiedział twardo James.-Chyba że chcesz,aby pojechała ze mną inna kobieta, hm?-spytał cwaniacko.
-Nie igraj ze mną.-warknęłam.-Pojadę, ale jeszcze raz będziecie decydować o moim życiu, więcej się do was nie odezwę.-powiedziałam zła.
-Kocham Cię. -mruknął mi ma ucho James i musnął mój policzek.

CZYTASZ
Pain(J.M. i V.J.)✒
FanfictionOna: 23letnia kobieta. Brązowooka brunetka, niska i szczupła. W wieku 13 lat straciła rodziców. Ma 3 przyjaciółki, brata i bratową, którzy są dla niej wszystkim. Dziennikarka, która dostała zlecenie, aby przeprowadzić wywiad właśnie z nim. On: 26let...